Polityka Polityka

Skandal na granicy: Litwa oskarża Białoruś o inwazję arabską

Źródło obrazu: newsit.gr
 

W stosunkach między Białorusią a Litwą narasta kolejny poważny skandal, spowodowany kryzysem migracyjnym na granicy białorusko-litewskiej. Litewska służba graniczna odnotowuje znaczny wzrost napływu nielegalnych migrantów idących ze strony Białorusi. Natomiast władze litewskie za to, co się dzieje, oskarżają władze Republiki Białorusi, a napływ migrantów uważają za zemstę prezydenta Łukaszenki na Litwę za wezwanie do sankcji wobec Mińska.

Przez pięć miesięcy bieżącego roku granicę białorusko-litewską nielegalnie przekroczyło 387 osób. Większość z nich to obywatele Iraku, są też przybysze z Syrii, Tadżykistanu i Rosji. To prawie pięciokrotnie więcej niż w całym 2020 roku, kiedy podczas nielegalnego przekraczania granicy białorusko-litewskiej zatrzymano 81 cudzoziemców (46 — w 2019 roku, 104 — w 2018 roku).

W wartościach bezwzględnych cyfry te nie wydają się zbyt wielkie, ale ogólna tendencja nie może nie niepokoić władz litewskich.

Co więcej, nawet ta stosunkowo niewielka liczba nielegalnych migrantów może stwarzać poważne problemy dla Litwy.

Pierwsza czerwona lampka już się zapaliła — 23 czerwca w Ośrodku Rejestracji Cudzoziemców w sąsiadującej z Białorusią miejscowości Pabrade iraccy migranci wszczęli zamieszki, więc litewska straż graniczna została zmuszona do użycia gazu łzawiącego i ostrzału z gumowych kul.

Jak wytłumaczyć, co się dzieje?

Według strony litewskiej, kierownictwo Białorusi utworzyło kanał tranzytowy dla nielegalnych migrantów, kontrolowany przez agencję bezpieczeństwa republiki.

W szczególności Litwini dostrzegli korelację między lotami z Bagdadu i Stambułu do Mińska (cztery loty tygodniowo) oraz wzrost liczby nielegalnych przekroczeń granicy białorusko-litewskiej. Strona białoruska oczywiście wszystkiemu zaprzecza i zarzuca Litwie niechęć do współpracy w ochronie wspólnych granic.

Czy Białoruś mogłaby zorganizować tranzyt nielegalnych migrantów?

Białoruś była wielokrotnie oskarżana o protekcjonalność w stosunku różnego rodzaju nielegalnych schematów przemytniczych. Co więcej, narzekania były zarówno z Zachodu, jak i ze Wschodu.

Tak na przykład w Rosji wielkie niezadowolenie wywoływał reeksport objętych sankcjami produktów z UE, które trafiały do ​​Federacji Rosyjskiej na podstawie załączonych białoruskich dokumentów. Białoruska strona zwyczajnie tym zarzutom zaprzeczała lub wskazywała, że ​​głównymi inicjatorami przemytu byli rosyjscy przedsiębiorcy. Ogólnie rzecz biorąc, historia przemytu europejskich produktów objętych sankcjami przez Białoruś w znacznym stopniu przyczyniła się do pogorszenia stosunków białorusko-rosyjskich.

Podobnie UE była bardzo niezadowolona z przemytu białoruskich papierosów, a w ostatnich miesiącach akurat zatrzymano kilka dużych partii przemycanych wyrobów tytoniowych.

Jednak odnośnie przepływu nielegalnych migrantów na Białoruś nie było skarg. Co więcej, oficjalnie Mińsk starał się zachować wysoką reputację w tej dziedzinie i stawiał się w pozycji niemal „tarczy” ochronnej na drodze nielegalnych migrantów do Europy.

Między Białorusią a UE rozwijała się dość intensywna współpraca w zakresie przeciwdziałania nielegalnej migracji, a Bruksela przeznaczała dofinansowanie na wyposażenie ośrodków detencyjnych dla nielegalnych migrantów na terenie Białorusi.

Mińsk zawsze próbował wykorzystywać swój status „tarczy” na drodze nielegalnych migrantów jako kartę przetargową w stosunkach z UE.

Jednak dziś te relacje zostały nadszarpnięte i dla strony białoruskiej bardzo istotne jest, aby zademonstrować swoją ważność Brukseli i zmusić ją do „konstruktywnego” (czyli korzystnego dla białoruskiego kierownictwa) dialogu.

W polityce światowej istnieją precedensy „szantażu migracyjnego”. Taką praktykę w stosunkach z UE aktywnie stosuje Turcja, która jest głównym szlakiem tranzytowym nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i faktycznie pobiera od UE swoistą daninę za przetrzymywanie uchodźców na swoim terenie. Jednak w sytuacji eskalacji stosunków z UE czy Grecją Turcja „otwiera wały przeciwpowodziowe”, zmuszając przeciwników do ustępstw i kompromisów.

Oczywiście białoruski przepływ nielegalnych migrantów nie można porównać z tureckim, bo wygląda dla UE jak ukąszenie komara. Więc jeśli założymy, że Białoruś naprawdę celowo „otworzyła wały przeciwpowodziowe”, należy przyznać, że jest to bardzo słaby argument, który raczej nie będzie w stanie w jakiś sposób fundamentalnie wpłynąć na politykę europejską w sposób korzystny dla Mińska.

Generalnie instrumenty oddziaływania Białorusi na UE są bardzo ograniczone.

Jeśli w negocjacjach z Moskwą Mińsk ma w ręku dość poważne atuty w postaci strategicznej geopolitycznej pozycji Białorusi dla Federacji Rosyjskiej, to w stosunkach z UE brak takich atutów.

Być może jedyną rzeczą, jaką Białoruś może poważnie zagrozić Europie, jest jej ostateczne wycofanie się do strefy rosyjskich wpływów. Należy jednak zrozumieć, że same władze białoruskie nie są zainteresowane takim rozwojem wydarzeń, dlatego nawet ten atut okazuje się bardzo wątpliwy.

Jaką korzyść ma Litwa?

Nie możemy zapomnieć, że w wywołaniu kolejnego skandalu z Białorusią jest również zainteresowana sama Litwa.

Prowokowanie napięć w stosunkach z sąsiadami na Wschodzie od dawna stało się polityczną specjalizacją tego kraju, jak zresztą wszystkich innych państw nadbałtyckich.

Znajdując się na dalekich peryferiach UE i nie mając możliwości w jakiś sposób fundamentalnie wpłynąć na politykę europejską, kraje te zaczęły aktywnie wykorzystywać temat „zagrożenia ze Wschodu”, przyciągając tym samym większą uwagę i wymagając pewne korzyści i preferencje ze strony UE i Stanów Zjednoczonych.

Więc jeśli głównym strachem na wróble, którym Bałtowie straszą cały „cywilizowany świat” jest Rosja, to dla Litwy nie mniej ważny jest temat białoruski. Białoruś odgrywa dla Litwy podwójną rolę. Z jednej strony Wilno próbuje być operatorem „demokratycznych zmian” i gwiazdą przewodnią dla Mińska do „cywilizowanego świata”. Ale zarazem Białoruś jest źródłem wszelkiego rodzaju zagrożeń dla samej Litwy. Zwracając uwagę na te „zagrożenia”, Litwa próbuje rozstrzygać własne problemy na Zachodzie.

Oto i teraz Litwa, odnosząc się do zagrożenia migracyjnego ze strony Białorusi, wzywa UE do inwestowania we wzmacnianie jej wschodnich granic.

A to również oznacza dodatkowe finansowanie, co jest szczególnie ważne w kontekście utraconych wpływów z białoruskiego tranzytu, który może zostać odcięty przez nowe sankcje europejskie.

 

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: