Masowa migracja ukraińskich imigrantów zarobkowych do Polski prowadzi do regularnych starć międzyetnicznych pomiędzy Ukraińcami a Polakami. Napływ gastarbeiterów powoduje wzrost przestępczości ulicznej, chuligaństwa i wszczynanych po pijanemu bójek. Miejscowa ludność odpowiada na to falą ksenofobii i pobiciami Ukraińców. Szczególnie nietolerancyjni wobec Ukraińców są Polacy, których rodziny stały się ofiarami zbrodni banderowskich.
Kilka dni temu Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, związane z Sorosem, doniosł o próbie zabójstwa Ukraińców, zatrudnionych przy budowie warszawskiego metra.
Zgodnie z otrzymanymi informacjami, napastnik rzucił „zapaloną butelkę z benzyną” do okna mieszkania, wynajętego przez robotników z Ukrainy.
Jednocześnie ściany na klatce schodowej zostały popisane obraźliwymi słowami: "Bydlaki", "Won z Polski", "UPAińskie k***y" (UPA jest organizacją nacjonalistyczną Ukraińskiej Powstańczej Armii, zakazaną w Rosji).
Obrażeni Ukraińcy umieścili post na stronie Ośrodka, gdzie zauważyli, że przyjechali do Polski "za chlebem" i pracują "bardzo ciężko 25 metrów pod ziemią, aby zasłużyć na zarabiane pieniądze".
"Nasze żony i siostry pracują często jako sprzątaczki i opiekunki dzieci – dzięki temu wielu z Was ma możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy i podwyższenia swojego standardu życia.
Dlatego nie rozumiemy powodu dlaczego jesteśmy obrzucani wyzwiskami, nasze drzwi i ściana wokół nich zostały pomalowane sprayem, a nasze drzwi obficie oplute.
Podpalono nasz dom, czujemy się zagrożeni", – mówi się w oświadczeniu.
Ta historia została aktywnie podchwycona przez liberalne polskie media i narobiła dużo hałasu. W rezultacie na to zwróciła uwagę Ambasada Ukrainy w Warszawie, która potępiła "ten haniebny i niebezpieczny czyn".
Ukraińscy pracownicy dyplomatyczni zwrócili się do policji z żądaniem wyjaśnienia wszystkich okoliczności przestępstwa, znalezienia i doprowadzenia winnych do wymiaru sprawiedliwości.
Jednak kiedy w incydent zaingerowała policja, pojawiły się interesujące szczegóły.
Po pierwsze, funkcjonariusze organów ścigania wstępnie nie mogli przesłuchać ofiar, ponieważ były pod wpływem alkoholu i to najwyraźniej wystarczająco mocnym, aż policja odmówiła przesłuchania.
Po drugie, w mieszkaniu nie znaleziono żadnych śladów ognia, a butelka benzyny nie została zaprezentowana, ponieważ według Ukraińców nie zachowali jej i wrzucili do kosza na śmieci.
Jednocześnie sąsiedzi w rozmowie z reporterem TVN24 skarżyli się na głośne pijackie imprezy, które ciągle odbywają się w tym mieszkaniu.
W komentarzach do tej historii w Internecie wielu Polaków narzeka na masowe pijaństwo, do którego skłonni są większości przyjeżdżający z Ukrainy, i sugeruje, że w tej sytuacji ktoś z sąsiadów po klatce schodowej nie opanował nerwów i w emocjach użył przekleństwa.
"Mam Ukraińców za sąsiadów. Robią codziennie imprezy, czuć maryśkę. Głośno przeklinają, mówią tym okropnym ukraińskim językiem i leją w pierwszego piętra na trawnik, bo nie chce im się iść do ubikacji. Wszystkim obrońcom tej "walecznej i bezinteresownej" nacji życzę takich rozrywkowych sąsiadów. Nie dziwi mnie, że ktoś nie wytrzymał i postanowił zasugerować tym nieproszonym i hałaśliwym gościom powrót do domu", – głosi jeden z typowych komentarzy.
Kolejny ostry konflikt między mieszkańcami a gośćmi z Ukrainy donosi liberalny portal Oko.press, założony przy wsparciu Gazety Wyborczej, sponsorowanej przez tego samego George'a Sorosa. Chodzi w artykule o to, że w mieście Gorzowie Wielkopolskim, które znajduje się na zachodzie kraju, napięcie między Polakami a Ukraińcami przerodziło się w "pogrom".
Wszystko zaczęło się od tego, że wieczorem dziesięciu Ukraińców piło piwo na ławce w parku w centrum miasta, a jeden z nich zacmokał, gdy zobaczył przechodzącą obok młodą Polkę. Ta ostro odpowiedziała. Po pół godzinie, już będąc pod wpływem alkoholu, wróciła razem z jednym z Polaków z sąsiedniej grupy.
Oburzona Polka rozbiła butelkę z piwem na głowie jednego z gastarbeiterów. Zszokowani Ukraińcy byli zmuszeni kilka razy przeprosić dziewczynę.
Ale historia na tym się nie skończyła. Pół godziny później młodzi Polacy zaczęli gromadzić się z różnych stron. Mężczyźni krzyczący "Wypierdalać z Polski", "Precz z Ukraińcami", "Zrobimy z Wami porządek" zaatakowali gości z Ukrainy.
Czterech imigrantów zarobkowych zdołało uciec, reszta została ciężko pobita. Zostali obrzuceni smietnikami, pobici butelkami, kopani, a na koniec wrzuceni do stawu.
Ofiary miały rane cięte twarze, rozbite brwi, a jedna miała złamaną szczękę. Niektórzy musieli szukać pomocy medycznej.
Opisując ten incydent, Oko.press kładzie szczególny nacisk na fakt, że pobicie imigrantów zarobkowych nastąpiło na podstawie wrogości narodowej i rzekomo zostali pobici właśnie dlatego, że są Ukraińcami. Lokalna policja ma jednak inny punkt widzenia.
"Twierdzenie, że „To był pogrom, bito ludzi za to że byli Ukraińcami” nie ma związku z dotychczasowymi ustaleniami. Nic nie potwierdza, by do nieporozumienia doszło na tle narodowościowym", – komentuje Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
W tym samym czasie policja zgłosiła, że robotnicy nie ponieśli poważnych obrażeń, odmawiają współpracy z organami ścigania i nie uważają się za poszkodowanych.
Z kolei Polacy, podobnie jak w historii "ataku" w Warszawie, mają alternatywną opinię na temat zaistniałego incydentu.
"Jak jest - każdy widzi. Z Ukrainy nie przyjechały aniołki ale w 80% faceci bez kobiet i to często nie element pierwszego sortu. W obiektywną relację oko.press nie ma co wierzyć bo to lewicowa przybudówka Gazety Wyborczej (wystarczy sprawdzić kto je stworzył). Jeżeli siedziało 10 chłopa z piwkiem w ręku to jeden drugiego podkręcał a grupowo to zawsze rośnie odwaga do zaczepiania kobiet. Niestety wraz z przyjazdem Ukraińców wzrosła też przestępczość: kradzieże, burdy, zakłócanie porządku a nawet morderstwa. Polskojęzyczne media to tuszują ale statystyki policyjne są nieubłagane. Im więcej będzie dla nich pobłażania i tworzenia przywilejów kosztem innych tym bardziej możemy się spodziewać wzrostu przestępczości z ich strony (tolerancja wobec bezprawia przyciąga wszelaką w tej dziedzinie patologię) i tym większa będzie niechęć wobec nich rdzennych mieszkańców", – mówi jeden z komentarzy.
Warto dodać, że w Gorzowie mieszkańcy rzeczywiście mają powód do negatywnego traktowania gości z Ukrainy. Pod koniec kwietnia mieszkaniec Gorzowa zginął w bójce między Ukraińcami a Polakami.
Konflikt miał miejsce w pobliżu sklepu, w którym sprzedawano alkohol. Pijani i agresywni goście z Ukrainy zaczęli obrażać ekspedientki. Miejscowi stanęli w obronie kobiety, co doprowadziło do starcia. Podczas bójki jeden z Polaków został uderzony głową o betonowy kwietnik. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
O rosnącym napięciu między Polakami a Ukraińcami świadczy również fakt, że sytuacje konfliktowe pojawiają się nawet między dziećmi.
15 lipca przedstawicielka fundacji pozarządowej Ordo Iuris poinformowała, że z inicjatywy kierownictwa szkoły w Toruniu rozważa się ograniczenie praw rodzicielskich przez sąd opiekuńczy z powodu zarzutów nacjonalizmu przeciwko rodzicom 10-letniego polskiego chłopca.
Uczeń zwrócił uwagę koledze z klasy narodowości ukraińskiej, który chwalił Stepana Banderę, że Bandera w Polsce jest uważany za bandytę. Kierownictwo szkoły niewiadmo dlaczego poparło ukraińskiego ucznia i oskarżyło Polaka (w artykule nazywa się Maciek, imię zmieniono) o agresję i propagandę haseł nacjonalistycznych.
Konflikt między dziećmi nie ograniczył się sporem o Banderze. Ukrainiec wyzywał Maćka i opluł mu ubranie, ponieważ były na nim wizerunki Żołnierzy Niezłomnych. Maciek starał się nie reagować na tę prowokację, ale konflikt nadal się nasilał. W końcu zakończył się bójką między uczniami poza terenem szkoły.
Według informacji Ordo Iuris pozycja Maćka jest związana z historią jego rodziny. Ojciec chłopca jest zawodowym żołnierzem, a patriotyzm jest dla niego wartością, którą stara się przekazać synowi.
Natomiast przodkowie chłopca, których pamięć jest zachowana w rodzinie, padli ofiarą Rzezi Wołyńskiej.
Ta historia dosłownie wybuchła w sieciach społecznościowych w Polsce. Użytkownicy zaczęli aktywnie wyrażać oburzenie na stanowisko kierownictwa szkoły. Politycy dołączyli się do sprawy – w obronie chłopca głos zabrał poseł Piotr Liroy-Marzec oraz lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki. Z apelem do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o zajęcie się tą szokującą sprawą, wystąpił Stanisław Srokowski.
Sieci społecznościowe i portale internetowe stały się dla wielu Polaków miejscem, w którym można wylewać wszystkie emocje na Ukraińców. Jednak niektórzy Polacy są tak oburzeni, że przekraczają granice tego, co jest dozwolone.
Ostatnio media doniosły o procesie 42-letniego inżyniera Jarosława F., który obrazał Ukraińców, Niemców i Żydów w komentarzach na portalach internetowych. Ukraińcom dostało się najbardziej. W przypływie wrogości narodowej Jarosław F. nazywał ich "prymitywna dzicz", "świńskie plemię", "świński naród", "ścierwo", "parchy" czy "ludzki podgatunek". Ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycę i byłego prezydenta Petro Poroszenko nazwał "banderowskim smieciem".
Jarosław F. wyjaśnił, że pisał swoje komentarze pod wpływem emocji z opublikowanych artykułów.
W tym samym czasie mężczyzna odniósł się do faktu, że jego dziadek był jedynym w rodzinie z sześciu osób, który przeżył Rzeź Wołyńską.
Ogólnie rzecz biorąc, wzrost napięć między Polakami a Ukraińcami ma swoje wyjaśnienie. Z Ukrainy, która jest w stanie upadku gospodarczego, do Polski przybywa coraz więcej imigrantów zarobkowych. Jednocześnie do kraju przybywają przedstawiciele marginesu społecznego ukraińskiego.
Przemyt papierosów przez granicę, jazda po pijaku, kradzież, bandytyzm, pijackie bójki, które często kończą się dźgnięciem nożem – to nie jest pełna lista przestępstw i wykroczeń Ukraińców, o których polskie media prawie codziennie mówią.
Jednak jeszcze większe oburzenie w polskim społeczeństwie powoduje ciągłe gloryfikowanie OUN-UPA (Ukraińskiej Organizacji Nacjonalistycznej — Ukraińskiej Powstańczej Armii, organizacji ekstremistycznych zakazanych w Rosji) i pragnienie ukraińskich elit do budowania swojej narodowej tożsamości na tej zbrodniczej ideologii.
Co do liberalnych polskich mediów, które próbują działać jako obrońcy Ukraińców i zdobyć kapitał polityczny na tych konfliktach – ich stanowisko jest również wytłumaczalne. W Polsce istnieje wiele przedsiębiorstw należących do międzynarodowych korporacji, które potrzebują rąk do pracy. W wielu z tych przedsiębiorstw Polacy odmawiają pracy z powodu niskich zarobków. Dlatego w tym przypadku liberalne media, wspierające napływ taniej siły roboczej z Ukrainy do kraju, po prostu służą interesom globalnego biznesu.