Polityka Polityka

Ukraina została oskarżona o ingerowanie w sprawy Polski za wspieranie nazistowskiego wspólnika

Źródło obrazu: 24tv.ua
 

28 listopada deputowani polskiego miasta Przemyśla postanowili zmienić nazwę ulicy która była nazwana ku czci «zdrajcy Polski» Jozafata Kocyłowskiego i wyjaśnili to faktem, że biskup grekokatolicki współpracował z nazistami podczas II wojny światowej. Ukraina zareagowała na decyzję Rady Miasta: Ambasada w Warszawie wyraziła oburzenie, a mer Lwowa zażądał od prezydenta Przemyśla przywrócić ulice imienia Kocyłowskiego. Historyczna narracja, według której bohaterami Niepodległej są nazistowscy kolaboranci, ponownie spowodowała konfliktową sytuację pomiędzy Ukrainą a Polską.

Kim jest Jozafat Kocyłowski

Ulica Kocyłowskiego pojawiła się w Przemyślu 6 lat temu. Jozafat Kocyłowski (1876–1947) — kapłan Kościoła grekokatolickiego, biskup Przemyski. Według ukraińskiej narracji historycznej, aktywny zwolennik niezależności narodowej Ukraińców.

W roku 1946 został skazany na 10 lat pobytu w łagrze (według ukraińskich źródeł «padł ofiarą systemu sowieckiego»), a rok później zmarł na zapalenie płuc. W 2001 roku został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II jako męczennik.

Źródła radzieckie podają jednak, że Kocyłowski został skazany za kontakty z podziemiem OUN (organizacja ukraińskich nacjonalistów zakazana w Federacji Rosyjskiej), współpracę z niemieckimi okupantami i dywizją SS «Galizien».

Obecnie te nieprzyjemne dla strony ukraińskiej fakty zostały przypomniane w Polsce. Oto informacje z polskich mediów, którymi kierowali się posłowie Przemyśla:

Dnia 7 lipca 1941 roku biskup diecezji Przemyskiej Jozafat Kocyłowski napisał w swoim kazaniu duszpasterskim: «Chwała wielkiemu Führerowi Adolfowi Hitlerowi, wyzwolicielowi i najlepszemu przyjacielowi narodu ukraińskiego... »

Miting ukraiński na rynku w Przemyślu w roku 1941 / Zdjęcie: kresywekrwi.neon24.pl

Był on także jednym z organizatorów manifestacji, opisanej przez ukraińską gazetę «Голос» (20 lipca 1941 roku), która wydawana była w Berlinie. W artykule czytamy:

„7 lipca w Przemyślu, wyzwolonym od bolszewickiej napaści, odbyła się wielka manifestacja ukraińska na cześć Führera i niezwyciężonej armii niemieckiej. Pod koniec uroczystego nabożeństwa, które odprawiał Władyka Jozafat, ukraińska publiczność zgromadziła się wokół mównicy, ozdobionej flagami niemieckimi i ukraińskimi. <...> Obecni przyjęli tekst telegramu do Führera z następującymi słowami:

«Ukraińscy mieszkańcy książęcego miasta Przemyśla przekazują wyrazy najgłębszego uznania (...) armii i wdzięczność za wyzwolenie z polskiego i moskiewsko-żydowskiego jarzma. (...)

W ten sposób naród ukraiński pełni wieczne obowiązki i odczuwa wdzięczność wobec narodowo-socjalistycznych Niemiec. W imieniu cieni kilkuset tysięcy najlepszych synów Ukrainy, torturowanych przez Polaków i moskiewsko-bolszewickie hordy, <...> przysięgamy wieczną przyjaźń przypieczętowaną krwią niemieckiego żołnierza i ukraińskich powstańców i mężczyzn.

Tekst z gazety «Голос» na temat manifestacji w Przemyślu 7 lipca 1941 roku (W datę wkradł się błąd –zamiast «lipiec» napisano «czerwiec» — komentarz RuBaltic.Ru) / Zdjęcie: kresywekrwi.neon24.pl
4 lipca 1943 roku Kocyłowski odprawił mszę świętą dla esesmanów z dywizji «Galizien». Gazeta «Львівські вісті» z 10 lipca 1943 roku opisywała to wydarzenie w taki sposób:

«Książecy Przemyśl przeżył niecodzienne święto. Już od rana samego, nie zważając na drobny deszcz przybyło tu wiele osób z powiatów: przemyskiego, dobromilskiego i jarosławskiego, żeby na obszernym sportowym stadionie miejskim razem z ochotnikami do dywizji SS Galizien wziąść udział w polowej , archirejskiej Służbie Bożej, którą odprawił w asyście całego duchowieństwa Jego Ekscelencja Kyr Jozafat (biskup Kocyłowśkyj). W uroczystym nabożeństwie wzięli liczny udział przedstawiciele niemieckich Sił Zbrojnych, garnizonu przemyskiego, przedstawiciele władzy, policji, Ukraińskiego Komitetu».

W 1944 roku, kiedy los nazistowskich Niemiec był już przesądzony, Kocyłowski wzywał Ukraińców do dobrowolnej pracy w Niemczech, aby swoją pracą przyczynić się do zwycięstwa nazizmu.

Tutaj możemy dodać, że podczas całej niemieckiej okupacji Przemyśla biskup popierał wszystkie antypolskie działania zarówno ze strony nazistów, jak i podległych im nacjonalistów ukraińskich, co spowodowało wrogie nastawienie społeczności polskiej do niego.

Telegram do Führera / Zdjęcie: kresywekrwi.neon24.pl
 

Z faktów cytowanych w polskich źródłach wynika, że radzieckie organy bezpieczeństwa państwowego miały wszelkie powody, aby pociągnąć Kocyłowskiego do odpowiedzialności za współpracę z nazistami. Niemniej jednak Watykan nadał status męczennika współpracownikowi Hitlera w 2001 roku. Zresztą nie jest to zaskakujące, jak przypomnimy sobie, że po wojnie właśnie z powodu interwencji papieża Piusa XII ZSRR-owi odmówiono było ekstradycji esesmanów z SS «Galizien», ponieważ jego zdaniem byli oni «dobrymi katolikami i antykomunistami».

Ukraina protestuje

Jeszcze podczas dyskusji w Radzie Miasta Przemyśla zmianie nazwy ulicy Kocyłowskiego kategorycznie sprzeciwiali się przedstawiciele Związku Ukraińców w Polsce i lokalnego Kościoła grekokatolickiego. A po podjęciu decyzji do protestów dołączyła się Ambasada ukraińska w Warszawie.

Na swojej stronie na Facebooku misja dyplomatyczna nazwała decyzję «pochopną» i «nieprzemyślaną» oraz oskarżyła polskich posłów o «manipulowanie argumentami wyrwanymi z kontekstu» i «niechęć wysłuchania obywateli RP narodowości ukraińskiej».

Później mer Lwowa Andrij Sadowy wystosował list otwarty do prezydenta Przemyśla Wojciecha Bakuna, w którym domagał się przywrócenia poprzedniej nazwy ulicy. Według mera zmiana nazwy zaszkodzi relacjom partnerskim między miastami (Lwów i Przemyśl są miastami partnerskimi — komentarz RuBaltic.Ru).

Decyzję polskich posłów on nazwał «oburzającą dla ukraińskiej społeczności Przemyśla i całego narodu ukraińskiego» oraz «zamachem na pamięć Błogosławionego Jozafata Kocyłowskiego», który był «symbolem oporu wobec ludobójczej ideologii bolszewizmu».

 

Biskup Kocyłowski wygłasza kazanie dla wolontariuszy dywizji SS «Galizien» w Przemyślu 4 lipca 1943 roku / dziennik-zlozony.pl
 

Mer Lwowa otrzymał wsparcie również ze strony różnych ukraińskich aktywistów.

Szefowa Stowarzyszenia «Chołmszczyna» we Lwowie Irina Griń w odpowiedzi faktycznie zagroziła Polakom wyburzeniem pomnika Adama Mickiewicza.

«Nie sądzę, że byłoby miło, gdyby Polacy usłyszeli, że demontujemy pomnik Mickiewicza» — tak powiedziała.

Tradycyjnie nie zabrakło poszukiwań «ręki Kremla». Tak na przykład badacz dziedzictwa braci Szeptyckich Iwan Matkowski nazwał deputowanych, którzy głosowali za tą decyzją, «siłami prorosyjskimi».

W tym samym stylu wypowiedzieli się deputowani Lwowskiej Rady Regionalnej. W swoim oświadczeniu napisali, że inicjatorzy zmiany nazwy byli «dobrze znani ze swojej antyukraińskiej i prorosyjskiej pozycji oraz obecności w rosyjskich mediach». Te ataki w tekście były skierowane przeciwko polskim deputowanym Andrzejowi Zapałowskiemu i Mirosławowi Majkowskiemu.

Deputowani z Lwowa zauważyli również, że zarzuty «współpracy Błogosławionego Jozafata Kocyłowskiego z nazistami» nie mają żadnej logicznej podstawy.

Kocyłowski z niemieckimi oficerami / Zdjęcie: kresywekrwi.neon24.pl

Później w polskich mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że Ambasador Ukrainy, Andrej Deszczyca, próbował wpłynąć na decyzję władz Przemyśla za pośrednictwem jednego z czołowych polskich polityków z Platformy Obywatelskiej.

Ukraina jest oskarżona o wtrącanie się w sprawy wewnętrzne

W Polsce lokalni deputowani uznali działania strony ukraińskiej za ingerencję w sprawy wewnętrzne.

«To jest skandal, aby placówka dyplomatyczna ingerowała w sprawy wewnętrzne Polski! Kto ich do tego przyzwyczaił? Dobrze, że to widzą coraz wyraźniej obywatele RP. Kiedyś Polską zarządzała ambasada w Petersburgu, potem w Berlinie a teraz próbuje robić to Kijów» — napisał na Facebooku poseł Andrzej Zapałowski, jeden z inicjatorów zmiany nazwy.

Jeszcze ostrzej zareagował on na list Sadowego: «O skali chamstwa mera Lwowa świadczy jego apel do prezydenta Przemyśla».

Jednocześnie poseł Mirosław Majkowski powiedział, że zmiana nazwy wzbudziła «zainteresowanie dyplomatów obcego państwa, którzy próbują wywrzeć presję na polskich parlamentarzystów». Ponieważ jest to «ingerencja w polskie sprawy wewnętrzne», obiecał złożyć oficjalne zawiadomienie do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pod tą ingerencją poseł miał na myśli wyżej wymienione działania ambasadora Ukrainy Deszczycy.

Również na swojej stronie na Facebooku Majkowski nazwał list Sadowego «szczytem hipokryzji i bezczelności»:

«Mer, w którego mieście polskich turystów «wita» pomnik Bandery, mieście gdzie polskie dzieci, aby wejść do polskiej szkoły muszą przejść pod popiersiem kata Wołynia Romana Szuchewycza, <…> mieście w którym regularnie odbywają się spędy i marsze neonazistów, gloryfikatorów bandytów z UPA (Ukraińska Powstańcza Armia, zakazana w Federacji Rosyjskiej) ma czelność wystosować list do Prezydenta Przemyśla z żądaniami grożąc zerwaniem współpracy miedzy Przemyślem a Lwowem?» — napisał.

Niektóre polskie media tak samo zareagowały na reakcję strony ukraińskiej. W szczególności nazwano ją «niedopuszczalną» i «histeryczną», a portal wrealu24.pl napisał, że «Ukraińcy w dzikim szale» z powodu zmiany nazwy.

Tygodnik Najwyższy Czas opublikował wiadomość o liście Sadowego pod mówiącym tytułem «Szantaż ukraińskiego polityka! Żąda, by Przemyśl nazwał ulicę imieniem kolaboranta Hitlera».

Tygodnik Solidarność uznał reakcję Ambasady ukraińskiej za «niedyplomatyczną». «Ambasada Ukrainy w Warszawie zachowała się wysoce nieprofesjonalnie, co może doprowadzić do niepotrzebnego zaognienia i tak niełatwych stosunków między oboma państwami» — napisano w publikacji.

Internet-serwis Polmedia.pl ostro skrytykował apel lwowskiego mera. «Panie Andriju Sadowy, a co będzie gdy obecny Prezydent Przemyśla Wojciech Bakun zwróci się do Pana z żądaniem ściągnięcia popiersia Szuchewycza z polskiej szkoły lub zmiany ulicy Bandery na ulicę Dmowskiego we Lwowie? Można i Piłsudskiego, Polacy by się nie obrazili, tylko, że we Lwowie Polaków nikt o nic nie pyta» — napisała przedstawicielka polskiej mniejszości we Lwowie, dziennikarka Maria Pyż.

21 listopada 2017 roku we Lwowie odbyło się uroczyste otwarcie znaku pamiątkowego ku czci naczelnego dowódcy UPA Romana Szuchewycza / Zdjęcie: zik.ua

Jednak najbardziej ostro na działania Ukrainy zareagował prawicowy portal Prawy.pl Artykuł dziennikarza Piotra Stępnia mówi, że państwo ukraińskie, pomimo finansowej zależności od Polski i nieograniczonego wsparcia z jej strony, honoruje przestępców.

«Wierchuszka Kościoła Grekokatolickiego z biskupami Kocyłowskim i Szeptyckim włącznie przyjmowali Niemców i święcili siekiery bandytów z UPA. Jakiekolwiek ich upamiętnianie w przestrzeni publicznej to zwyczajne ku….two» — napisał on.

Reakcja Polski na roszczenia ukraińskie spowodowane zmianą nazwy ulicy wskazuje, że obecna ukraińska narracja historyczna, według której bohaterami tego kraju są nazistowscy kolaboranci i organizatorzy ludobójstwa na Polakach, coraz częściej powoduje oburzenie w kraju nad Wisłą.

Oburzenie Ambasady ukraińskiej działaniami polskich posłów potwierdza, że pomimo zmiany władzy w Kijowie, ta sama narracja jest aktualna. A ponieważ grunt dla takich konfliktowych sytuacji jest stały, nieuniknione jest ich ponowne pojawienie się w najbliższej przyszłości.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: