Polityka Polityka

Stadion imienia Szuchewycza skłócił Ukrainę z Polską i Izraelem

 

Decyzja Rady Miejskiej Tarnopola o nadaniu piłkarskiemu stadionowi imienia dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA, organizacja zakazana w Federacji Rosyjskiej komentarz RuBaltic.Ru) Romana Szuchewycza wywołała głośny międzynarodowy skandal. Gloryfikacja nazistowskiego kolaboranta spotkała się z otwartym sprzeciwem najpierw w Izraelu, a potem w Polsce. Co więcej, po raz pierwszy konflikt oparty na tle historycznym przerodził się w finansowe straty (chociaż niewielkie) Ukrainy.

„Naczelny wódz UPA był nie tylko wzorowym dowódcą, ale także dobrym sportowcem i liderem w wielu dyscyplinach sportowych. A właśnie teraz w Tarnopolu odbywają się XI sportowo-patriotyczne zawody „Pucharu Szuchewycza” — powiedział prezydent miasta Serhij Nadał, sugerując, aby tutejszy stadion otrzymał imię Szuchewycza.

Deputowani Rady Miejskiej nie zaprotestowali. 5 marca, w rocznicę śmierci zastępcy dowódcy niesławnego batalionu „Nachtigall”, stadion został przemianowany na jego cześć. Warto zauważyć, że na tej arenie odbędzie się nie mniej niż finał Pucharu Ukrainy w piłce nożnej. Z dużym prawdopodobieństwem zagra w nim „Zoria” z Ługańska (w półfinale drużyna zmierzy się z „Aleksandrią” — mniej doświadczonym i utytułowanym przeciwnikiem).

Wychodzi na to, że klub z Donbasu będzie musiał walczyć o tytuł na stadionie Romana Szuchewycza, który znajduje się przy alei Stepana Bandery.

Żeby dopełnić obraz, nie zaszkodzi zmusić zawodników do wejścia na boisko w koszulkach z napisami gloryfikującymi „wyczyny” bojowników Sił Zbrojnych Ukrainy. Jest to praktykowane w ukraińskich sportach. Wówczas drużyna z Ługańska zostanie całkowicie zhańbiona.

Zresztą przedstawiciele „Zori” nie będą się spierać — dokonali wyboru w 2014 roku, kiedy przenieśli się do zaporoskiej „Sławutycz-Areny”. Od tego czasu piłkarze z „niegodnego zaufania” regionu (czyli gracze „Zori” i donieckiego „Szachtara”) mogą tylko przysięgać nieskończoną miłość do „neńki Ukrainy”. Nawet do głowy nie przyszłoby im potępiać zmianę nazwy stadionu w Tarnopolu!

Ale zagranicznych dyplomatów stać na taki luksus.

Pierwszym na heroizację Szuchewycza zareagował ambasador Izraela Joel Lion: „Zdecydowanie potępiamy decyzję Rady Miejskiej Tarnopola o nadaniu stadionowi miejskiemu imienia niesławnego SS Hauptmana Romana Szuchewycza i domagamy się natychmiastowego anulowania tej decyzji”.

Z krytyką pod adresem wspólników nazistowskich na Ukrainie Lion występuje nie po raz pierwszy. Na początku roku oburzył go fakt marszu z pochodniami w Kijowie z okazji urodzin Stepana Bandery. W odpowiedzi na to nacjonaliści przyszli pod budynek ambasady Izraela, zapalili flary i zażądali, aby Tel Awiw „uznał Hołodomor”.

Ogólnie rzecz biorąc, Joel Lion zdobył już reputację „ wacianego ambasadora”. Nic dziwnego, że jego słowa o Szuchewyczu również zostały zauważone.

Prezydent Tarnopola napisał obszerny post o tym, jak naczelny dowódca UPA walczył w słusznej sprawie, pomagał ratować Żydów i był oczerniony przez sowiecką propagandę. „Dyskusje w tej dziedzinie powinny być prowadzone na poziomie historyków. Natomiast dyplomaci powinni pracować nad umacnianiem przyjaźni i wzajemnego szacunku między narodami, a nie odwrotnie” — powiedział Oleg Nikolenko, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy.

Dalej od wszystkich poszli przedstawiciele Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda” (zakazanego w Federacji Rosyjskiej — komentarz RuBaltic.Ru). Jest to zrozumiałe: właśnie to „swobodowcy” „kontrolują” Radę Miejską Tarnopola.

Aleksander Aroniec napisał, że „tego wacianego ambasadora już dawno należy odesłać do domu do Izraela i uczynić go personą non grata. Być może wtedy inni dyplomaci zrozumieją, że Ukraina nie pozwoli im ingerować w swoje sprawy wewnętrzne”...

Członek rady politycznej „Swobody” Andrij Ilienko porównał Szuchewycza do siódmego premiera Izraela i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Menachema Begina. Mówił, że obaj walczyli z najeźdźcami, stosując „wszystkie możliwe metody”.

„Tak samo jak jest autostrada Menachema Begina w Tel Awiwie, tak jest i aleja Romana Szuchewycza w Kijowie. I stadion w Tarnopolu (ostatnio). Bo jest niepodległa Ukraina, za którą Szuchewycz walczył i zginął. I jest prawo każdego narodu szanować swoich bohaterów” — twierdzi Ilienko.

Ale gdy tylko Ukraina uporała się z „wacianym” izraelskim ambasadorem, inny kraj podjął broń przeciwko Szuchewyczowi.

Służbę Naczelnego wodza UPA w oddziałach nazistowskich i jego udział w eksterminacji ludności cywilnej przypomniał Instytut Pamięci Narodowej Polski. A władze polskiego miasta Zamość w ogóle obeszły się bez dyskusji i oświadczeń — po prostu postanowiły zawiesić stosunki z Radą Miejską Tarnopola.

„Dlatego muszę oznajmić, że zawieszamy wszelkie stosunki na niwie samorządowej z władzami Tarnopola” — mówi się w komunikacie prezydenta Zamościa Andrzeja Wnuka. W praktyce oznacza to „zamrożenie” projektu „Wspólna historia Tarnopola i Zamościa”, na który Polska dosłownie „wybiła” dofinansowanie z funduszy europejskich w ramach programu współpracy transgranicznej „Polska — Białoruś — Ukraina”.

Kwota marna — mniej niż 70 tysięcy euro.

Ale znamienny jest już sam fakt, że gloryfikacja nazistowskich kolaborantów odwróciła się pierwszymi stratami finansowymi dla Niezależnej.

Póki co czysto symbolicznymi. Nie można jednak wykluczyć, że Polakom to zasmakuje i zaczną więc aktywnie korzystać z tego „bicza”, żeby ukarać fanów Bandery i Szuchewycza. Poziom wymiany handlowej i interakcji gospodarczej między dwoma krajami pozwala na znalezienie takich możliwości.

Skandal wokół zmiany nazwy stadionu w Tarnopolu po raz kolejny przypomina ukraińskim nacjonalistom o tym, z czym nie chcą się pogodzić: za granicą ukształtował się trwały negatywny wizerunek OUN-UPA (zakazane w Federacji Rosyjskiej — komentarz RuBaltic.Ru). Otóż jak by nie próbowali członkowie „Swobody” utożsamiać Szuchewycza z Beginem, postacie te zawsze będą postrzegane inaczej.

Tak samo nie należy oczekiwać, że Warszawa i Tel Awiw będą spokojnie obserwować próby gloryfikacji ukraińskich kolaborantów.

Odegrali zbyt „wybitną” rolę w eksterminacji pokojowo nastawionej ludności polskiej i żydowskiej na terenach kontrolowanych przez nazistów.

Siedem lat po zwycięstwie Majdanu stało się jasne, że postacie rodzaju Szuchewycza nie jednoczą ludności Ukrainy — mieszkańcy południowego wschodu ich dosłownie „nie trawią”.

Jak również przedstawiciele dwóch państw, z którymi utrzymanie przyjaznych stosunków jest niezwykle ważne dla Kijowa, ale właśnie z tymi państwami Kijów jest skazany na ciągłe konflikty na tle historycznym.