Polityka Polityka

Polska stara się wyżebrać od Stanów Zjednoczonych bazę wojskową w pobliżu granic Rosji i Białorusi

Źródło obrazu: cloudfront.net
 

Prezydent Polski Andrzej Duda leci do Waszyngtonu na spotkanie z Donaldem Trumpem. Duda ma nadzieję przedyskutować perspektywy współpracy wojskowej, w tym potencjalną relokację wojsk amerykańskich z Niemiec do Polski. W taki prymitywny sposób prezydent Polski chce podnieść swój spadający sondaż na kilka dni przed wyborami prezydenckimi.

O przygotowaniu wyjazdu Dudy do stolicy Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy poinformowała gazeta Politico. Według jej źródeł w rządach obu krajów, polski prezydent może zostać pierwszym zagranicznym przywódcą, któremu Trump udzieli audiencji po wybuchu epidemii koronawirusa.

„Jeśli dojdzie do oficjalnego zaproszenia, taka wizyta i takie spotkanie będzie miało miejsce. Czekamy dzisiaj” — powiedział przedstawiciel kancelarii prezydenta Polski Krzysztof Szczerski.

Oznacza to, że polski lider otwarcie napraszał się na wycieczkę do Donalda Trumpa.

Dobra wiadomość nadeszła w środę 17 czerwca. Centrum prasowe Białego Domu oświadczyło, że Duda spotka się z Trumpem już za tydzień. „Wizyta odbędzie się w krytycznym momencie zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i Polski, ponieważ na nowo „otwieramy” nasze kraje po miesiącach walki z pandemią koronawirusa” — mówi się w komunikacie. — Jako bliscy partnerzy i sojusznicy w NATO, Stany Zjednoczone i Polska nadal poszerzają współdziałanie w szerokim zakresie zagadnień. Prezydent Trump i prezydent Duda omówią dalszy rozwój naszej współpracy w dziedzinie obronności, a także handlu, energii oraz bezpieczeństwa telekomunikacji”.

Tak więc polski przywódca naprawdę będzie musiał ponownie „odkryć Amerykę”.

I stanie się to 24 czerwca — w tym samym dniu, w którym w Moskwie odbędzie się Parada Zwycięstwa, przełożona z powodu epidemii. Czy ta data została specjalnie wybrana, można tylko zgadywać, ale obrazek rysuje się bardzo ciekawy. Podczas gdy wojska rosyjskie maszerują wzdłuż Placu Czerwonego, prezydent Polski rozmawia o współpracy w dziedzinie obronności z Trumpem.

Zresztą dzisiaj Duda ma potrzebę nie tyle rozdrażnić Moskwę, co wzmocnić swoją pozycję na arenie krajowej. Portal analityczny RuBaltic.Ru pisał, że jeszcze w kwietniu partia rządząca „Prawo i Sprawiedliwość” nalegała na terminowe przeprowadzenie wyborów prezydenckich. W ten moment niekwestionowanym liderem gonitwy wyborczej był Duda. Ale w ciągu dwóch miesięcy jego konkurenci, jak to się mówi, rozbudowali mięśnie.

Dziś ponowny wybór obecnie urzędującego prezydenta nie wygląda już na niekwestionowaną opcję rozwoju wydarzeń.

Świadczą o tym wyniki całego szeregu badań socjologicznych. Laboratorium Kantar donosi, że w pierwszej turze Duda dostanie największą liczbę głosów, ale w drugiej turze wyprzedzi go kandydat z opozycyjnej partii „Platforma Obywatelska” Rafał Trzaskowski. Kompania Maison&Partners przewiduje również zwycięstwo Trzaskowskiego z 3% przewagą głosów.

Według badań Instytutu IBRIS, obecny prezydent nadal prowadzi minimalną ilością punktów (48,8% w porównaniu z kontrkandydatem Trzaskowskim, który ma 48%). Niemniej jednak notowania Dudy za ostatni tydzień trochę spadły, natomiast ranking jego głównego przeciwnika wzrósł. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to 28 czerwca stanie się czarnym dniem w kalendarzu dla „Prawa i Sprawiedliwości”...

Tradycyjnie, kilka dni przed „godziną W”, kandydaci walczą o niezdecydowanych — tych, którzy się decydują w ostatniej chwili gdzie postawić krzyżyk w biuletynie już w kabinie do głosowania. Właśnie od nich będą zależeć wyniki wyścigu o stołek prezydenta Polski.

Duda otrzyma wyjątkową okazję pozyskania sympatii tej kategorii wyborców, jeśli wyżebra od Trumpa stałą bazę wojskową USA.

Władze Polski entuzjastycznie przyjęły wiadomość o zmniejszeniu liczby wojska amerykańskiego w Niemczech. „Jeśli będą podejmowane decyzje o przeniesieniu części amerykańskich żołnierzy z Niemiec, z pewnością jesteśmy w grze”, — oświadczył Duda. — Zawsze mówiliśmy, że jesteśmy otwarci na naszych sojuszników i że Amerykanie z reguły są mile widziani w naszym kraju. Dlatego nasza otwartość jest takim swoistym rodzajem propozycji”.

Biały Dom jeszcze nie dał odpowiedzi na tę propozycję. Możliwe, że wszystkie kropki nad i zostaną postawione 24 czerwca.

Zmniejszenie liczby żołnierzy amerykańskich w Niemczech wskrzesza marzenie Dudy o stworzeniu tak zwanego „Fortu Trump” — bazy wojskowej, za którą Polska zaproponowała wypłacić kwotę 2 miliardy dolarów z własnej kieszeni.

„Oczywiście będziemy rozmawiać z prezydentem Donaldem Trumpem o planach związanych z dalszymi amerykańskimi decyzjami, w którym kierunku zostaną wysłane jednostki, o których mówił prezydent Trump kilka dni temu”, — zapewnił polski lider.

Polskie radio RMF FM twierdzi, że kolejnym ważnym tematem negocjacji będzie energetyka: „Amerykanie zaoferują nam budowę elektrowni jądrowej. Są gotowi zapewnić technologię, a także zaoferować pożyczkę na cały projekt”.

Tak naprawdę Polska ma plany rozwoju energetyki jądrowej. Ministerstwo Energii planuje uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej do 2033 roku — i tu amerykańskie finansowanie przydałoby się jak najbardziej.

Ale podstawową kwestią dla Dudy nadal będzie kwestia „Fortu Trump”. Z takim asem w rękawie może nie martwić się o wynikach wyborów. W końcu potencjalna relokacja amerykańskiego wojska z Niemiec do Polski sygnalizuje nie tylko wzmocnienie relacji pomiędzy Warszawą a Waszyngtonem.

„Budowa tej bazy to wyjście z podziału NATO na NATO stare i NATO drugiej kategorii. Tak krótko mówiąc przez długi czas byli traktowani nowi członkowie” — mówi polski generał Roman Polko.

Według gazety Dziennik Gazeta Prawna na perspektywy utworzenia „Fortu Trump” negatywnie wpływa sam Duda, który pragnąc konsolidacji konserwatywnego elektoratu, zaczął gwałtownie naciskać na społeczność LGBT. 

Doszło do tego, że prezydent Polski określił ideologię osób o nietradycyjnej orientacji seksualnej jako bardziej destrukcyjną niż komunizm. Został pochwalony za to przez Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP), ale Amerykanie najwyraźniej nie są zachwyceni. Zwłaszcza były ambasador USA w Niemczech Richard Grenell — osoba, która odgrywa ważną rolę w negocjacjach dotyczących „Fortu Trump”. Do tego jest zdeklarowanym gejem, ciągle wałczącym z dyskryminacją społeczności LGBT...

Z drugiej strony taki drobiazg raczej nie wpłynie na bieg historii (przeniesienie amerykańskiego wojska z Niemiec do Polski można śmiało nazwać wydarzeniem historycznym).

Ostateczną decyzję podejmie Trump, dla którego ataki Dudy na społeczność LGBT nie stanowią problemu. Jedyne pytanie brzmi, czy właściciel Białego Domu jest gotowy podnieść status Polski do „ukochanej żony sułtana”, pogarszając i tak już napięte stosunki z Niemcami.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: