Polityka Polityka

Rusofobia przybrała postać pandemii: w konflikcie między Polską a UE zobaczyli „rękę Kremla”

Źródło obrazu: cont.ws
 

W Polsce nasila się wewnętrzna walka polityczna między władzą a liberalną opozycją na tle konfliktu Warszawy i Budapesztu z UE. Jednocześnie dla opozycji jednym z głównych atutów tej konfrontacji są oskarżenia, że rządząca partia „Prawo i Sprawiedliwość” (PiS) pracuje na rzecz Kremla. Opozycyjna „Koalicja Obywatelska” i kontrolowane przez nią media rozpoczęły całą kampanię propagandową, podczas której próbują udowodnić, że PiS realizuje moskiewskie plany zniszczenia Unii Europejskiej.

W szczególności były premier Donald Tusk oskarżył ostatnio partię rządzącą o działanie w interesie Rosji:

— Wszystkie, podkreślam, wszystkie działania PiS wpisują się precyzyjnie w rosyjską strategię rozbijania Unii Europejskiej i geopolityczną izolację Polski. Czy robią to świadomie jest pytaniem drugorzędnym — napisał na Twitterze.

Później, w rozmowie z Newsweekiem, były premier rozwinął ten temat:

Narasta obawa, że to coś więcej niż tylko polityczna głupota, bo wpisywanie się w rosyjską strategię nabiera całościowego charakteru.

W polityce zagranicznej to antyeuropejskość, entuzjastyczne wsparcie Trumpa, najbardziej prorosyjskiego prezydenta w historii USA, zdumiewająca pasywność rządu PiS w sprawach Białorusi i Ukrainy, zaskakująca potulność w relacjach z Moskwą powiedział, dodając, że polityka wewnętrzna PiS przypomina rosyjską przez podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości i mediów jednej partii.

Z kolei liberalny portal naTemat.pl opublikował opinię politologa Marka Migalskiego, który uważa, że PiS i Fides (partia Viktora Orbána — komentarz RuBaltic.Ru) „są bliskie realizacji planu Władimira Putina wobec Polski i Węgier”.

— Po faktycznym wydłubanym nas z UE czas na marginalizację naszej pozycji w NATO. Objęcie urzędu przez Bidena ułatwi to, bo dla niego partnerami w Europie będą państwa przestrzegające praworządności. Maładcy! — zakończył rosyjskim słowem, zapisanym literami polskiego alfabetu.

Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński w wywiadzie dla e-wydania Fakt zauważył, że część rządzącego obozu „mówi językiem Putina” i razem z Orbánem powtarza antyeuropejskie argumenty, że „Unia Europejska się skończyła, że dybie ona na suwerenność państw, że najważniejsza jest polityka narodowa, że obcy nie powinni się wtrącać w nasze sprawy”.

Politolog Jan Skórzyński powiedział, że w Internecie pojawił się popularny mem satyryczno-polityczny, przedstawiający Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa. „Co tam u tych debili?” — pyta Putin. „Weto! Jak Boga kocham!” — odpowiada zachwycony Miedwiediew.

— Anonimowy autor tego internetowego żartu trafił w sedno. Obecna polityka Warszawy wobec Unii Europejskiej musi budzić w Moskwie najwyższe zadowolenie — podsumowuje politolog.

Marek Sowa, poseł do Sejmu z „Koalicji Obywatelskiej”, uważa, że ​​model zaproponowany przez Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego nie jest modelem budowy wspólnoty europejskiej:

To jest model Polski pod auspicjami Wschodu. To jest wspólny plan Jarosława Kaczyńskiego i pana Putina, żeby wrócić do tego, co byłopowiedział.

Apoteozą oskarżeń PiS o „realizację scenariuszu Putina” był jednak artykuł w polskim Newsweeku, w którym informowano, że w kraju znaleziono „partię rosyjską”. W najnowszym numerze tygodnika na okładce ukazało się zdjęcie misia w budionówce z czerwoną gwiazdą i zawiązanym na szyi szalikiem polskiego kibica. Pod fotomontażem umieszczono napis: „Niedźwiedź i przyjaciele”.

W artykule napisano, że Kreml od dłuższego czasu inwestował, aby w Polsce pojawili się ludzie, którzy mówią i działają zgodnie z rosyjskimi interesami, a wreszcie się doczekał. Wśród tych osób, jak podaje publikacja, jest prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jako rosyjski propagandysta wpaja Polakom, że UE jest gorsza od ZSRR.

Autor artykułu zwraca uwagę, że dojście PiS do władzy było korzystne dla Rosji, gdyż ta siła polityczna zaczęła realizować w kraju „scenariusz moskiewski”. W szczególności mianowany minister obrony Antoni Macierewicz osłabił armię, odwołując doświadczonych dowódców wojskowych, a politycy obozu rządzącego, zgodnie z ideologią Kremla, nadają ton atakom na migrantów i społeczność LGBT.

Należy zaznaczyć, że oskarżenia PiS o pracę na rzecz Kremla są absolutnie absurdalne.

Obecne polskie władze są zagorzałymi rusofobami i to za ich panowania uchwalono ustawę dekomunizacyjną, zgodnie z którą w kraju zaczęto burzyć pomniki wdzięczności żołnierzy Armii Czerwonej, po czym stosunki pomiędzy Rosją a Polską zostały ostatecznie zrujnowane.

Dlatego fantazje o współpracy PiS z Moskwą nie wytrzymują żadnej krytyki. Zresztą już dawno stało się to normą nad Wisłą, gdzie rząd i opozycja nieustannie konkurują ze sobą w poszukiwaniu agentów Putina w swoich szeregach nawzajem. Problem polega na tym, że poziom rusofobii w polskiej przestrzeni informacyjnej już jest po za skalą i przekracza wszelkie rozsądne granice.

Na ten fakt, że rusofobia w Polsce przybrała charakter pandemii, zwrócił uwagę publicysta Maciej Eckardt, który na łamach internetowego wydania Nasza Polska skomentował artykuł Newsweeka o „niedźwiedziu i przyjaciołach”:

— Polska „choroba na Moskala”, która do niedawna była chorobą występującą ogniskowo, acz przewlekle, dzisiaj ma wszelkie znamiona pandemii. Dotknęła w zasadzie wszystkie środowiska polityczne oraz newralgiczne instytucje państwa odpowiedzialne za sprawy bezpieczeństwa, dotknęła także biznes, media i środowisko dziennikarskie — pisze Eckardt.

Z punktu widzenia autora taka niezdrowa rusofobia „jest tak naprawdę rodzajem dysfunkcji mentalnej i intelektualnej”, а od Polski niewiele zależy, natomiast ona przypisuje sobie rolę i miejsce, których nie zajmuje w stosunku do świata i Rosji.

— Wbrew pozorom, Polska nie jest dla Rosjan problemem. (…) W jej (Rosji — komentarz RuBaltic.Ru) agendzie jesteśmy dalej niż nam się wydaje. Spraw na odcinku polskim nie załatwia z nami, ale z tym, którzy dają nam koraliki. Rosjanie nie mają dzisiaj powodu, by traktować nas znacznie poważniej, tak jak traktują Turcję, Słowację czy chociażby Węgry — zauważa.

Zdaniem Eckardta Polska, zafiksowana na ideologicznych i światopoglądowych sporach z powodu rusofobii, żyjąca w politycznym metaświecie, wśród fobii, spisków i szerzącej się nienawiści, traci szansę na stanie się poważnym państwem.

Trudno się nie zgodzić z wnioskami polskiego publicysty, skoro elity polityczne kraju, starając się zdobyć przychylność swego zamorskiego zwierzchnika, zamieniły rusofobię w coś w rodzaju idei narodowej.

„Choroba na Moskala” uderzyła polskich polityków i nadal postępuje, przybierając postać antyrosyjskiej paranoi.

 

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: