Polityka Polityka

Skandal w Polsce: prezydent państwa wykrzykuje banderowskie hasło „Sława Ukrajinie!”

Źródło obrazu: The Irish Times
 

Niedawna wizyta prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie została negatywnie odebrana przez znaczną część polskiego społeczeństwa. Oburzenie Polaków spowodowane było przede wszystkim faktem, że podczas uroczystości w Kijowie ich prezydent przywitał się ze strażą honorową okrzykiem „Sława Ukrajini!, na co ukraińscy żołnierze odpowiedzieli hasłem „Herojam sława!”. W Polsce takie pozdrowienie jest jednoznacznie traktowane jako „pozdrowienie banderowskie”, które niegdyś było wykrzykiwane przez organizatorów Rzezi Wołyńskiej.

W szczególności jeszcze przed wizytą portal nacjonalistyczny Kresy.pl wspominał, że „było to organizacyjne pozdrowienie ludobójczej banderowskiej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (organizacja, zakazana w Rosji — komentarz RuBaltic.Ru), odpowiedzialnej za zamordowanie ponad 100 tys. Polaków”, które „do 1943 roku wiązało się z faszystowskim gestem podniesionej prawej ręki".

Zachowanie swojego prezydenta na Ukrainie zostało negatywnie ocenione przez polityków, osoby publiczne i dziennikarzy związanych z nacjonalistycznymi antybanderowskimi środowiskami oraz stowarzyszeniem kresowiaków.

Tak więc, zdaniem byłego kandydata na prezydenta z Konfederacji Krzysztofa Bosaka, Duda w tym przypadku „pomylił rolę”:

— Dla mnie to już naprawdę za dużo. Pomylenie ról. Prezydent Polski powinien uosabiać godność, honor i powagę państwa polskiego. To zachowanie, w całym kontekście trudnych relacji polsko-ukraińskich, jest w mojej ocenie zaprzeczeniem tych wartości. — napisał na Twitterze.

Historyk i politolog Lucina Kulińska uważa, że wykrzykiwanie „faszystowskich haseł” jest dla prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej nie do przyjęcia:

— Z tym zawołaniem oprawcy Polaków szli mordować polskie wsie, co doprowadziło do takiej strasznej hekatomby w czasie II wojny światowej. W ustach naszego prezydenta jest to rzecz niedopuszczalna. Jestem konserwatystą i mam szacunek do własnego prezydenta. Jednak w tym wypadku doznałam upokorzenia: upokorzył mnie po prostu własny prezydent. Trudno zachować spokój, gdy hańbiony jest w imię obcych interesów własny naród. Moim zdaniem nie jest ta wizyta w interesie Polaków. (…) Tо zawołanie pana prezydenta, to „Sława Ukrajini!”…to mi po prosu serce złamało! To jest wstyd, to jest po prostu wstyd!” — powiedziała w wywiadzie dla kanału internetowego wRealu24.

Politolog również zwróciła uwagę na fakt, że Andrzej Duda odbył jedno ze spotkań w Odessie, w mieście, w którym po "Majdanie" według niej "metodami banderowskimi" dokonano kolejnej zbrodni:

— I jest to nieważne, że to byli Rosjanie, tak samo mogliby być Polacy. Przypomnijcie sobie Państwo, że tam spalono ludzi. (…) I tą Odessę powinni pamiętać Polacy, bo wcześniej tak traktowano Polaków… omijać dużym łukiem. Bo jest to synonim barbarzyństwa nacjonalistów, tylko już popełnionego w XXI wieku — podsumowała, dodając, że gdyby była doradcą prezydenta, poleciłaby mu odbyć spotkanie w każdym innym mieście, ale nie w tym, w którym metodami banderowskimi została popełniona zbrodnia.

Niezależny dziennikarz Piotr Szlachtowicz nazwał ten incydent „katastrofą” i podkreślił, że to hasło „zbrodnicza UPA” często wykrzykiwała na chwilę przed eksterminacją Polaków:

— Prezydent Andrzej Duda krzyczący "Sława Ukrajinie" to dla mnie za dużo!!! Dlaczego Pan nie wspomniał o Wołyniu, SS Galizien (zakazana w Rosji organizacja — komentarz RuBaltic.Ru) i gloryfikacji morderców naszych rodaków na Wołyniu! Banderyzm rośnie tam w siłę, a Pan robi coś takiego? Szok, skandal, smutek... — napisał na Twitterze.

Prawicowy portal wPrawo.pl przypomniał też, że „Ukraińcy z tym właśnie hasłem na ustach mordowali Polaków czym popadnie, na setki bestialskich sposobów”:

— Jeśli Duda ma honor jak dziś spojrzy Polakom w twarz? Jak spojrzy w oczy tym, którzy cudem przeżyli ludobójstwo zgotowane nam przez Ukraińców? Czy on i jego małżonka, która w ubiegłym roku na cmentarzu we Lwowie oddawała pokłony ukraińskim mordercom Polaków, w końcu się opamiętają? — pyta autor materiału.

Portal informacyjny Magna Polonia zwraca uwagę na fakt, że Angela Merkel, w przeciwieństwie do prezydenta Polski, nie użyła banderowskiego powitania podczas swojej wizyty w Kijowie w 2018 roku, ale zwróciła się do straży honorowej słowami „Witajcie wojownicy!” w języku ukraińskim.

— Porównanie zachowania Andrzeja Dudy i Angeli Merkel jasno pokazuje w jaki sposób mądry polityk może wykorzystać dane wydarzenia polityczne na rzecz swojego państwa. Angela Merkel, reprezentująca państwo odpowiedzialne za wybuch II wojny światowej i ludobójstwo milionów Polaków, przy współpracy m.in. z gloryfikowaną na Ukrainie organizacją OUN-UPA (organizacje, zakazane w Rosji — komentarz RuBaltic.Ru), na oczach światowej opinii publicznej nie użyła pozdrowienia mogącego wnioskować, że wśród Niemców nadal żywa jest ciągota do stworzonego przez nich systemu nazistowskiego. Natomiast przedstawiciel narodu polskiego, będącego ofiarą ludobójczej działalności organizacji, która zhańbiła się mordami, gwałtami i współpracą z nazistami ochoczo wykrzykuje pozdrowienia na jej cześć. — zauważa portal.

Oburzenie Polaków było tak silne, że nawet na portalu wPolityce.pl pojawiło się wiele negatywnych komentarzy na temat wizyty Andrzeja Dudy w Kijowie.

Takie zachowanie czytelników było nieprzyjemnym zaskoczeniem dla polskich władz, ponieważ portal jest tubą propagandową rządzącej partii „Prawo i Sprawiedliwość” (PiS) i jest zwykle czytany i komentowany przez zwolenników tej partii oraz obecnego prezydenta.

W takiej sytuacji partia PiS musiała jakoś zareagować i powołała swojego etatowego propagandystę, politologa Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, który na stronie internetowej telewizji państwowej TVP INFO opublikował materiał, gdzie na podstawie „faktów” przedstawionych w ukraińskiej Wikipedii zapoznał Polaków z „poprawna” historią hasła„ Sława Ukrajinie”.

Do tego starał się przekonać czytelników, że „każdy naród ma prawo kształtować swój ceremoniał wojskowy zgodnie z własnym upodobaniem”.

Jednocześnie politolog tradycyjnie zarzucał polskim nacjonalistom, którzy występowali w roli krytyków Dudy, pracę na rzecz Kremla.

— Bo to środowisko od lat usiłuje bowiem torpedować jakiekolwiek poprawne relacje polsko-ukraińskie, co obiektywnie stawia je w jednym szeregu z wysiłkami Moskwy, z którą zresztą ma to samo zdanie w większości kwestii dotyczących polityki zagranicznej (obecności wojsk USA w Polsce i generalnie stosunków polsko-amerykańskich, wzmacniania wschodniej flanki NATO, państwowej przynależności Krymu i Donbasu, rewolucji na Białorusi, stosunków polsko-litewskich, wojny czeczeńskiej, rosyjsko-gruzińskiej, ormiańsko-azerskiej, Syrii, Iranu itd.) — podkreślił.

W odpowiedzi portal internetowy Kresy.pl zwrócił się do politologa z Kanady Iwana Kaczanowskiego, który jest badaczem historii ukraińskiego nacjonalizmu, z prośbą o skomentowanie artykułu Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego. Kaczanowski przypomniał portalowi, że organizacyjne przywitanie „Sława Ukrajinie — Bohaterom sława!” po raz pierwszy zostało przyjęte w 1941 roku przez banderowski odłam Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).

Naukowiec podkreślił, że łączyło się ono z faszystowskim podniesieniem ręki i było wzorowane na pozdrowieniach innych ugrupowań o podobnym profilu, w tym partii nazistowskiej w III Rzeszy.

Było to zmodyfikowaną formą powitania przyjętego przez OUN w sierpniu 1939 roku, które brzmiało: „Sława Ukrainie — Wodzowi sława!”.

— Artykuł jest oparty na prymitywnych fejkach, które są powtarzane w Wikipedii i w różnych innych pseudonaukowych źródłach w celu zaprzeczenia i wybielenia faktycznego pochodzenia zawołania „Sława Ukrajinie — Herojam sława!” jako pozdrowienia półfaszystowskiej OUN i jej zbrojnego skrzydła UPA reasumuje kanadyjski politolog.

Artykuł Żurawskiego vel Grajewskiego skomentował także historyk i politolog Andrzej Zapałowski:

— Jeszcze odnośnie idiotycznych tłumaczeń kompromitacji Andrzeja Dudy na Ukrainie autorstwa Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego. Pytanie, jeżeli do protokołu powitania w armii ukraińskiej wejdzie „salut rzymski”, a ma on ponad dwa tysiące lat tradycji Prezydent RP także będzie się nim posługiwał? Widząc trendy na Ukrainie wcale nie jest to wykluczone — napisał na swoim profilu na Facebooku, dołączając do wpisu zdjęcia, które pokazują ukraińskich nacjonalistów w hitlerowskim powitaniu Sieg Heil.

Zresztą polscy politolodzy i dziennikarze nie tylko krytykowali swojego prezydenta, ale także próbowali zagłębić się w przyczyny jego zachowania na Ukrainie.

Tak więc dziennikarz Marcin Skalski, analizując wizytę Andrzeja Dudy w Kijowie, zreasumował, że obserwując polską politykę zagraniczną „można dojść do pewnego niezawodnego wniosku, że jej celem jest powstrzymanie Rosji”, gdyż wszystkie działania Polski na arenie międzynarodowej mają „charakter mniej lub bardziej konfrontacyjny wobec domniemanych zamiarów Kremla”.

— Nie sposób dojść do innego wniosku po tym, jak bezceremonialnie poczyna sobie w naszym kraju ambasador pewnego położonego za Atlantykiem mocarstwa, jak obcesowo traktuje całą polską elitę rządzącą i jak musi ta elita znosić kolejne upokorzenia. Bez autoryzacji namiestnik Mosbacher nie jesteśmy w stanie wykonać żadnego istotnego ruchu na arenie międzynarodowej, które dawałoby nam pole manewru, poczynając od ułożenia na własną rękę relacji z Chinami.

Co więcej, nawet wewnętrzne ustawodawstwo Polski bywa „zawetowane” przez rezydentkę ambasady USA w Warszawie, gdy może ono uderzyć w interesy amerykańskich korporacji. Nie może być jednak inaczej, jeśli chce się powstrzymywać Rosję na rachunek USA i gdy samemu prosi się o obecność US Army na zasadach zarezerwowanych dla krajów podbitych — podsumował na łamach portalu Kresy.pl.

W tym przypadku Marcin Skalski stwierdza ten oczywisty fakt, że jego kraj jest pod całkowitą kontrolą zewnętrzną.

Dlatego więc przez cały czas, dopóki polityka zagraniczna Polski będzie określana w Waszyngtonie, jej prezydenci w Kijowie będą wykrzykiwać hasła banderowskie, plując na opinie własnych obywateli.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: