Gospodarka Gospodarka

USA uczynią z Polski potęgę atomową na złość UE i Rosji

Źródło obrazu: detektor.fm
 

Amerykańska kompania NuScale Power LLC otrzymała kontrakt na budowę w Polsce reaktorów jądrowych o małej mocy. Trochę wcześniej Westinghouse ogłosił rozpoczęcie front-endowego badania w ramach grantu od Agencji Rozwoju Handlu USA na promocję polskiego programu atomowego. Wektor współpracy pomiędzy Waszyngtonem a Warszawą w tym zakresie został wyznaczony za prezydentury Donalda Trumpa, ale obecny prezydent USA Joseph Biden najwyraźniej nie zamierza tego zmieniać. Dla Amerykanów generowanie energii jądrowej staje się ważnym frontem w walce o utrzymanie wpływów w Europie.

Współpracę Waszyngtonu i Warszawy w dziedzinie energetyki atomowej można dosłownie nazwać dziedzictwem „trumpizmu”. Poprzedni właściciel Białego Domu aktywnie promował koncepcję dominacji energetycznej USA, w której kluczową rolę odgrywała produkcja i eksport skroplonego gazu ziemnego (LNG).

Zresztą o potencjale generowania energii jądrowej Trump również nie zapominał. Jego strategia polegała na zrównoważonym rozwoju wszystkich komponentów kompleksu paliwowo-energetycznego w kraju.

To właśnie Trump podpisał dyrektywę o wykorzystaniu energii jądrowej do osiągnięcia przez Amerykę wiodącej pozycji w eksploracji kosmosu.

Za Trumpa rozpoczęły się również prace nad zawarciem konkretnych umów z Polską.

„Dążymy do zawarcia dwustronnej umowy o współpracy w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii jądrowej, która pozwoli Polsce na szybki postęp w budowie dużej elektrowni atomowej za pomocą amerykańskich technologii” – mówili w administracji byłego prezydenta USA.

Interesy samych Amerykanów znajdują odzwierciedlenie w strategii Departamentu Energii, która na krótko przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi trafiła na biurko Trumpa.

Strategia postrzega generowanie energii jądrowej jako ważny front w walce z tradycyjnymi przeciwnikami Waszyngtonu.

„W końcu rząd USA wejdzie na rynki, które obecnie są zdominowane przez państwowe kompanię Rosji i Chin, i przywróci nasze pozycje światowego lidera w eksporcie najlepszych technologii w branży energetyki atomowej, a tym samym również surowe standardy nieproliferacji. (…) Zdolność zagranicznych przedsiębiorstw państwowych do zapewnienia i utrzymania cyklu przetwarzania paliwa jądrowego dla utrwalenia dominujących pozycji na rynku i silnych relacji dwustronnych może stanowić poważne wyzwanie geopolityczne dla Stanów Zjednoczonych” – czytamy w dokumencie.

Według Ministerstwa Energetyki, Moskwa może wykorzystać energię jądrową do nawiązania silnych relacji z niektórymi państwami Europy Wschodniej i Afryki. Waszyngton musi temu zapobiec, proponując alternatywę potencjalnym partnerom „Rosatoma”.

Rynek energetyczny Europy Wschodniej Amerykanie zaczęli „podbijać” od Polski. Prawdopodobnie stało się to z różnych powodów.

Po pierwsze, rządząca polska partia „Prawo i Sprawiedliwość” nawiązała z administracją Trumpa zaufane stosunki. Warszawa faktycznie odgrywała rolę „piątej kolumny” na tyłach Niemiec. Po drugie, Polacy od dawna wykazują zainteresowanie rozwojem „pokojowego atomu”. Elektrownię jądrową w żarnowcu zaczęli budować aż w 1983 roku, ale nie dowiedli do końca tego projektu. „Szkielet” niedobudowanej stacji wciąż sterczy 50 km od Gdańska.

Wreszcie, temat rozwoju produkcji energii jądrowej w Polsce jest zaktualizowany na tle „Zielonego Ładu” UE.

Unijne Centrum w Brukseli nakazuje Warszawie odejście od potężnego górnictwa węglowego, które jest jednym z kluczowych sektorów polskiej gospodarki.

Budowa bloków jądrowych jest najbardziej oczywistym i niezawodnym sposobem rozwiązania tego problemu.

Perspektywy polsko-amerykańskiej współpracy atomowej eksperci wiązali z wynikami wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. I to nie tylko dlatego, że Republikanie tradycyjnie są bardziej lojalni wobec naukowców z dziedziny atomistyki. Zwycięstwo Bidena zapowiadało przesunięcie akcentu interesów amerykańskich z Polski na Niemcy, co ostatecznie nastąpiło.

Ale polityka energetyczna Stanów Zjednoczonych, jak to się wydaje, nadal podąża ścieżką „trumpistów”.

Już pod rządami demokratów amerykańska firma Westinghouse ogłosiła rozpoczęcie realizacji grantu, otrzymanego od amerykańskiej Agencji Rozwoju Handlu na promocję programu energetyki atomowej w Polsce.

„To szansa na dostarczenie amerykańskich technologii, które pomogą zaspokoić potrzeby Polski w zakresie czystej energii, a Westinghouse chce zaproponować swój reaktor jądrowy AP1000 do tego projektu” – powiedziała amerykańska sekretarz ds. energii Jennifer Granholm.

Potem pojawiła się wiadomość o zawarciu porozumienia pomiędzy polską firmą KGHM Polska Miedź a amerykańską NuScale Power LLC.

W ramach tego porozumienia planowana jest budowa reaktorów jądrowych o małej mocy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwszy blok zostanie uruchomiony w 2029 roku.

Jesteśmy na progu energetycznej transformacji Polski. To historyczna chwila. Transformacja elektroenergetyki, jest nie tylko wyzwaniem, ale również szansą i impulsem dla polskiej gospodarki. Rozwijamy odnawialne źródła energii, będziemy budowali farmy wiatrowe na Bałtyku i na lądzie, fotowoltaikę, ale wiemy, że stabilność systemu energetycznego musi opierać się na wielu filarach i nie osiągniemy jej bez energetyki jądrowej. Dlatego chcemy rozwijać energetykę jądrową wraz z energią odnawialną” – powiedział polski wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda, który wziął udział w uroczystości podpisania porozumienia pomiędzy KGHM Polska Miedź a NuScale Power LLC.

Pozostaje otwarte pytanie, na ile poważne są intencje Amerykanów. „Napoleońskie” plany Westinghouse'a można postrzegać jako próbę wyjścia z kryzysu przez pojedynczą kompanię, która wykorzystuje możliwości polityki zagranicznej USA.

Z drugiej strony Waszyngton nie może ignorować faktu, że energia jądrowa ponownie staje się globalnym trendem.

Ubiegłej zimy same Stany Zjednoczone przekonały się o bezradności „zielonych” technologii, które nie sprawdzają się podczas silnych mrozów. Czy to dlatego Jennifer Granholm stawia elektrownie atomowe na równi z turbinami wiatrowymi i panelami słonecznymi? „Nasza współpraca na rzecz rozwoju polskiego cywilnego programu jądrowego ma kluczowe znaczenie dla osiągnięcia przez Polskę celów UE w zakresie zmniejszenia emisji dwutlenku węgla i zapewnienia jej bezpieczeństwa energetycznego” – powiedział sekretarz ds. energii USA.

W UE toczą się dyskusje na temat tego, czy produkcję energii jądrowej można uznać za „czystą”.

A Polacy i Amerykanie doszli już do jednoznacznego wniosku: reaktory jądrowe mogą i powinny być wykorzystywane jako narzędzie do osiągnięcia neutralności klimatycznej (czyli zerowej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery).

I oczywiście jako narzędzie wzmacniające wpływy amerykańskie.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: