Polityka Polityka

Tragedia Wołynia prowadzi do starć z Ukraińcami w Polsce

Źródło obrazu: BBC.com
 

Masowa migracja ukraińskich imigrantów zarobkowych do Polski prowadzi do regularnych starć międzyetnicznych pomiędzy Ukraińcami a Polakami. Napływ gastarbeiterów powoduje wzrost przestępczości ulicznej, chuligaństwa i wszczynanych po pijanemu bójek. Miejscowa ludność odpowiada na to falą ksenofobii i pobiciami Ukraińców. Szczególnie nietolerancyjni wobec Ukraińców są Polacy, których rodziny stały się ofiarami zbrodni banderowskich.

Kilka dni temu Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, związane z Sorosem, doniosł o próbie zabójstwa Ukraińców, zatrudnionych przy budowie warszawskiego metra.

Zgodnie z otrzymanymi informacjami, napastnik rzucił „zapaloną butelkę z benzyną” do okna mieszkania, wynajętego przez robotników z Ukrainy.

Jednocześnie ściany na klatce schodowej zostały popisane obraźliwymi słowami: "Bydlaki", "Won z Polski", "UPAińskie k***y" (UPA jest organizacją nacjonalistyczną Ukraińskiej Powstańczej Armii, zakazaną w Rosji).

Obrażeni Ukraińcy umieścili post na stronie Ośrodka, gdzie zauważyli, że przyjechali do Polski "za chlebem" i pracują "bardzo ciężko 25 metrów pod ziemią, aby zasłużyć na zarabiane pieniądze".

"Nasze żony i siostry pracują często jako sprzątaczki i opiekunki dzieci – dzięki temu wielu z Was ma możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy i podwyższenia swojego standardu życia.
Dlatego nie rozumiemy powodu dlaczego jesteśmy obrzucani wyzwiskami, nasze drzwi i ściana wokół nich zostały pomalowane sprayem, a nasze drzwi obficie oplute. 
Podpalono nasz dom, czujemy się zagrożeni", – mówi się w oświadczeniu.

Zdjęcie: twitter.com/OmzRiZdjęcie: twitter.com/OmzRi

Ta historia została aktywnie podchwycona przez liberalne polskie media i narobiła dużo hałasu. W rezultacie na to zwróciła uwagę Ambasada Ukrainy w Warszawie, która potępiła "ten haniebny i niebezpieczny czyn".

Ukraińscy pracownicy dyplomatyczni zwrócili się do policji z żądaniem wyjaśnienia wszystkich okoliczności przestępstwa, znalezienia i doprowadzenia winnych do wymiaru sprawiedliwości.

Jednak kiedy w incydent zaingerowała policja, pojawiły się interesujące szczegóły.

Po pierwsze, funkcjonariusze organów ścigania wstępnie nie mogli przesłuchać ofiar, ponieważ były pod wpływem alkoholu i to najwyraźniej wystarczająco mocnym, aż policja odmówiła przesłuchania.

Po drugie, w mieszkaniu nie znaleziono żadnych śladów ognia, a butelka benzyny nie została zaprezentowana, ponieważ według Ukraińców nie zachowali jej i wrzucili do kosza na śmieci.

Jednocześnie sąsiedzi w rozmowie z reporterem TVN24 skarżyli się na głośne pijackie imprezy, które ciągle odbywają się w tym mieszkaniu.

W komentarzach do tej historii w Internecie wielu Polaków narzeka na masowe pijaństwo, do którego skłonni są większości przyjeżdżający z Ukrainy, i sugeruje, że w tej sytuacji ktoś z sąsiadów po klatce schodowej nie opanował nerwów i w emocjach użył przekleństwa.

"Mam Ukraińców za sąsiadów. Robią codziennie imprezy, czuć maryśkę. Głośno przeklinają, mówią tym okropnym ukraińskim językiem i leją w pierwszego piętra na trawnik, bo nie chce im się iść do ubikacji. Wszystkim obrońcom tej "walecznej i bezinteresownej" nacji życzę takich rozrywkowych sąsiadów. Nie dziwi mnie, że ktoś nie wytrzymał i postanowił zasugerować tym nieproszonym i hałaśliwym gościom powrót do domu", – głosi jeden z typowych komentarzy.

Napis: „Polska dla Polaków” / Zdjęcie.: WP Opinie - Wirtualna PolskaNapis: „Polska dla Polaków” / Zdjęcie.: WP Opinie - Wirtualna Polska

Kolejny ostry konflikt między mieszkańcami a gośćmi z Ukrainy donosi liberalny portal Oko.press, założony przy wsparciu Gazety Wyborczej, sponsorowanej przez tego samego George'a Sorosa. Chodzi w artykule o to, że w mieście Gorzowie Wielkopolskim, które znajduje się na zachodzie kraju, napięcie między Polakami a Ukraińcami przerodziło się w "pogrom".

Wszystko zaczęło się od tego, że wieczorem dziesięciu Ukraińców piło piwo na ławce w parku w centrum miasta, a jeden z nich zacmokał, gdy zobaczył przechodzącą obok młodą Polkę. Ta ostro odpowiedziała. Po pół godzinie, już będąc pod wpływem alkoholu, wróciła razem z jednym z Polaków z sąsiedniej grupy.

Oburzona Polka rozbiła butelkę z piwem na głowie jednego z gastarbeiterów. Zszokowani Ukraińcy byli zmuszeni kilka razy przeprosić dziewczynę.

Ale historia na tym się nie skończyła. Pół godziny później młodzi Polacy zaczęli gromadzić się z różnych stron. Mężczyźni krzyczący "Wypierdalać z Polski", "Precz z Ukraińcami", "Zrobimy z Wami porządek" zaatakowali gości z Ukrainy.

Czterech imigrantów zarobkowych zdołało uciec, reszta została ciężko pobita. Zostali obrzuceni smietnikami, pobici butelkami, kopani, a na koniec wrzuceni do stawu.

Ofiary miały rane cięte twarze, rozbite brwi, a jedna miała złamaną szczękę. Niektórzy musieli szukać pomocy medycznej.

Opisując ten incydent, Oko.press kładzie szczególny nacisk na fakt, że pobicie imigrantów zarobkowych nastąpiło na podstawie wrogości narodowej i rzekomo zostali pobici właśnie dlatego, że są Ukraińcami. Lokalna policja ma jednak inny punkt widzenia.

"Twierdzenie, że „To był pogrom, bito ludzi za to że byli Ukraińcami” nie ma związku z dotychczasowymi ustaleniami. Nic nie potwierdza, by do nieporozumienia doszło na tle narodowościowym", – komentuje Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.

W tym samym czasie policja zgłosiła, że robotnicy nie ponieśli poważnych obrażeń, odmawiają współpracy z organami ścigania i nie uważają się za poszkodowanych.

Zdjęcie: oko.pressZdjęcie: oko.press

Z kolei Polacy, podobnie jak w historii "ataku" w Warszawie, mają alternatywną opinię na temat zaistniałego incydentu.

"Jak jest - każdy widzi. Z Ukrainy nie przyjechały aniołki ale w 80% faceci bez kobiet i to często nie element pierwszego sortu. W obiektywną relację oko.press nie ma co wierzyć bo to lewicowa przybudówka Gazety Wyborczej (wystarczy sprawdzić kto je stworzył). Jeżeli siedziało 10 chłopa z piwkiem w ręku to jeden drugiego podkręcał a grupowo to zawsze rośnie odwaga do zaczepiania kobiet. Niestety wraz z przyjazdem Ukraińców wzrosła też przestępczość: kradzieże, burdy, zakłócanie porządku a nawet morderstwa. Polskojęzyczne media to tuszują ale statystyki policyjne są nieubłagane. Im więcej będzie dla nich pobłażania i tworzenia przywilejów kosztem innych tym bardziej możemy się spodziewać wzrostu przestępczości z ich strony (tolerancja wobec bezprawia przyciąga wszelaką w tej dziedzinie patologię) i tym większa będzie niechęć wobec nich rdzennych mieszkańców", – mówi jeden z komentarzy.

Warto dodać, że w Gorzowie mieszkańcy rzeczywiście mają powód do negatywnego traktowania gości z Ukrainy. Pod koniec kwietnia mieszkaniec Gorzowa zginął w bójce między Ukraińcami a Polakami.

Konflikt miał miejsce w pobliżu sklepu, w którym sprzedawano alkohol. Pijani i agresywni goście z Ukrainy zaczęli obrażać ekspedientki. Miejscowi stanęli w obronie kobiety, co doprowadziło do starcia. Podczas bójki jeden z Polaków został uderzony głową o betonowy kwietnik. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

O rosnącym napięciu między Polakami a Ukraińcami świadczy również fakt, że sytuacje konfliktowe pojawiają się nawet między dziećmi.

15 lipca przedstawicielka fundacji pozarządowej Ordo Iuris poinformowała, że z inicjatywy kierownictwa szkoły w Toruniu rozważa się ograniczenie praw rodzicielskich przez sąd opiekuńczy z powodu zarzutów nacjonalizmu przeciwko rodzicom 10-letniego polskiego chłopca.

Uczeń zwrócił uwagę koledze z klasy narodowości ukraińskiej, który chwalił Stepana Banderę, że Bandera w Polsce jest uważany za bandytę. Kierownictwo szkoły niewiadmo dlaczego poparło ukraińskiego ucznia i oskarżyło Polaka (w artykule nazywa się Maciek, imię zmieniono) o agresję i propagandę haseł nacjonalistycznych.

Konflikt między dziećmi nie ograniczył się sporem o Banderze. Ukrainiec wyzywał Maćka i opluł mu ubranie, ponieważ były na nim wizerunki Żołnierzy Niezłomnych. Maciek starał się nie reagować na tę prowokację, ale konflikt nadal się nasilał. W końcu zakończył się bójką między uczniami poza terenem szkoły.

Na Ukrainie za zgodą państwa radykalni nacjonaliści angażują się w wychowywanie młodych ludzi w obozach wojskowych. / Zdjęcie: vlentu.ruNa Ukrainie za zgodą państwa radykalni nacjonaliści angażują się w wychowywanie młodych ludzi w obozach wojskowych. / Zdjęcie: vlentu.ru

Według informacji Ordo Iuris pozycja Maćka jest związana z historią jego rodziny. Ojciec chłopca jest zawodowym żołnierzem, a patriotyzm jest dla niego wartością, którą stara się przekazać synowi.

Natomiast przodkowie chłopca, których pamięć jest zachowana w rodzinie, padli ofiarą Rzezi Wołyńskiej.

Ta historia dosłownie wybuchła w sieciach społecznościowych w Polsce. Użytkownicy zaczęli aktywnie wyrażać oburzenie na stanowisko kierownictwa szkoły. Politycy dołączyli się do sprawy – w obronie chłopca głos zabrał poseł Piotr Liroy-Marzec oraz lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki. Z apelem do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o zajęcie się tą szokującą sprawą, wystąpił Stanisław Srokowski.

Sieci społecznościowe i portale internetowe stały się dla wielu Polaków miejscem, w którym można wylewać wszystkie emocje na Ukraińców. Jednak niektórzy Polacy są tak oburzeni, że przekraczają granice tego, co jest dozwolone.

Ostatnio media doniosły o procesie 42-letniego inżyniera Jarosława F., który obrazał Ukraińców, Niemców i Żydów w komentarzach na portalach internetowych. Ukraińcom dostało się najbardziej. W przypływie wrogości narodowej Jarosław F. nazywał ich "prymitywna dzicz", "świńskie plemię", "świński naród", "ścierwo", "parchy" czy "ludzki podgatunek". Ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycę i byłego prezydenta Petro Poroszenko nazwał "banderowskim smieciem".

Jarosław F. wyjaśnił, że pisał swoje komentarze pod wpływem emocji z opublikowanych artykułów.

W tym samym czasie mężczyzna odniósł się do faktu, że jego dziadek był jedynym w rodzinie z sześciu osób, który przeżył Rzeź Wołyńską.

Ogólnie rzecz biorąc, wzrost napięć między Polakami a Ukraińcami ma swoje wyjaśnienie. Z Ukrainy, która jest w stanie upadku gospodarczego, do Polski przybywa coraz więcej imigrantów zarobkowych. Jednocześnie do kraju przybywają przedstawiciele marginesu społecznego ukraińskiego.

Zdjęcie: rt.comZdjęcie: rt.com

Przemyt papierosów przez granicę, jazda po pijaku, kradzież, bandytyzm, pijackie bójki, które często kończą się dźgnięciem nożem – to nie jest pełna lista przestępstw i wykroczeń Ukraińców, o których polskie media prawie codziennie mówią.

Jednak jeszcze większe oburzenie w polskim społeczeństwie powoduje ciągłe gloryfikowanie OUN-UPA (Ukraińskiej Organizacji Nacjonalistycznej — Ukraińskiej Powstańczej Armii, organizacji ekstremistycznych zakazanych w Rosji) i pragnienie ukraińskich elit do budowania swojej narodowej tożsamości na tej zbrodniczej ideologii.

Co do liberalnych polskich mediów, które próbują działać jako obrońcy Ukraińców i zdobyć kapitał polityczny na tych konfliktach – ich stanowisko jest również wytłumaczalne. W Polsce istnieje wiele przedsiębiorstw należących do międzynarodowych korporacji, które potrzebują rąk do pracy. W wielu z tych przedsiębiorstw Polacy odmawiają pracy z powodu niskich zarobków. Dlatego w tym przypadku liberalne media, wspierające napływ taniej siły roboczej z Ukrainy do kraju, po prostu służą interesom globalnego biznesu.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: