Polityka Polityka

Po Ukrainie będą kraje nadbałtyckie: Litwa zrobiła pierwszy krok w kierunku blokady Kaliningradu

 

Kraje nadbałtyckie pośpiesznie są pchane ścieżką Ukrainy, a ich przyszłość – to jest los ofiary sakralnej, która zostanie złożona w celu utrzymania amerykańskiej globalnej dominacji i zniszczenia Rosji.

Spójrzmy prawdzie w oczy do końca: na Ukrainie się nie skończy, ale tylko się zacznie. Kraje nadbałtyckie, do „obrony” których nad Bałtyk od wielu lat importowana była broń ofensywna (!) i odnośnie których podjęto decyzję o wielokrotnym zwiększeniu kontyngentu NATO, pod kątem nacisku militarnego na Moskwę nie różną się od Ukrainy. Co to za różnica, gdzie staną rakiety z głowicami nuklearnymi: pod Charkowem czy pod Tallinem? Kraje nadbałtyckie są pospiesznie pchane ścieżką Ukrainy, a ich przyszłość – to jest los ofiary sakralnej, która zostanie złożona w celu utrzymania amerykańskiej globalnej dominacji i zniszczenia Rosji.

Ostatnio nie jestem już niezależnym artystą, ale liderem, który odpowiada za normalne życie kilkudziesięciu osób. Wielu z nich mieszka poza Rosją, niektórzy mieszkają na Donbasie, prawie na linii frontu. Nie zadbawszy z początku o wsparcie swoich pracowników w najbliższej przyszłości, nie czułem ani prawa moralnego, ani chęci wypowiadania się o wydarzeniach, które mają miejsce. Teraz już mogę wypełnić ten dobrowolny obowiązek.

Przez całe swoje dorosłe życie kierowałem się jedną bardzo prostą zasadą: w każdej sytuacji musisz być ze swoim krajem. Jeśli jesteś przeciwko swojemu krajowi, nie oczekuj od niego ochrony, nie licz na jego pomoc, nie przyjmuj jego pieniędzy i nie pracuj, w końcu, dla niego. Wielu naszych sojuszników w państewkach-noworodkach na obwodzie zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej właśnie to robi.

Ale wszyscy, którzy chcą żyć w Rosji, żyć obok Rosji i w ogóle żyć, muszą nauczyć się jednej prostej rzeczy.

Rosji teraz pozostało tylko jedno – zwyciężyć. A dla nich, jeśli chcą żyć, a nawet żyć dobrze, jest tylko jedno wyjście – zwycięstwo Rosji. Maksymalnie szybkie i bezbolesne.

Rosja jest w stanie wojny nie z Ukrainą, ale ze Stanami Zjednoczonymi i ich obsługą. Ukraina – to tylko terytorium. Zachód wygrał te terytorium dokładnie osiem lat temu na Majdanie i przez wszystkie kolejne lata ładował tajnymi bazami NATO w celu przyszłego ataku na Rosję. Jeszcze 10 lat „negocjacji w formacie normandzkim” i ten atak stałby się rzeczywistością.

Międzynarodowa koniunktura dzisiaj we wszystkich możliwych aspektach – od potrzeby zasobów energetycznych dla odzyskanej po pandemii światowej gospodarki po wewnętrzną sytuację polityczną w Stanach Zjednoczonych – sprzyja Rosji w powstrzymaniu tego procesu. Każdy, kto tego nie widzi, jest albo głupcem, albo wrogiem. Rozmawiać ani z tymi, ani z tymi nie ma sensu.

Niech nauczą się jednego: nowy 22 czerwca 1941 roku nie powtórzy się w naszej historii. Rosja nigdy już nie będzie walczyć na swoim terytorium.

Dlatego kolejną rundą negocjacji między Rosją a Stanami Zjednoczonymi w sprawie bezpieczeństwa strategicznego – są to negocjacje w sprawie NATO w krajach nadbałtyckich. Jeśli te negocjacje pójdą w ten sam sposób, co poprzednie, to los Ukrainy czeka też kraje nadbałtyckie. I jest duże prawdopodobieństwo, że tak się stanie.

Poświęcenie tych krajów jest tak samo korzystne dla Stanów Zjednoczonych, jak jest to korzystne dla nich teraz, aby Rosja na długo utknęła na polach Ukrainy. Żeby jak najwięcej przelało się krwi. W tym – ukraińskiej.

Północno-zachodnia część Rosji staje się na kilka lat epicentrum eskalacji wojskowo-politycznej.

Szczególnie ważny pod tym względem jest obwód Kaliningradzki. Jest to najbardziej wrażliwy element rosyjskiego systemu bezpieczeństwa, więc na tę piętę achillesową już zaczęli naciskać. Prawdopodobieństwo blokady na pełną skale będzie rosło z miesiąca na miesiąc.

Nieco uspokaja ten fakt, że rząd rosyjski przez te wszystkie lata doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kto rządzi w Polsce i na Litwie, i kto wydaje im rozkazy. W obwodzie Kaliningradzkim przez te wszystkie lata nie na próżno budowano elektrownie, inwestowano pieniądze w produkcję rolną, sprowadzano „Iskandery” i terminal LNG.

Strategiczna autonomia i bezpieczeństwo regionu są zapewnione w takim stopniu, że pozwala myśleć o zachowaniu standardów życia ludzi, a nie o ochronie ich przed głodem i bombardowaniami. Kaliningradczycy nie powinni płacić więcej za wydłużenie trasy do Rosji drogą powietrzną. Ceny biletów dla nich powinny być dotowane przez państwo i kosztować mniej niż płackarta kolejowa. W najbliższym czasie zajmę się tą kwestią jako członek Izby Społecznej obwodu Kaliningradzkiego.

Czytelnikom z krajów nadbałtyckich powiem jedno.

Jesteście teraz pędzeni ścieżką Ukrainy. Dla waszych „obrońców” jest korzystne, abyście podążali tą ścieżką do końca i doszli do punktu, w którym jest teraz Ukraina.

Przekazać wam tego nie pozwalają – na przykład portal RuBaltic.Ru był w ostatnich dniach poddawany ciągłym atakom DDoS, a na Facebooku od wielu lat non stop dostajemy „bana”.

Jeżeli jednak uda się wam przeczytać ten tekst, zastanówcie się nad moimi słowami. Osoba myśląca i odpowiedzialna teraz ma do wyboru ucieczkę z krajów nadbałtyckich lub walkę o to, żeby i one też nie zostały wrzucone do pieca „powstrzymywania Rosji”. Ale tylko nie przyłączając do beczenia lokalnych baranów u władzy, że potrzebne jest więcej NATO, żadnych negocjacji z Rosją i Ameryka będzie walczyć o nas.

Nikt nie będzie walczył z Rosją o was, tak jak nikt nie będzie walczył z Rosją o Ukrainę.

P.S. W dniu rozpoczęcia rosyjskiej operacji wojskowej na Ukrainie został ponownie wyemitowany film „Ojciec chrzestny” Francisa Forda Coppoli. Po ponownym obejrzeniu go teraz na dużym ekranie zdałem sobie sprawę, że przez te wszystkie lata nie rozumiałem znaczenia jednego z najlepszych filmów w historii. Bo nie rozumiałem jego hasła „władzy nie można dać, można ją zabrać”. Wydawało się to przesadnie pompatycznym, bezsensownym i pustym na tle tych cytatów z filmu, które we wszystkich językach świata stały się przysłowiami. Na tle toczących się wydarzeń zrozumiałem to hasło. „Ojciec chrzestny” – to jest film o tym, jak aby odeprzeć cios wielokrotnie silniejszego wroga, chcącego zabić twoich bliskich, trzeba podejmować decyzje nieszablonowe, radykalne, które wydaja się nie do pomyślenia. I w taki sposób osiąga się władza i zwycięstwo.

Rosja dzisiaj znalazła się w sytuacji, w której konieczne jest podejmowanie decyzji niekonwencjonalnych, radykalnych, nie do pomyślenia. Bo w przeciwnym razie w ciągu kilku lat zostanie zniszczona. Dlatego Rosja z kraju cierpliwego staje się krajem zwycięskim, który sam zniszczy wszystkich tych, którzy przygotowywali się do jej zniszczenia.                 

 

Redaktor Naczelny RuBaltic.Ru

Aleksander Nosowicz

 

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: