Polityka Polityka

Organizator pogromów żydowskich zjednoczył politykę historyczną Polski i Ukrainy

Źródło obrazu: pap.pl
 

W polskim mieście Skierniewice postawiono pomnik z okazji 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej. Pomnik przedstawia cztery postacie historyczne naturalnej wielkości z brązu. Są to marszałek Józef Piłsudski, premier Węgier Pal Teleki, naczelny ataman wojsk ukraińskich Symon Petlura oraz francuski doradca wojskowy w kwaterze polskiej armii Charles de Gaulle. Zdaniem ministra kultury Piotra Glińskiego pomnik jest „wyrazem wdzięczności dla narodów, które sto lat temu wsparły Polskę w walce z bolszewikami”. Niezręczność sytuacji polega na tym, że Petlura był organizatorem pogromów żydowskich i właśnie takiego przedstawiciela Ukrainy ostatnio heroizują polskie władze.

Spośród tych postaci szczególnie interesujący jest Symon Petlura. To jest drugi w świecie pomnik ku czci przewodniczącego Dyrektoriatu UNR. Pierwszy pomnik stanął w Winnicy w roku 2017, co wywołało protesty ze strony organizacji żydowskich.

Światowy Kongres Żydów uznał tę decyzję za haniebną i wezwał lokalne władze do wyburzenia pomnika.

Jednocześnie dyrektor generalny Kongresu Robert Singer przypomniał, że Petlura ponosi odpowiedzialność za masowe pogromy żydowskie, w których za jego rządów zginęło około 35-40 tysięcy osób. Z kolei szef Ukraińskiego Komitetu Żydowskiego Edward Doliński zwrócił uwagę, że w pogromach, według różnych szacunków, brutalnie zginęło od 50 do 200 tysięcy niewinnych Żydów.

Mimo to polskie władze postanowiły wznieść pomnik ku czci tak toksycznej historycznej postaci. Faktem jest, że zgodnie z wytycznymi, które pochodzą zza oceanu, Polska musi za wszelką cenę wspierać reżim Kijowa w jego konfrontacji z Rosją.

W takiej sytuacji Warszawa naprawdę potrzebuje antyrosyjskich postaci historycznych, które byłyby dla Polaków i Ukraińców wspólnymi jednoczącymi bohaterami.

Problem tu, jednak, polega na tym, że oprócz Petlury nie ma nikogo innego do wyboru z panteonu dzisiejszych ukraińskich „bohaterów”. Inni ukraińscy „bohaterowie”, tacy jak Bandera i Szuchewycz, są odpowiedzialni za ludobójstwo Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, więc wyraźnie nie nadają się do tej roli. Opierając się na tych realiach, polskie elity polityczne postanowiły postawić na gloryfikację Petlury, w wyniku czego w Skierniewicach pojawił się pomnik.

Należy zwrócić uwagę, że temat wspólnej walki Piłsudskiego i Petlury z bolszewicką Rosją był ostatnio aktywnie promowany w Polsce.

Tak na przykład w sierpniu w przededniu rocznicy Bitwy Warszawskiej w 30 miastach kraju odbyła się akcja „Płomień Braterstwa”, w ramach której polscy harcerze i ukraińscy skauci z organizacji „Płast” zapalili znicze na grobach żołnierzy UNR.

Wywołało to protesty polskich nacjonalistów, którzy zamieścili w Internecie petycję zatytułowaną „Stop akcji „Płomień Braterstwa”. Autorzy apelu ządali „zakazu organizowania w Polsce akcji z udziałem banderowskich organizacji, które czczą oprawców narodu polskiego”. Według nich jest to organizacja „Płast”, której członkowie pod czerwono-czarną flagą aktywnie biorą udział w utrwalaniu pamięci o „bohaterach” UPA (organizacja, zakazana w Rosji – komentarz RuBaltic.Ru) i SS „Galicia” (organizacja, zakazana w Rosji – komentarz RuBaltic.Ru) na Ukrainie.

Jednocześnie polscy propagandyści, idąc w ślady swoich ukraińskich kolegów, próbują kwestionować odpowiedzialność Petlury za żydowskie pogromy.

Aktywnie promowana jest teza, że propaganda radziecka uczyniła w oczach opinii publicznej antysemitę z bohatera ukraińskiej walki o niepodległość.

Równocześnie wykorzystuje się teorię spiskową o udziale OGPU w zabójstwie ukraińskiego atamana w Paryżu. W upowszechnianiu takich historycznych manipulacji jest w szczególności zaangażowany państwowy kanał telewizyjny TVP.

W związku z tym na portalu TVP pojawił się artykuł pod tytułem „Pogromy Żydów i sowiecka intryga. Czarna legenda atamana Petlury”. Autor artykułu konstatuje, że „nie ma potwierdzonych decyzji ani oświadczeń Petlury, wskazujących na jego antysemityzm”.

Ponadto podkreśla się, że ukraiński ataman walczył z prześladowaniami Żydów i nakazywał miejscowym komendantom „postępować ze sprawcami pogromów zgodnie z prawem wojennym”. Według autora materiału, Petlura został zrobiony antysemitą przez Sowietów, którzy tak bardzo się go bali, że „nie tylko go zamordowali, ale też na długie dziesięciolecia obciążyli odpowiedzialnością za pogromy ukraińskich Żydów.”

Artykuł informuje również, że zamordowanie Petlury przez Szolema Szwarcbarda, który wcześniej stracił 15 krewnych w pogromach na Ukrainie, było w rzeczywistości operacją OGPU. Jednocześnie autor z jakiegoś powodu zapomina wspomnieć, że w Izraelu, gdzie Szwarcbard uważany jest za bohatera, gdzie na jego cześć nazwano kilka ulic, nikt nie traktuje poważnie takich fabrykacji o zaangażowaniu sowieckich służb specjalnych.

Zaprzeczanie antysemityzmowi Petlury przez oficjalnych polskich propagandystów jest również sprzeczne z informacjami zachowanymi w polskich archiwach. Tak na przykład polskie dowództwo 6. Armii opisuje żołdactwo Petlury podczas wspólnych działań przeciwko bolszewikom.

„…regularnych żołnierzy naddnieprzańskich prawie nie ma. Przeważnie służą jedynie dla rabunku. Celem każdej bitwy jest zajęcie jakiegoś miasteczka żydowskiego, by urządzić pogrom i rabować. Jeszcze 10 i 15 [maja] miały miejsce pogromy. Większość żołnierzy jeździ na wozach ze zrabowanymi rzeczami. Dyscypliny nie ma wcale. Posłuch oficerów tylko o tyle, o ile dany rozkaz się podoba i robi nadzieję na rabunek. Wobec bolszewików mściwi, z drugiej strony jednak równie wrogi nastrój wobec Polaków” — czytamy w raporcie z 21 maja 1920 roku.

O antysemityzmie Petlury piszą także współczesne polskie media. Rzeczpospolita podaje, że udział w żydowskich pogromach na Ukrainie brali i czerwoni, i biali, jednak „nikt nie przebił strzelców siczowych Symona Petlury oraz szeregu niezależnych bandytów – atamanów, którzy wspólnie dokonali ponad 500 pogromów”. Według publikacji ręka sprawiedliwości dopadła Petlurę w roku 1926, kiedy został zastrzelony w Paryżu przez żydowskiego mściciela Szolema Szwarcbarda.

Najstarszy polski tygodnik „Myśl Polska” w artykule o ironicznym tytule „Nasi ukraińscy „sojusznicy”” przypomina, że ukraiński ataman na Zachodzie ma wizerunek wyraźnego antysemity.

„Sam Petlura ma utrwalony na Zachodzie wizerunek antysemity, gdyż na terenach opanowanych przez jego oddziały powszechnie dopuszczano się krwawych pogromów, co zresztą stało się przyczyną jego śmierci, gdyż zginął z ręki żydowskiego zamachowca Szolema Szwarcbarda, który został przez sąd francuski uniewinniony, a potem stał się niejako przykładem dla innych Żydów, którzy mścili się na prześladowcach. Jest pochowany w Izraelu i jest tam uznawany za bohatera. Jego imię nosi wiele ulic. Warto o tym pamiętać” —czytamy w artykule.

Oprócz tego autor dodaje, że sytuacja ze współpracownikami Petlury jest jeszcze gorsza, gdyż wielu z nich później współpracowało z nazistowskimi Niemcami i zasłynęło z działań antypolskich.

Jednak Warszawa nie dostrzega tych oczywistych faktów, stara się zaprzeczyć, że Petlura był antysemitą i stawia mu pomniki.

Gloryfikacja ukraińskiego atamana może mieć dla Polski bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Około dwa lata temu prezydent Donald Trump podpisał Ustawę nr. 447 z tytułu zwrotu mienia ofiarom Holokaustu, która zapewnia wsparcie dla roszczeń majątkowych organizacji żydowskich ze strony rządu USA.

Lobby żydowskie w Stanach Zjednoczonych i Izraelu, posługując się tą Ustawą, próbuje uzyskać z Polski mienie o wartości setek miliardów na rzecz organizacji żydowskich, zajmujących się badaniami Holokaustu. Ponadto siły te, za pośrednictwem kontrolowanych przez nich mediów, w celu uzasadnienia legalności swoich żądań, w każdy możliwy sposób wyolbrzymiają temat polskiego antysemityzmu.

W takiej sytuacji pomnik ku czci Petlury oraz dytyramby na jego rzecz ze strony polskich władz mogą stać się dla tych sił potwierdzeniem tezy o występowaniu nastrojów antysemickich w Polsce i na szczeblu państwowym.

Tym samym, gloryfikując Petlurę, Warszawa daje przeciwnikom mocny atut i ułatwia im dochodzenie roszczeń.

Ale, jak wspomniano powyżej, Waszyngton postawił przed polskimi elitami zadanie za wszelką cenę „zaprzyjaźnić się” z Ukrainą przeciwko Rosji.

Dlatego Polska, nie przyjmując się niczym, będzie nadal realizować wolę swojego zwierzchnika zza oceanu.

Nawet jeśli jest to sprzeczne z jej interesami narodowymi i grozi poważnymi finansowymi konsekwencjami.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: