Gospodarka Gospodarka

Polska zażąda od Rosji rekompensaty za „Nord Stream — 2”

Źródło obrazu: utro.ru
 

Polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) nałożył na Gazprom karę grzywny w wysokości 57 mln dolarów amerykańskich za niechęć współpracy w śledztwie dotyczącym „Nord Streamu 2”. Rosyjska firma natychmiast oświadczyła, że ​​uważa tę decyzję za niezgodną z prawem i zaskarży ją w sądzie. Polska oczywiście na to liczy. Po odmowie uznania przez Gazprom kary grzywny nastąpi próba jej wyegzekwowania, a w przyszłości Warszawa zażąda odszkodowania za „ograniczenie konkurencji”.

Polski regulator antymonopolowy zajmuje się „Nord Streamem — 2” od roku 2016. Właśnie wtedy powiedział po raz pierwszy, że budowa gazociągu może doprowadzić do ograniczenia konkurencji: niby że Gazprom już i tak dominuje na polskim rynku, a współpraca z czołowymi koncernami naftowo-gazowymi w Europie tylko wzmocni jego pozycję w negocjacjach z Warszawą.

Pełnoprawne śledztwo rozpoczęło się po zawarciu umowy finansowej pomiędzy Gazpromem a europejskimi wierzycielami „Nord Streamu — 2” (Uniper, OMV, Shell, Wintershall i Engie). Polski regulator był oburzony, że umowa została podpisana bez jego zgody. „Naruszycielom” grozi za to kara grzywny w wysokości do 10% ich rocznego obrotu.

Pierwszy cios Polacy zadali nie Gazpromowi, lecz jego francuskim partnerom.

„Za uporczywą i nieuzasadnioną odmowę przesłania żądanych dokumentów nałożyliśmy na Engie Energy karę grzywny w wysokości 172 mln złotych. Sprawa dotyczy postępowania przeciwko przedsiębiorstwom, odpowiedzialnym za budowę gazociągu „Nord Stream — 2” — poinformował UOKiK w listopadzie ubiegłego roku.

Jak można było się spodziewać Engie zaprzeczyła tym roszczeniom i złożyła pozew.

Nawiasem mówiąc, polski regulator wcześniej już zapowiedział największą karę grzywny w swojej historii. Dziennikarze uważali, że będzie to „najazd” na Gazprom. Ale pod walec UOKiK niespodziewanie wpadła francuska Engie — jedna z największych firm energetycznych w Europie.

To wiele mówi o geopolitycznym pozycjonowaniu Polski, dla której nie ma autorytetów w UE (jest tylko „Washington Regional Committee”).

Z raportu Gazpromu wynika, że ​​na początku tego roku UOKiK zażądał od niego pewnych dokumentów w ramach toczącego się śledztwa. 31 stycznia 2020 roku rosyjska kompania odpowiedziała na wniosek. Nie wiadomo, jak odpowiedziała, ale ewidentnie nie przekazała Polakom żadnych informacji o „Nord Stream — 2”, ponieważ powtórzyli swoją prośbę 4 marca.

Z kolei Gazprom zażądał dodatkowego uzasadnienia przekazania żądanych informacji i dokumentów. Zamiast tego otrzymał zawiadomienie o wszczęciu postępowania antymonopolowego w sprawie „nieprzekazania PJSC Gazprom informacji żądanych przez UOKiK i przyjęcia pewnych dokumentów jako dowodów do nowego śledztwa”.

Finalizacja nie pozwoliła na siebie długo czekać: 3 sierpnia UOKiK nałożył na Gazprom karę grzywny w wysokości 57 mln dolarów.

„Naruszenie ustawodawstwa Polski, państwa członkowskiego Unii Europejskiej, będzie podlegać przewidzianym w nim sankcjom finansowym. Moim zdaniem jest to celowe działanie, które powinno było uniemożliwić kontynuację postępowania. Dlatego zdecydowałem się nałożyć na Gazprom karę grzywny w wysokości prawie 213 mln złotych. To maksymalna sankcja przewidziana przez prawo za odmowę udzielenia informacji na wniosek kierownika departamentu” — powiedział szef regulatora Tomasz Chróstny.

Ciekawe, że nie ma w Polsce doniesień o możliwych karach dla Unipera, OMV, Shell i Wintershall. Albo UOKiK z jakiegoś powodu boi się ich tykać, albo wymienione spółki współpracują z Polakami i przekazują im żądaną dokumentację, która potem zapewne zostaje przekazana Amerykanom.

Samo śledztwo UOKiK może okazać się tylko przykrywką do zbierania informacji o „Nord Stream — 2”.

Stany Zjednoczone potrzebują tej informacji, na przykład, do szczegółowego wypracowania nowych sankcji wobec firm zaangażowanych w budowę gazociągu. Dlatego odmowa współpracy Engie i Gazpromu z polskim regulatorem jest decyzją jak najbardziej rozsądną. Przekazując UOKIK dokumenty dotyczące Nord Stream — 2, faktycznie daliby Amerykanom „bat sankcyjny”, który mógłby zostać użyty przeciwko nich samych.

Rosyjska kompania stwierdziła, że ​​żądane przez Polaków informacje nie mają nic wspólnego z postępowaniem antymonopolowym, a prośba o potwierdzenie legalności tego wniosku pozostała bez odpowiedzi.

„Po zakończeniu badania oficjalnej decyzji UOKiK, PJSC Gazprom podejmie działania mające na celu ochronę jego interesów, w tym odwołanie się od decyzji poprzez sąd. Tam UOKIK będzie musiał udowodnić zasadność swojego stanowiska. W przypadku wniesienia odwołania od kary do sądu nie będzie ona podlegała ściągnięciu do czasu wejścia w życie odpowiedniego orzeczenia sądowego” — informuje Gazprom.

Nietrudno zgadnąć, co będzie dalej: za odmowę zapłaty Warszawa będzie domagała się egzekucji grzywny.

Wspominał już o tym wiceminister spraw zagranicznych Polski Paweł Jabłoński: "Mamy narzędzia prawne, żeby wyegzekwować karę nałożoną przez UOKiK na Gazprom — tak jak w przypadku wyroku sądu arbitrażowego, tak również w tym przypadku będziemy w stanie skutecznie wyegzekwować karę" — zapewnił Jabłoński.

Mniej więcej takie same oświadczenia brzmiały wiosną, kiedy arbitraż Sztokholmski nakazał Gazpromowi wypłacić Polsce odszkodowania w wysokości 1,43 mld dolarów. Koncern naftowo-gazowy PGNiG zacierał już ręce, przygotowując się do polowania na „Putinowskie aktywa” w Europie (podobnie jak kilka miesięcy wcześniej ukraiński „Naftohaz”). Niemniej jednak Gazprom rozliczył się z Polską, choć odwołanie od wyroku Sztokholmskiego arbitrażu nadal się rozpatruje.

Dziś sytuacja jest zasadniczo inna. Polacy mają w rękach jedynie decyzję swojego stronniczego regulatora krajowego, która nie może stać się podstawą do zagarnięcia rosyjskiego majątku za granicą.

Nawet jeśli sąd międzynarodowy potwierdzi legalność grzywny, nastąpi apelacja. Do czasu rozpatrzenia Gazprom nie jest zobowiązany do przestrzegania wymogów UOKiK i nie musi obawiać się zajęcia jego aktywów.

Ale co można zająć na kwotę 57 mln dolarów? Dla branży naftowo-gazowej to śmieszne pieniądze. Warszawa planuje w przyszłości pozyskać więcej środków. Śledztwo UOKiK w sprawie „Nord Stream — 2” prawdopodobnie nie wpłynie na harmonogram i postęp projektu, ale pozwoli Polsce domagać się nowej rekompensaty za „ograniczenie konkurencji”.

Zarówno od Rosji, jak i od Europy.

 

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: