Polityka Polityka

„Piąta kolumna Kremla”: na Litwie w przededniu wyborów zaczęło się szykanowanie Polaków

Źródło obrazu: m.ru.delfi.lt
 

Na Litwie trwają ataki na partię mniejszości polskiej, której przywódcy opowiadają się za bardziej zrównoważoną polityką wobec Białorusi. Tym razem powodem ataków informacyjnych była nieobecność deputowanych frakcji "Akcja Wyborcza Polaków Litwy Związek Chrześcijańskich Rodzin" (AWPL-ZChR) podczas głosowania w Sejmie na temat antybiałoruskiej rezolucji. Jednocześnie w przededniu zbliżających się wyborów parlamentarnych partia litewskich Polaków została „przyłapana” na stosowaniu „prorosyjskiej retoryki” w celu zdobycia głosów Rosjan na Litwie. AWPL-ZChR tradycyjnie przypisuje się praca na rzecz Kremla i reprezentowanie „prokremlowskich interesów” w kraju.

Niedawno litewski Sejm z inicjatywy posła Žygimantasa Pavilionisa z partii „Związek Ojczyzny — Litewscy Chrześcijańscy Demokraci przyjął rezolucję, wzywającą Federację Rosyjską do „nie ingerowania w politykę wewnętrzną i zagraniczną Białorusi”. W dokumencie tym Swietłana Cichanouska tytułowana jest „liderem wybranym przez naród białoruski”, a prezydent Aleksander Łukaszenko jest nazywany „nielegalnym przywódcą Białorusi”, a jego działania proponuje się zaklasyfikować jako „zbrodnię przeciwko narodowi”. Rezolucję jednogłośnie poparło 91 posłów na Sejm z niemal wszystkich frakcji parlamentarnych. W głosowaniu nie wzięło jednak udziału 50 posłów, w tym parlamentarzyści z AWPL-ZChR.

W komentarzu do portalu L24.lt Wanda Krawczonok, starosta frakcji parlamentarnej AWPL-ZChR, powiedziała, że „jest wiele ważnych rzeczy do zrobienia, nie mamy czasu na wzięcie udziału we wszystkich głosowaniach inicjowanych przez konserwatystów”, w tym w „głosowaniach przedwyborczych”.

Lider partii Waldemar Tomaszewski poparł te wyjaśnienia. Dodał, że w kontekście pandemii koronawirusa posłowie litewskiego parlamentu muszą „rozwiązać problem udzielania pomocy medycznej mieszkańcom i wiele, wiele innych kwestii, które nie cierpią zwłoki”.

Według Tomaszewskiego przyjęta rezolucja to „nic innego jak pozyskiwanie kapitału politycznego przez poszczególnych polityków, zwłaszcza tych, którzy biorą udział w wyborach, odbywających się w litewskich okręgach za granicą”.

„Ogólnie rzecz biorąc uważamy, że w relacjach z naszymi sąsiadami powinniśmy stawiać na bardziej elastyczną politykę, na politykę dialogu, a nie podążać drogą narzucania naszego stanowiska i tym samym palić mosty przyszłej współpracy. Jak powiedziałem wczoraj na konferencji prasowej w agencji BNS, sąsiedzi są nam dani przez Boga i nie możemy ich zmienić, dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić dobre stosunki ze wszystkimi naszymi sąsiadami: Łotwą, Polską, Rosją oraz Białorusią. Nie zrezygnujemy z tego pryncypialnego stanowiska, mimo ataków ze strony naszych przeciwników, także w mediach — zaznaczył.

Przywódcę AWPL-ZChR podtrzymał również jego zastępca Zbigniew Jedziński.

„Bardziej idiotyczną rezolucję trudno sobie wyobrazić. Z jednej strony apeluje do Rosji, by nie ingerowała w sprawy Białorusi, z drugiej zaś sama pokazuje oczywistą ingerencję Litwy w sprawy sąsiedniego państwa ” — napisał na swojej stronie na Facebooku.

Te wypowiedzi polityków nie pozostały niezauważone. W związku z tym w kontrolowanej przez George'a Sorosa polskiej „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł, w którym poinformowano, że deputowani AWPL-ZChR zostali skrytykowani na Litwie. Materiał zawiera wypowiedzi znanych litewskich dziennikarzy i politologów.

W szczególności jeden z czołowych publicystów Litwy Rimvydas Valatka po raz kolejny zaatakował oskarżeniami Tomaszewskiego.

Według niego, lider AWPL-ZChR wykorzystuje „prorosyjską retorykę”, żeby pozyskać głosy rosyjskojęzycznych wyborców w nadchodzących wyborach.

„Mniejszość polska na Litwie nie zagwarantowałaby mu przekroczenia 5 procentowego progu wyborczego. Od 30 lat pokolenie się zmieniło, więc większość Polaków po prostu na niego nie głosuje. Tomaszewski się boi przyznać, że nie jest przewodniczącym „Akcji Wyborczej Polaków na Litwie”, a jedynie „Akcji Wyborczej Rosjan”. Jest to ciężkie, gdyż jest on Polakiem, katolikiem. Przyznanie się do tego oznaczałoby wycofanie się z polityki” — wyjaśnił.

Do Valatki dołączył się publicysta Marius Laurinavičius z Instytutu Analizy Politycznej w Wilnie.

„Media w Polsce piszące o„ Akcji Wyborczej Polaków na Litwie” dość często wprowadzają czytelników w błąd. Bardziej słuszne byłoby nazwać tą partię po prostu kremlowską, wtedy nie byłoby niedomówień. Wyraźnie widzimy, że dziś Moskwa robi wszystko, by Łukaszenko zachował swoje stanowisko, a partia ta wielokrotnie udowadniała, że ​​reprezentuje interesy prokremlowskie” — powiedział.

Laurinavičius przypomniał również, że według list AWPL-ZChR do Sejmu idzie przedstawicielka „Sojuszu Rosyjskiego” Irina Rozowa (Pani Rozowa na Litwie jest bezzasadnie oskarżana o „niebezpieczne związki” z Rosją ze względu na to, że ponad siedem lat temu spotkała się z rosyjskimi dyplomatami komentarz RuBaltic.Ru).

„Obecnie na liście kandydatów pod numerem drugim znajduje się pani Irina Rozowa, której zarzucano powiązania z rosyjskim wywiadem [pół roku temu Departament Bezpieczeństwa Państwa poinformował, że rozmawiała z rosyjskimi dyplomatami, w szczególności o finansowaniu „Sojuszu Rosyjskiego” albo utworzeniu wspólnego z partią Tomaszewskiego podmiotu politycznego, reprezentującego mniejszości narodowe]. Nie została postawiona przed sądem z powodu starań przewodniczącego AWPL-ZChR” — dodał.

Politolog Andrzej Pukszto, kierownik Katedry Politologii Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, podejrzewa mniejszość polską o stworzenie „piątej kolumny” na Litwie:

„Z tego zachowania można wywnioskować, że tutejsi Polacy nie popierają demokratycznych reform na Białorusi i tworzą piątą kolumnę na Litwie. I to jest w momencie, gdy litewski rząd, w skład którego wchodzi ta partia, współpracuje ręka w rękę z rządem Polski, a cała społeczność demokratyczna Unii Europejskiej jest po stronie demokratycznych reform na Białorusi. Niestety, społeczność polska na Litwie znalazła się w kompletnym ślepym zaułku” — reasumuje.

Z kolei politolog Mariusz Antonowicz skomentował sytuację w wywiadzie dla polskiego liberalnego czasopisma „Krytyka Polityczna”. Oświadczenia przywódców AWPL-ZChR uznał za „koniunkturę” z powodu chęci gry razem z wyborcami, którzy według Antonowicza są przyzwyczajeni do otrzymywania informacji z źródeł rosyjskich.

„Po pierwsze, trzeba pamiętać, że po powojennej repatriacji większość Polaków na Litwie stanowiła klasa ludowa, pracownicy kołchozów, robotnicy. Ludzie z AWPL – 40-, 50- czy 60-latkowie – zazwyczaj pierwsi w rodzinie uzyskiwali wyższe wykształcenie – w większości w języku rosyjskim. Ich awans społeczny odbył się poprzez kulturę rosyjską. Nie słuchali nocami Wolnej Europy i nie czytali „Kultury” (czasopismo wydawane przez polskich emigrantów w latach 1947-2000 — komentarz RuBaltic.Ru). Stąd nawyk, by czerpać informacje z rosyjskich źródeł, nieufność wobec Zachodu — który dla większości członków AWPL nadal jest terra incognita — a u niektórych i polityczny rusofilizm” — uważa Antonowicz.

Dodatkowo z punktu widzenia politologa, Tomaszewski i inni przywódcy AWPL-ZChR postrzegają swoją „polskość” jako „antylitewskość”.

„Stąd pojawia się potrzeba bycia przeciwko litewskiemu mainstreamowi. To ciągnie się jeszcze od czasów Sąjūdisu — spora część litewskich Polaków odnosiła się do niego sceptycznie, widzieli bowiem w nim nacjonalizm i obawiali się, że zmiany polityczne mogą ograniczyć ich prawa językowe i kulturowe. Retoryka na temat Białorusi jest kolejną ekspresją tego, jak bardzo nie zgadza się on [Tomaszewski] z mainstreamem litewskim i jakąś formą ugruntowania swojej politycznej tożsamości” — mówi Antonowicz.

Należy zauważyć, że ataki informacyjne na Litwie na AWPL-ZChR nasiliły się właśnie w przededniu wyborów do Sejmu, zaplanowanych na 11 października.

Jeszcze na początku sierpnia bliski władzom dziennikarz Andrius Tapinas na swojej stronie na Facebooku wezwał wszystkich do zjednoczenia się przeciwko partii litewskich Polaków w wyborach parlamentarnych, aby „pozbyć się sympatyków wstążki Św. Jerzego, skorumpowanych, szczekających na państwo działaczy (AWPL-ZChR), ugrzęźniętych w asfalcie ścieżek”.

Wygląda na to, że teraz w tej grze aktywnie biorą udział różni litewscy dziennikarze i politolodzy, którzy robią wszystko, co w ich mocy, aby uniemożliwić przedstawicielom mniejszości polskiej wejście do nowego Sejmu.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: