Polityka Polityka

Polska nie dopuści Grybauskaite do przywództwa UE

Źródło obrazu: img.com.ua
 

Polskie media oznajmiły, że Polska i inne kraje Grupy Wyszehradzkiej nie chcą widzieć litewskiej Pani Prezydent Dalii Grybauskaite jako przewodniczącej Rady Europejskiej. Wcześniej było to zgłaszane przez amerykańską edycję Politico. Nerwowa reakcja litewskiego MSZ na wiadomości z Warszawy jest kolejnym pośrednim potwierdzeniem tego, że Grybauskaite nie zdołała uzyskać poparcia Polski dla kontynuowania kariery w UE.

Przewodniczący Rady Europejskiej, były premier Polski Donald Tusk, w ciągu dwóch tygodni ogłosi nazwiska kandydatów na najwyższe stanowiska kierownicze w UE. Wśród przywódców europejskich, którzy ubiegają się o te stanowiska, tradycyjnie nazywa się Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, której kadencja właśnie się kończy. Na samej Litwie jej ustępująca Ekscelencja akurat jest postrzegana jako następczyni Tuska.

Jednak w Polsce nie spieszą się wyjść naprzeciwko brukselskim ambicjom północno-wschodniej sąsiadki. Wpływowy polski dziennik Rzeczpospolita opublikował artykuł „Grybauskaite po Tusku? Polska mówi „NIE”.

W nim najpierw chwalą Dalię Polikarpownę, a potem karcą. Zauważono, że prezydent Litwy ma wiele cennych cech niezbędnych do zajmowania najwyższego stanowiska w UE. Jest kobietą, przedstawicielką „Nowej Europy”, pracowała przez pięć lat jako komisarz europejski, osiem lat siedziała w Radzie Europy.

Jednak Grybauskaite nie zostanie przewodniczącą Rady Europejskiej, ponieważ Polska jej nie popiera i do przywództwa UE nie dopuści.

„Nikt tej Pani nie proponuje. A Grupa Wyszehradzka, której opinii przysłuchuje się Tusk, jest przeciwna ” — powiedział do Rzeczpospolitej bezimienny wysokiej rangi adwersarz.

W Wilnie, w odpowiedzi, jak mówią, „wkurzyli się”. Minister spraw zagranicznych Litwy powiedział, że polska gazeta kłamie. „Informacje twierdzące, że (kraje Wyszehradzkie — komentarz RuBaltic.Ru) nie popierają [kandydatury Grybauskaite], nie są prawdziwe” — powiedział Linas Linkiavicius i podkreślił, że litewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych „nie posiada takich informacji”.

I to jest dość dziwne zachowanie szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych — w taki sposób reagować na słowa anonimowego źródła dziennikarskiego. Kto wie, jakie to jest źródło: może sam dziennikarz go wymyślił?

Istnieją co najmniej dwa powody, które wyjaśniają nerwową reakcję „Totoszki” (który przecież również ma nadzieję przenieść się wraz z gospodynią do „Szmaragdowego Miasta” — Brukseli). Po pierwsze, Rzeczpospolita – to jest nie tylko wpływowy konserwatywny dziennik, jest organem prasowym polskiej partii rządzącej „Prawo i Sprawiedliwość”. Artykuł o prezydencie Litwy nie mógł się tam pojawić tylko po to, by zatknąć puste miejsce na szpalcie wydruku.

Polski rząd wysyła publiczny sygnał do Wilna: nie ślińcie się, nie zobaczycie Rady Europejskiej tak,jak swoich uszu.

Po drugie, artykuł w Rzeczpospolitej nie jest pierwszą wzmianką o tym, że Dalii Grybauskaite nie przyświecają najwyższe stanowiska kierownicze w Unii Europejskiej. Amerykańska edycja Politico w zeszłym miesiącu dokonała kompilacji na temat kobiet-polityków, którzy mogłyby stać na czele Zjednoczonej Europy.

Tam też występował bezimienny wysokiej rangi dyplomata z Brukseli, który ocenił perspektywy Grybauskaite tak samo, jak źródło Rzeczpospolitej.

Prezydent Litwy jest za stara, aby być żywym symbolem Unii Europejskiej, jej mianowanie nie będzie uważane za zmianę pokoleń elit europejskich, której domagają się Europejczycy, i do tego Grupa Wyszehradzka jest temu przeciwna.

„Grybauskaite jest mało znana poza Litwą i Brukselą. Ponadto nie ma wsparcia ze strony Wyszehradzkiej Czwórki (Węgry, Polska, Słowacja, Czechy), jeśli chodzi o

równowagę regionalną w dystrybucji głównych stanowisk w UE ” — powiedział rozmówca Politico.

Teraz to samo mówi informator Rzeczpospolitej, ale zamiast chamskiego wskazania na wiek Dalii Polikarpowny, mówi, że Grybauskaite jest zbyt wielką indywidualistką. Najwyraźniej chodziło o to, że ma charakter autorytarny, nie umie pracować w zespole, podsuwa wszystkich pod siebie i wciąż nie należy do żadnej europejskiej siły politycznej.

Jednak to wszystko liryka.

Główną rzeczą, która została wskazana przez Amerykanów i powtórzona przez Polaków, jest to, że prezydent Litwy nie ma poparcia od Czwórki Wyszehradzkiej; mówiąc najprościej, Polska jest temu przeciwna.

W Unii Europejskiej istnieją nieoficjalne kwoty na zajęcię głównych stanowisk w Brukseli przez przedstawicieli głównych regionów UE. Istnieje taka kwota dla Europy Środkowej i Wschodniej: zgodnie z nią nawet mały i niezbyt wpływowy kraj, taki jak Litwa, może liczyć na kierownictwo Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej.

Jednak, według Rzeczpospolitej, Wyszehradzka Czwórka już wybrała swojego kandydata na przywódcę UE od „Nowej Europy”. A to nie jest Dalia Grybauskaite. To wiceprzewodniczący Europejskiej Komisji ds. Energii, słowacki socjalista Marоsz Szewczowicz.

Polska jest nieformalnym liderem Grupy Wyszehradzkiej. Wyszehradzka Czwórka — to najbardziej wpływowa grupa polityczna w Europie Środkowej i Wschodniej.

Odmowa poparcia ambicji prezydenta Litwy przez Czwórkę Wyszehradzką oznacza, że bramy niebios polityki międzynarodowej dla Grybauskaite są zamknięte: Polska zablokowała jej wyjście na wyższy szczebiel kariery.

W kontekście kariery w Brukseli stało się przejrzyste działanie dyplomatyczne na rzecz normalizacji stosunków z Polską, które Wilno rozwinęło w ciągu ostatniego półtora roku.

Zabawnie było obserwować, jak Dalia Grybauskaite pod koniec swojej prezydentury rzuciła się do polepszenia stosunków litewsko-polskich, które na początku prezydentury sama właśnie i zepsuła przez niepochlebną wypowiedź, skierowaną do Warszawy i litewskich Polaków, przez likwidację polskich szkół i zakazem polskiej pisowni nazwisk Polaków, mieszkajacych w Wilnie.

Jak to się mówi, sama zepsuła i sama naprawiła. Pod koniec prezydenckiej kadencji Grybauskaite stosunki polsko-litewskie osiągnęły idyllę. Prezydent Polski Andrzej Duda przyznał nawet litewskiej odpowiedniczce najwyższą nagrodą państwową Rzeczpospolitej Polskiej – Order Orła Białego.

Jednak orzeł orłem, a Warszawa nic głowie państwa Litewskiego nie zapomniała. I nie wybaczyła.

I to jest bardzo po Polsku: dać Order Orła Białego i jednocześnie zablokować nominację na najwyższe stanowisko w Unii Europejskiej. Dalia Polikarpowna zasiądzie teraz w swoim uprzykszonym Wilnie z Białym Orłem i będzie myślała o tym, jak Polacy zrujnowali jej karierę w Brukseli, ponieważ była „zbyt dużą indywidualistką”.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: