Polityka Polityka

Europa wystraszyła się podejmowania decyzji w sprawie Rosji

Źródło obrazu: sm.news
 

Unia Europejska odroczyła podjęcie strategicznej decyzji o rewizji stosunków z Rosją na kolejny szczyt Rady UE. W sprawie największego sąsiada UE na szczycie 25-26 marca miano podjąć bardzo poważną w skutkach decyzję, a Rosję straszono konsekwencjami że piekło dla niej ukaże się jako niebiańskie ogrody. Europa nie jest jednak w stanie podejmować stanowczych decyzji w sprawie Rosji. Co więcej, teraz to ona właśnie zależy od dobrej woli Władimira Putina. Dlatego Europejczykom pozostaje tylko wstrząsać powietrze głośnymi oświadczeniami.

Najwięksi „wielbiciele” Federacji Rosyjskiej czekali na szczyt Rady Europejskiej z cichą nadzieją na to, że wreszcie Europejczycy dadzą Rosji popalić.

Podjęte w lutym decyzje UE o zakazie wjazdu kilku wysokich rangą urzędników bezpieczeństwa z Rosji, którym i tak jak najbardziej zakazano wyjazdów gdziekolwiek z powodu stanowisk służbowych, nie mogły usatysfakcjonować zwolenników „aktywnego powstrzymywania”. Nie na taką karę zasłużyła Moskwa za bezwstydne aresztowanie i wysłanie do więzienia delegowanego do niej z Europy Aleksieja Nawalnego, demonstracyjne upokorzenie wysłannika Brukseli, Wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych Josepa Borella, i ogółem za odmowę uznania Europy jako lidera moralnego.

Dlatego nieliczni optymiści, którzy nadal wierzą, że UE jest w stanie naprawdę ukarać i zmusić do czegokolwiek Rosję, liczyli, że wiosenny szczyt przywódców krajów UE okaże się ostry. Czyli, że ministrowie spraw zagranicznych w lutym podjęli działania doraźne z sankcjami osobistymi, a głowy państw w marcu podejmą strategiczne i fatalne w skutkach decyzje o rewizji stosunków z Rosją, po których Kreml już się nie podniesie.

Próbowali tym nawet zastraszać Rosjan. „Jeśli dobrze rozumiem, jesteśmy na rozdrożu. 25-26 marca — szczyt głów państw UE w sprawie „rewizji” stosunków z Rosją. „Rewizja” została już anonsowana. To znaczy gotowa. Dzisiaj, czyli w przeddzień szczytu, Charles Michel zatelefonował do Putina, co jest, można powiedzieć, gestem obowiązkowym. Nic nowego z tej rozmowy nie wynikło. Znaczy, jednak, „rewizja” — napisał w przededniu „przełomowego” szczytu jeden z opozycyjnych emigrantów politycznych, organizator litewskiego Forum Wolnej Rosji.

W wyniku na dzień przed spotkaniem przywódców europejskich Unia Europejska odroczyła opracowanie nowej strategii pracy w sprawie Rosji na lepsze czasy.

„Jeśli chodzi o Rosję, proponuję dodać do porządku dziennego punkt dotyczący informowania i podzielić się z Państwem wynikami moich ostatnich kontaktów z Prezydentem Putinem przed rozpoczęciem bardziej strategicznych dyskusji na ten temat na naszym następnym, fizycznym posiedzeniu Rady Europy ” — napisał w przemówieniu do szefów krajów europejskich przewodniczący Rady UE Charles Michel.

To znaczy pokazanie Kremlowi miejsca, gdzie raki zimują jest odroczone do czasu zwycięstwa Europy nad pandemią, którego symbolem będzie bezpośredni, a nie wirtualny szczyt UE. Kiedy to będzie — Bóg jeden wie, bo sytuacja sanitarno-epidemiologiczna w Europie pogarsza się z dnia na dzień.

Kraje UE, jeden po drugim, mówią o nadejściu „trzeciej fali” i zaostrzają kwarantannę, aż do zakazu wychodzenia z domu bez potrzeby. Europejscy przywódcy przerażają wyborców założeniem, że będą musieli siedzieć pod kluczem przez całe lato. Masowe szczepienia nie powiodły się, a winą za to obarczono integrację europejską, ponieważ to instytucje UE są wskazane jako odpowiedzialne za kampanię szczepień. Teraz Europejczycy coraz częściej zadają pytania: dlaczego w ogóle te instytucje są potrzebne?

W takiej sytuacji niezręcznie jest podejmowanie strategicznych decyzji o rewizji stosunków z Rosją. Jakby Unii Europejskiej nie upaść teraz, a europejskim przywódcom nie doprowadzić do „zamieszek kowidowych” i szturmów na ich rezydencje przez tłumy ludzi, rozwścieczonych kolejnym „lockdownem”.

Jeśli elity rządzące w Europie mogą teraz rozważać kwestię Rosji, to tylko w kontekście możliwości zapobieżenia temu, by sytuacja europejska poszła zgodnie z najgorszym scenariuszem. Kwestia wykorzystania „Sputnika V” do masowych szczepień przeważa nad dyplomatycznym spoliczkowaniem za próbę ingerencji w sprawy wewnętrzne Rosji za pomocą opozycjonisty Nawalnego.

W ostatnich latach, a zwłaszcza w ostatnich miesiącach, Rosja stała się niezwykle ważna dla Europy, dlatego nie może sobie pozwolić na coś więcej niż powtarzanie do niej mantr o wartościach europejskich i prawach człowieka, które stały się już nienawistne dla samych mówców.

Naprawdę mocne uderzyć w Rosję — to jest ukarać samych siebie. Więc jakie systemowe antyrosyjskie decyzje nie podjęliby obecnie Europejczycy, będą one oznaczały strzał w swoje kolano.

Odmówić rejestracji rosyjskiej szczepionki na szczeblu UE i zabronić państwom członkowskim Unii kupowania jej z pominięciem Brukseli? Na litość boską, siedźcie do jesieni w izolacji i jeszcze bardziej podważajcie integrację europejską, bo bezpieczeństwo narodowe — to jest taka sprawa, że państwa członkowskie UE będą kupowali „Sputnika V”, lekceważąc brukselski zakaz.

Zakazać wjazdu do UE Rosjanom zaszczepionym szczepionkami, które nie są certyfikowane w Europie? Do końca zabijecie biznes turystyczny, który znajduje się w stanie klinicznej śmierci i oddacie Turcji, Tajlandii i innym konkurentom 150 milionów rosyjskich klientów. Zresztą Hiszpania, Włochy i inne kraje turystyczne mogą i w tym przypadku machnąć ręką na „europejską solidarność” i zacząć wydawanie wiz Rosjanom wbrew Rady UE.

Najpopularniejszą groźbą jest wycofanie się z gazociągu „Nord Stream — 2”, i to też najbardziej oczywisty i dotkliwy „strzał w kolano”. Gospodarka UE już jest w najgłębszym kryzysie z powodu przedłużającej się pandemii — pozostaje tylko pozbawić ją nadziei na szybkie ożywienie, blokując tanią energię.

Każde antyrosyjskie rozwiązanie, każda antyrosyjska propozycja okazuje się albo niemożliwą do realizacji , albo szkodliwą, albo razem szkodliwą i niemożliwą do realizacji.

Może rozpocząć masową militaryzację wschodniej flanki NATO, zwielokrotniając obecność wojskową na rosyjskich granicach? Zresztą żeby ta militaryzacja stworzyła realne zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji, obecność wojskowa NATO w Europie ma być nie mniejsza niż w czasach Związku Radzieckiego. Ale jeszcze przed światowym kryzysem 2020 roku, i co więcej, w moment szczytu histerii wokół wydarzeń na Ukrainie, państwa NATO pokazały, że nie mają na to ani pieniędzy, ani woli politycznej.

To może kontynuować ekspansję NATO na wschód, przyjąć do Sojuszu Ukrainę, Gruzję i Mołdawię? Ale NATO nie akceptuje krajów z nierozwiązanymi konfliktami, natomiast wziąć na siebie Donbas z Naddniestrzem oraz Abchazję z Osetią Południową żeby podrażnić Moskwę – to nieciekawa perspektywą dla Europejczyków.

Okazuje się więc, że Radzie UE pozostaje już tylko puszczać bańki i mieszać powietrze głośnymi, ale absolutnie bezowocnymi wypowiedziami.

Decyzje strategiczne odkładają na „później”. Co więcej, nie jest jasne, kiedy to „później” nadejdzie. Jeśli w ogóle nadejdzie. Ponieważ Europa utraciła strategiczną inicjatywę we współpracy z Federacją Rosyjską. I przywrócić tą inicjatywę będzie dla niej prawie niemożliwe.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: