Polityka Polityka

Kto będzie zbierał jabłka: Polska się martwi exodusem Ukraińców z powodu koronawirusa

Źródło obrazu: novayapolsha.pl
 

Masowy exodus pracowników migrujących z Polski z powodu pandemii koronawirusa pociąga za sobą nieprzyjemne konsekwencje dla gospodarki. Agencja analityczna Bloomberg szacuje, że polska gospodarka ma ryzyko stracić 47 miliardów dolarów z powodu odpływu ukraińskich migrantów zarobkowych. Rzeczpospolita jest pozbawiona głównego czynnika, który w ostatnich latach zapewniał jej rekordowy wzrost gospodarczy, a wyjazd setek tysięcy Ukraińców powoduje w Polsce takie same napięcie, jakie do tego powodowało ich przybycie.

Bloomberg podkreśla, że ponad 400 tysięcy migrantów z Ukrainy pracuje w branży budowlanej w Polsce, co stanowi 8% PKB tego kraju. Według agencji, z powodu epidemii koronawirusa około 20% ukraińskich pracowników wyjechało do ojczyzny i nie będzie mogło wrócić do Polski z powodu zamkniętych granic. Ci, którym uda się wjechać na terytorium kraju, zostaną poddani obowiązkowej dwutygodniowej kwarantannie.

W takiej sytuacji firmy budowlane zwracają się do polskich władz z prośbą o podjęcie działań w celu stymulacji sektora budowlanego.

„Poważne braki pracowników doprowadzą do znacznego ograniczenia możliwości branży budowlanej” — mówi się w liście otwartym, wystosowanym do rządu przez lokalne stowarzyszenia branżowe.

Rolnicy i ogrodnicy są również zaniepokojeni. „Kto teraz wysortuje nasze jabłka?” — zastanawia się portal sad24.pl.

Media są przekonane, że jeśli do momentu, gdy trzeba będzie zbierać urodzaj truskawek, sytuacja ukraińskich pracowników się nie zmieni, Polacy „staną w obliczu bardzo trudnej sytuacji”.

Tą samą opinię podziela portal sadnowoczesny.pl. „Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że ze zbiorem zostaniemy sami. O ile jeszcze mali plantatorzy jakoś sobie poradzą, o tyle, ci, którzy mają duże plantacje, porobione inwestycje, pozaciągane kredyty mogą tego nie przetrwać i zwyczajnie zbankrutować. Jest wśród nas, sadowników bardzo duża obawa o pracowników” — powiedział portalowi plantator Jacek Witkowski.

W takiej sytuacji Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ) Rolników i Organizacji Rolniczych zwróciło się z prośbą do premiera Mateusza Morawieckiego o jak najszybszą interwencję w sprawie umożliwienia pozostania pracowników z Ukrainy, którym kończy się możliwość pobytu na terenie Polski.

„Nagły brak pracowników z Ukrainy w związku z zamknięciem jej granic spowoduje załamanie wielu branż w naszej gospodarce i może zagrozić bezpieczeństwu utrzymania łańcucha dostaw żywności” — wyjaśnia w liście Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.

Taka sama prośba została skierowana do rządu ze strony największej organizacji polskich pracodawców — Pracodawcy Rzeczpospolitej Polski.

Warszawski portal wio.waw.pl, komentując exodus pracowników migrujących z Polski, stwierdza, że wynikającą z tego powodu lukę w ubytkach kadrowych nie wypełnią wracające z Zachodu  Polacy, ewentualnie  zwalniani  pracownicy  z warszawskich restauracji czy salonów kosmetycznych. Ukraińcy wykonywali takie prace jak patroszenie i filetowanie ryby i kurczaków, praca na budowach oraz inne najbardziej uciążliwe prace fizyczne.

„Trudno jest też wyobrazić sobie zakwaterowanie Polaków po 8-10 osób w jednym pokoju, z jedną ubikacją i prysznicem  w proporcji na  30-40 osób, małą lodówką, jedną pralką  oraz wspólną kuchnią. To wydaje się trudne do wyobrażenia, ale w takich warunkach mieszkają  pracujący w Polsce Ukraińcy” – konstatuje portal.

Niedobór kadrowy z powodu exodusu Ukraińców zmusił już polskie władze do uwzględnienia życzeń rolników i pracodawców oraz do ustępstw. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała, że rząd w ramach pakietu antykryzysowego wprowadzi rozwiązania automatycznie przedłużające cudzoziemcom pozwolenia na pracę.

Pozwolenia na pracę dla pracowników zagranicznych zostaną automatycznie przedłużone na czas trwania epidemii oraz 60 dni po jej zakończeniu” oświadczyła Emilewicz.

Jednocześnie, z powodu problemów gospodarczych, w polskim społeczeństwie zaczynają się nasilać nastroje antyukraińskie.

Na łamach czasopisma Krytyka Polityczna zamieszkały w Polsce ukraiński dziennikarz Igor Isajew, zauważa, że narracja antyukraińska i antyimigrancka już od kilku lat wisi w powietrzu. Prawicowe media od dawna oskarżają Ukraińców o „banderyzm”, ale także o psucie rynku pensji i wynajmu czy roznoszenie afrykańskiej świńskiej dżumy i odry.

Zdaniem Isajewa w najbliższych miesiącach narracja antyimigrancka znajdzie nowych zwolenników poza prawicą. Pod artykułem „Gazety Wyborczej”, w którym wypowiedział się na temat problemów ukraińskich imigrantów, Isajew znalazł między innymi takie komentarze:

„Myślenie idioty: nadciąga recesja, a my zatrzymajmy gastarbeiterów”;

„Przecież już następuje potężne hamowanie gospodarki, tysiące ludzi dosłownie z dnia na dzień traci pracę, zamyka firmy, trzeba będzie im dawać zasiłki żeby przeżyli. Kto jest gotowy płacić zasiłki także Ukraińcom – ręka w górę!”;

„Podziękować grzecznie i ewakuować. Nadchodzą ciężkie czasy. Nie będą tu potrzebni. Niech się wezmą za swój kraj”;

„Armia mniej lub bardziej legalnie przebywających tu i pracujących Ukraińców to chyba jedna z ostatnich rzeczy, których nam teraz trzeba”.

Dziennikarz zwraca również uwagę na fakt, że takie wypowiedzi pojawiły się po raz pierwszy na forum liberalnej Gazety Wyborczej, ponieważ tylko zarejestrowani użytkownicy mogą tam komentować, a komentarze na temat migrantów tam były wyłącznie przyjazne w porównaniu do innych mediów.

Na antyukraińskie nastroje w polskim społeczeństwie już zaczynają reagować prawicowi politycy.

„Z powodu pandemii koronawirusa, w Polsce pierwszy raz od lat pojawi się prawdziwe bezrobocie. Jeśli chcemy dbać o naród polski, to powinniśmy pożegnać tą całą rzeszę pracowników z zagranicy, która w ostatnich latach została ściągnięta do Polski” — mówi portalowi Kresy.pl poseł Konfederacji, Krystian Kamiński.

Według opinii polityka, w obecnej sytuacji kryzysowej „to naród polski musi być na pierwszym miejscu”, a obecność bezrobotnych ukraińskich migrantów może zagrozić niepokojami społecznymi.

Nie możemy sobie pozwolić na to, że gdy u nas pojawi się wysokie bezrobocie i część z pracowników ukraińskich również będzie zwalniana z pracy, żeby oni w dużej mierze w Polsce zostawali, nie pracując, a korzystając ze wszystkiego, co im daliśmy i co państwo polskie im oferuje. Prędzej czy później to doprowadzi do zamieszek i tego, co już znamy na zachodzie Europy” dodał poseł Sejmu.

Później swojego kolegę poparł poseł Sejmu, kandydat Konfederacji na prezydenta kraju Krzysztof Bosak, który zwrócił uwagę, że Polska może spodziewać się bardzo dużego wzrostu bezrobocia, a wraz z nim konieczności przeprowadzenia debaty „na temat tego, co [robić] z masową migracją zarobkową w okresach recesji”.

Według opinii polskich ekspertów, z powodu epidemii koronawirusa w ciągu najbliższych kilku miesięcy nawet 2 miliony Polaków (a to co piętnasty pracownik) może stracić pracę.

Można więc śmiało przewidywać, że antyukraińskie i antyimigranckie nastroje w polskim społeczeństwie będą tylko wzrastać, co z jednej strony doprowadzi do wzrostu napięcia między Polakami a Ukraińcami, pracującymi w kraju, a z drugiej strony — do dalszego exodusu pracowników migrujących z Polski.

O przebiegu masowego exodusu ukraińskich migrantów zarobkowych zapraszamy do zapoznania się w artykule Sergieja Szyrokołobowa: „Ukraińcy w Polsce masowo tracą pracę z powodu koronawirusa”

 

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: