Polityka Polityka

Ukraińskie getta: imigranci zarobkowi zmieniają Polskę w państwo dwunarodowościowe

Źródło obrazu: bizmrg.com
 

Masowa imigracja siły roboczej z Ukrainy zaczyna zmieniać Polskę. Napływ gastarbeiterów niepokoi Polaków, zwłaszcza ten fakt, że elity rządzące w każdy możliwy sposób zachęcają do osiedlania się w kraju ukraińskich pracowników migrujących. W polskim społeczeństwie pod wpływem milionów imigrantów z Ukrainy zachodzą ruchy tektoniczne: Polska przestaje być mononarodowym państwem etnicznych Polaków. A tym ostatnim to się nie podoba.

Kilka dni temu wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin dopuscił się niedorzecznej wypowiedzi oprócz przyciągnięcia zwykłych pracowników zasugerował import z Ukrainy «osób, które mogłyby zostać polską elitą». Wcześniej Gowin również wstrząsnął uczuciami społeczeństwa swoją propozycją nie tylko otwarcia polskiego rynku pracy dla Ukraińców, ale również «ogólnego otwarcia Polski dla Ukraińców», dając im jednocześnie perspektywę uzyskania polskiego obywatelstwa.

Nie wszystkim jednak w Polsce spodobał się zamiar wicepremiera, by stworzyć przyszłą elitę rządzącą z Ukraińców.

Najbardziej ostro zareagowali polskie ugrupowania prawicowe oraz nacjonaliści. Przywódca Konfederacji Janusz Korwin-Mikke określił pomysł Gowina jako «absurdalny» i «bliski zdradzie stanu». Polityk sprzeciwił się tworzeniu jakichkolwiek zachęt dla imigrantów zarobkowych, żeby przyjeżdżali do Polski.

«Chcą – niech przyjeżdżają. Nie chcą – niech nie przyjeżdżają», — powiedział on i dodał, że «na Wyspy Brytyjskie wyjechało prawie 3 miliony Polaków», pomimo tego monarchia brytyjska nie stworzyła żadnego programu «by osiedlali się z całymi rodzinami – lub choćby sami przyjeżdżali».

Podobnie skomentował sentencje Gowina lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki, który stanowczo powiedział: «Trzeba zatrzymać to szaleństwo».

Z kolei na łamach portalu Konserwatyzm.pl był opublikowany artykuł politologa-ukrainisty Michała Siudaka pod tytułem «Czy Ukraińcy będą polską elitą?», w ktorym ostro skrytykowano wypowiedź polskiego wicepremiera.

«Obserwując polską politykę byłem przekonany, że polska klasa polityczna funkcjonuje w odrębnej galaktyce. Przyznaję bez bicia – myliłem się. Oni funkcjonują w rzeczywistości alternatywnej» — napisał publicysta.

Według Siudaka, Polska przyjęła zbyt wielu imigrantów z Ukrainy, aby móc ich asymilować z Polakami. Jeśli w latach 90ch i na początku XXI wieku Ukraińcy szybko zintegrowali się z Polakami (przyjaźń, małżeństwa), teraz wszystko się zmieniło, a zarobkowicze żyją w odrębnych społecznościach, podczas gdy polskie władze nie podejmują żadnych działań w celu integracji Ukraińców z społeczeństwem polskim.

«Mówią mi o tym często policjanci, którzy obserwują w dużych miastach jak tworzą się «ukraińskie getta»» podkreślił on.

Z punktu widzenia politologa różnice kulturowe i «cienie przeszłości» stanowią również problem integracji, ponieważ Polacy nie zapomnieli o Rzezi Wołyńskiej.

Według sondaży Ukraińcy są narodowością, która dla Polaków jest jedną z najbardziej niesympatycznych. Powody tej antypatii dyktuje historia.

«W Polsce są dość liczne środowiska (np. kresowe), od których się nie da – i chyba nikt nie ma prawa – wymagać pozytywnego stosunku do Ukraińców. Powiedzmy sobie szczerze, wśród Polaków są tacy, którzy mówią bez ogródek (wielokrotnie to słyszałem), że «Ukraińcy są po to, żeby było kogo j…ć». Badania socjologiczne pokazują także, że im młodsi respondenci, tym bardziej niechętny jest stosunek do Ukraińców», — wyjaśnił Siudak.

Dalej on zauważył także, że «cienie historii» dla wielu Polaków są tak silne, że nawet pijany Ukrainiec, który uderzył samochodem w drzewo, kojarzy się jako «banderowiec, urzedujący w Polsce», rozbijający się autem po polskich drogach. Socjolog twierdzi, że w kraju nie publikuje się statystyk na temat przestępstw, popełnianych przez cudzoziemców, ponieważ w tym przypadku entuzjazm przyjmowania imigrantów może drastycznie spaść.

Temat ukrainizacji kraju ostatnio coraz częściej pojawia się w polskich mediach.

Tak, naprzykład, niedawno popularny miesięcznik «Do Rzeczy» opublikował materiał zatytułowany «Ukrainopolonia», w którym chodzi o to, że Polska stoi przed perspektywą stania się dwunarodowościowym państwem, w którym ludność tubylcza będzie dzielić swoją suwerenność na terenie kraju z Ukraińcami.

Artykuł informuje, że w obecnej chwili w Polsce na 38 milionów Polaków mieszka od jednego do półtora miliona Ukraińców. Jednak te dane mogą być zaniżone, ponadto w okresie letnim i wakacyjnym, kiedy rośnie zapotrzebowanie na pracowników sezonowych w ogrodnictwie i przemyśle budowlanym, liczba ta może wzrosnąć.

Autor Przemysław Załuska porównuje sytuację z Wielką Brytanią gdzie na 63 miliony Anglików przypada 1 milion Polaków.

Zatem w ujęciu procentowym Ukraińców w Polsce jest o 2-3 razy więcej niż Polaków w Wielkiej Brytanii. Do tego Polacy wyjeżdżali do mglistego Albionu w ciągu 15 lat, natomiast Ukraińcy «teleportowali się» nad Wisłę gwałtownie, w terminie zaledwie 4 lata po Majdanie.

Autor również skrytykował narrację o bliskości kulturowej Ukraińców i Polaków, zwracając uwagę na to, że wspólna historia polsko-ukraińska — to historia ciągłych konfliktów, których cechą charakterystyczną była niespotykana bestialstwo.

Dziennikarz uważa, że ​​katalizatorem, który może doprowadzić do powstania w ciągu zaledwie kilku lat 8-10% mniejszości ukraińskiej w Polsce, może być ułatwienie procedury przyznawania zarobkowiczom prawa stałego pobytu jako osobom pracującym w tym kraju. A to może spowodować, że Polska utraci status państwa narodowego.

Z kolei artykuł z gazety «Do Rzeczy» skomentował tygodnik internetowy Polskaniepodlegla.pl.:

«Trudno oprzeć się wrażeniu, że wizja «Ukrainopolonii» wydaje się w perspektywie najbliższych 10-15 lat bardzo realnym niebezpieczeństwem».

Jednocześnie w publikacji zauważono, że rządzące elity z partii «Prawo i Sprawiedliwość» w żaden sposób nie reagują na te problemy, a argumenty, które przedstawia Przemysław Załuska po politykach partii PiS spływaja jak woda po kaczce.

Wcześniej internetowy portal Kresy.pl poświęcił kwestii ukrainizacji kraju obszerny materiał pod tytułem «Na progu imigracyjnej katаstrofy: skończymy jak Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy?». Autor, który również jest redaktorem tego portalu, Karol Kaźmierczak, wskazał, że partia rządząca PiS świadomie realizuje politykę otwartych drzwi dla masowej imigracji zarobkowej. Co więcej, dla przykładu często cytują Stany Zjednoczone – jako państwo, zbudowane przez imigrantów.

Podobnie jak poprzedni autorzy, dziennikarz zwrócił uwagę na lokacje gett przez zaróbkowiczów oraz tworzenie równoległej ukraińskiej społeczności w kraju, w którym Ukraińcy mieszkają, pracują i odpoczywają tylko wraz ze swoimi rodakami, czyli Ukraińcami.

Kaźmierczak wspomniał o historycznych korzeniach i zauważył, że przybysze z Ukrainy aktywnie osiedlają się w regionie karpackim, który był obszarem konfliktu polsko-ukraińskiego, o czym bardzo dobrze pamiętają żyjący świadkowie mordu UPA na tych terenach. I to się dzieje, jak on powiedział, w sytuacji, gdy obecnie na Ukrainie nie brakuje osób, dla których terytorium tego regionu jest nadal etniczną częścią Ukrainy — o tym ciągle mówią ukraińscy politycy, sugeruje to ambasada Ukrainy w Stanach Zjednoczonych i propaguje to Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej.

Według Kaźmierczaka import taniej siły roboczej z Ukrainy prowadzi do tego, że w kraju nie rosną pensie, w wyniku czego Polacy są zmuszeni szukać pracy za granicą.

Tak więc, według danych Głównego Departamentu Statystyki w zeszłym roku, niskie pensje popchnęły 2,5 miliona Polaków do emigracji. Jednocześnie politycy PiS nie mogą zaoferować rdzennej ludności niczego, a jako rozwiązanie promują zastępowanie ludności w Polsce imigrantami, a w przyszłości ich potomkami.

«Polacy znajdują się dziś w tym samym przełomowym momencie w którym Francuzi, Niemcy czy Brytyjczycy znaleźli się w latach 60-70 XX wieku. I jak na razie wykazują się tą samą dozą zgubnej naiwności czy taniego cwaniactwa, godząc się by politycy i biznesmeni otwierali granice przed masową imigracją, pod hasłem braku rąk do pracy czy ratowania emerytur» — podsumował autor.

Na tle wyludnienia i masowej imigracji zarobkowej Polaków do krajów Europy Zachodniej z czasem temat ukrainizacji kraju będzie coraz częściej pojawiał się przed polskim społeczeństwem.

W warunkach trwałego kryzysu gospodarczego, do którego doprowadzili Ukrainę «integratorzy europejscy», Polska będzie aktywnie wysysać siłę roboczą z kraju «zwycięskiego Majdanu». I w takiej sytuacji dzisiejsze, z pozoru fantastyczne prognozy polskich dziennikarzy na temat Ukrainopolonii mają wielkie szanse, aby stało się to rzeczywistością.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: