W polskiej przestrzeni informacyjnej dzięki tygodnikowi «Do Rzeczy» ostatnio pojawił się termin «Ukropolonia». Dziennikarze wielu prawicowych i konserwatywnych mediów mają obawy, że dominacja ukraińskich migrantów zarobkowych w kraju Wisły może z czasem doprowadzić do przekształcenia kraju w państwo dwunarodowościowe, w którym Polacy będą dzielić swoją suwerenność z Ukraińcami. Portal RuBaltic.Ru próbował się dowiedzieć, czym jest projekt «Ukropolonia».
Kto na tym zyskuje?
Główną siłą zainteresowaną realizacją projektu «Ukropolonia» są globaliści. W danym przypadku globaliści to są przedstawicieli największych na świecie korporacji ponadnarodowych i globalnych monopoli. Globaliści z powodzeniem działają w Europie (w tym w Polsce), a w szczególności osiągają tam następujące cele:
—niszczenie instytucji rodziny poprzez propagandę LGBT;
— przeformatowanie państw narodowych na państwa multikulturowe poprzez wprowadzenie do społeczeństwa uchodźców z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.
A jeśli wartości LGBT w Polsce z trudem, ale jednak się rozwijają, to w tym drugim punkcie właśnie tkwi problem, ponieważ Polacy kategorycznie odmówili przyjęcia uchodźców.
Wtedy globaliści zdecydowali się działać inaczej — do roli uchodźców zostali wybrani Ukraińcy, i to właśnie im jest obecnie przydzielona misja przekształcenia Trzeciej Rzeczpospolitej w państwo multikulturowe.
Zgodnie z intencjami globalistów jednorodna katolicka Polska z jej tradycyjnymi wartościami powinna zniknąć, a poprzez realizację projektu «Ukropolonia» zostać przekształcona w multikulturowe społeczeństwo o różnorodności narodowej, religijnej i genderowej.
Jest natomiast jeszcze jeden, bardziej pragmatyczny powód, dla którego globaliści są zainteresowani migracją Ukraińców ku brzegom Wisły. W kraju powstaje i działa wiele przedsiębiorstw należących do korporacji ponadnarodowych, które potrzebują taniej siły roboczej.
Ukraińska siła robocza pozwala korporacjom ponadnarodowym znacznie obniżyć koszty produkcji.
W Polsce interesy globalistów reprezentuje «Koalicja Obywatelska» i szereg mniejszych partii lewicowych. I pomimo tego, że wszystkie te partie są teraz w opozycji, mają ogromny wpływ na przestrzeń informacyjną, ponieważ znaczna część polskich mediów należy do przedstawicieli światowego biznesu.
Inną siłą zainteresowaną w powstaniu Ukropolonii są państwa zachodnie, a zwłaszcza Stany Zjednoczone. Po rozpadzie ZSRR Amerykanie wdrażają strategię geopolitycznej izolacji Rosji, tworząc na jej granicach «kordon sanitarny» z byłych republik radzieckich i krajów Układu Warszawskiego.
W przypadku realizacji projektu «Ukropolonia» w Polsce powstanie wpływowe antyrosyjskie ukraińskie lobby polityczne, którego ideologiczną podstawą będzie rusofobiczna banderowska ideologia.
Obecność takiego lobby stworzy dla Waszyngtonu potężną dźwignię nacisku na polskie elity polityczne i ostatecznie odda Polskę pod kontrolę USA. Zapewni to Polsce antyrosyjską politykę zagraniczną na wiele lat, co jest w pełni zgodne z amerykańskimi założeniami geopolitycznymi.
Tak więc zarówno rząd, jak i prawie cała opozycja w kraju koncentrują się na siłach zewnętrznych, zainteresowanych realizacją projektu «Ukropolonia».
«Mowa nienawiści» i integracja z Ukraińcami poprzez «kulturę i tradycje»
Obserwując działalność mediów i niektórych struktur w Polsce, można zauważyć, że kraj aktywnie przechodzi procesy mające na celu wdrażanie projektu «Ukropolonia».
Warto zwrócić uwagę na to, jak polskie liberalne media reagują wobec jakichkolwiek negatywnych odruchów w stosunku do Ukraińców ze strony Polaków. Na czele znajduje się globalistyczna Gazeta Wyborcza, sponsorowana przez George'a Sorosa, do której natychmiast dołączają się inne liberalne media.
Wszelkie incydenty, w których Ukraińcy zostali w jakiś sposób obrażeni lub, broń Boże, pobici, natychmiast trafiają na pierwsze strony liberalnych mediów. W materiałach Polacy są ciągle oskarżani o ksenofobię, mówi się o «polskich faszystach».
Bardzo często historie są sztucznie rozdmuchiwane lub w rzeczywistości są fikcją, podaję się linki do relacji anonimowych świadków, których nikt tak naprawdę nie widział. W internecie «mowa nienawiści» dotycząca Ukraińców i przedstawicieli społeczności LGBT aktywnie monitoruje związany z wyżej wymienionym Sorosem Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Taka praktyka skutecznie tłumi wszelkie przejawy niezadowolenia wobec Ukraińców.
Są już wyroki sądowe dla Polaków za «mowę nienawiści». Świeży przykład: w październiku tego roku w Sochaczewie skazano 65-letniego mężczyznę, który obrażał Ukraińców w komentarzach na Facebooku, nazywając ich «banderowcami» oraz «upadlińcami» (pochodna od UPA — Ukraińskiej Powstańczej Armii, organizacji zakazanej w Federacji Rosyjskiej).
W tym przypadku działa system podwójnych standardów.
Tak więc ostatnio nie odnotowano żadnej informacji o jakimkolwiek analogicznym wyroku za nienawiść do Polaków.
Wszystko to bardzo przypomina praktykę, istniejącą w krajach Europy Zachodniej. Tylko tam rolę «obrażonych i pokrzywdzonych» grają uchodźcy, natomiast w Polsce misja ta jest powierzona Ukraińcom.
Walka z uciskiem Ukraińców już prowadzi do absurdalnych rezultatów. Kiedy więc minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski jedynie sugerował, że migranci zarobkowi z Ukrainy mogą sprowadzić do kraju wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF), natychmiast został oskarżony o propagandę nienawiści wobec sąsiadów:
«W Polsce po raz kolejny wysoki rangą urzędnik wrzuca niedwuznaczną aluzję, że bycie Ukrainką lub Ukraińcem może oznaczać "zarazę"» — skomentował słowa ministra mieszkający w Polsce ukraiński dziennikarz Igor Isajew.
Jest jeszcze jedno uderzające podobieństwo z krajami Europy Zachodniej. Jeśli tam w każdy możliwy sposób zamiatają pod dywan przestępstwa, popełnione przez uchodźców, to w Polsce to samo się dzieje w odniesieniu do przestępczości ukraińskiej.
Prawie codziennie w kronikach kryminalnych z reguły w lokalnych mediach przechodzi kilka wiadomości o wykroczeniach i przestępstwach z udziałem gości z Ukrainy.
Najczęstszym przestępstwem jest prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Temat ukraińskiej przestępczości jest jednak tabu dla centralnych mediów i nigdy nie pojawia się na pierwszych stronach gazet.
Ostatnio nabiera siły nowy «trend»: policja i media po prostu nie rozgłaszają informacji na temat narodowości lub obywatelstwie przestępców.
Ostatni przykład: w Szczecinie poważnie pobito kierowcę tramwaju, który tylko poprosił czterech pasażerów zagranicznych, aby nie pili alkoholu i nie śmiecili w pojezdzie. Policja odmówiła ujawnienia obywatelstwa zatrzymanych przestępców, a tylko jedno z lokalnych mediów podało nieoficjalną informację, że są oni «obywatelami jednego z krajów Europy Wschodniej, najprawdopodobniej Ukrainy».
Ukraińska przestępczość nie interesuje polskie media. Zamiast tego w przestrzeń informacyjną wrzuca się pomysł, że polskiej gospodarce zagraża klęska, ponieważ znajdujące się w kraju ukraińscy pracownicy zarobkowi podobno masowo wyjadą do pracy w Niemczech.
«Ukraińskie źródło pracowników wysycha», «Niemcy mają już gotowy plan na migrantów z Ukrainy», «Pracę w Niemczech może wybrać nawet połowa zatrudnionych w Polsce Ukraińców» — czytamy w nagłówkach.
Jednak to wszysto jest kaczką dziennikarską. Ukraińcy, oczywiście, chętnie wyjechaliby do Niemiec, gdzie zarobki są znacznie wyższe niż w Polsce, ale nikt tam na nich nie czeka. W Berlinie, chociaż planują ustępstwa dla gastarbejterów, wciąż nakładają na nich bardzo surowe wymagania (na przykład znajomość języka niemieckiego), którym odpowiadają jedynie 2,6% Ukraińców.
Zresztą celem tej kampanii informacyjnej nie jest jednak troska o polską gospodarkę, a tylko i wyłącznie chęć zaszczepienia Polakom przekonania, że Ukraińcy są już tak ważni dla Polski, że kraj po prostu nie może bez nich przetrwać.
A teraz media podały, że władze polskich miast podejmują pilne działania, aby za wszelką cenę zatrzymać ukraińskich migrantów w kraju, stworzyć dla nich warunki, by czuli się tutaj jak w domu.
Język ukraiński pojawia się na ekranach automatów biletowych. Strony internetowe agencji rządowych są tłumaczone na język ukraiński; polscy urzędnicy również studiują go, aby komunikować się z gośćmi. Banki zaczynają obsługiwać Ukraińców w ich ojczystym języku i są gotowi udzielić im pożyczek i kredytów hipotecznych. Właściciel największej niezależnej sieci bankomatów Euronet Polska wprowadza język ukraiński do obsługi płatności i wypłacania gotówki. W kinach pojawiają się filmy z dubbingiem ukraińskim.
Nauczyć języka ukraińskiego probują również przeciętnych Polaków — w Lublinie odbyła się akcja «Lublin uczy się ukraińskiego», w ramach której na ulicach miasta umieszczono billboardy z transliteracjami popularnych zwrotów ukraińskich za pomocą alfabetu łacińskiego. Przecież Ukraińcowi tak przyjemnie będzie usłyszeć Pryjemno tebe baczyty (Miło mi Cię widzieć) od swojego polskiego kolegi.
Tworzone jest także korzystne środowisko dla ukraińskich dzieci. W szkołach, do których chodzą uczniowie pochodzenia ukraińskiego, pojawiają się konsultanci ds. multikulturowości, którzy «pomagają dzieciom w aklimatyzacji» i udzielają nauczycielom porad, jak właściwie zachowywać z uczniami ukraińskimi. Opieka nad ukraińskimi dziećmi w ramach ich «aklimatyzacji» też już przynosi swoje owoce.
«To jest nie fair. Uczę się codziennie, obiektywnie mówiąc jestem bardzo zdolna ale nie mogę się wybić w swojej szkole przez Ukraińców. Na wszystkich testach i zadaniach dostają pozytywne oceny właściwe bez starań. Rozprawki na 80 słów, 50% na piątkę — jakiś żart. We własnej ojczyźnie nie mogę zostać nagrodzona za moje starania.
Coś się dzieje z tym krajem» — napisała uczennica na forum Vinted.pl. Wpis ten został usunięty po jakimś czasie — najprawdopodobniej z powodu «mowy nienawiści».
Należy również zwrócić uwagę na to, że Polska nagle przepełniła się niewytłumaczalną miłością do kultury ukraińskiej. Niemal co tydzień w jednym z miast kraju odbywają się wydarzenia mające na celu zapoznanie Polaków z kulturą ukraińską. Są to różne koncerty, piosenki ukraińskie, tańce, degustacje kuchni ukraińskiej, «festiwale kultury ukraińskiej», «poznania ukraińskich tradycji» i «ukraińskie dni» z barszczem, słoniną, warenikami i ludowymi haftowanymi koszulami.
Wszystkie te akcje są opłacane z polskiego budżetu lub przez Związek Ukraińców w Polsce, który jest również finansowany przez polskiego podatnika.
Co ciekawe, celem takich imprez jest «integracja Polaków i Ukraińców poprzez kulturę i tradycje». Czyli, chodzi przede wszystkim o wzajemnej integracji, która pociąga za sobą wzajemne wzbogacenie się kulturalne, chociaż dla władz każdego państwa logiczniejsze byłoby, gdyby zadbały o wprowadzenie imigrantów do lokalnej kultury i ich asymilację.
Oprócz Ukrainy Polska graniczy z Niemcami, Czechami, Słowacją, Białorusią, Litwą i Rosją. Jednak jakoś nic nie słychać o tym, że w Polsce odbywały się masowe eventy mające na celu przybliżenie Polakom kultury sąsiednich krajów i ich mieszkańcow.
W ten sam sposób, na przykład, praktycznie nic nie wiadomo o imprezach masowych mających na celu zapoznanie mieszkańców Wielkiej Brytanii z polską kulturą, pomimo faktu, że w tym kraju mieszka i pracuje około miliona Polaków. I nikt nie wzywa mieszkańców «mglistego Albionu» do nauki języka polskiego i integracji z Polakami «poprzez kulturę i tradycje».
Możliwy scenariusz
Prawdziwej liczby Ukraińców, zamieszkujących w Polsce, nikt nie zna. Ich liczba zmienia się w zależności od sezonu i najprawdopodobniej wynosi kilka milionów osób. Z czasem liczba ta raczej będzie wzrastać.
Wszystko zależy od modelu rozwoju gospodarczego, wybranego przez polskie elity polityczne. Polscy pracownicy przechodzą na emeryturę, a młodzież, która powinna ich zastąpić, wyjeżdża do pracy za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Więc na ich miejsca przychodzą i będą przychodzili Ukraińcy.
Jak dotąd tylko niewielka liczba przybyszów z Ukrainy otrzymała obywatelstwo polskie. Ale wicepremier Jarosław Gowin zaproponował już zapewnić ukraińskim migrantom zarobkowym perspektywę uzyskania polskiego obywatelstwa i wezwał do importu z Ukrainy «osób, które mogą zostać polską elitą». Czyli proces się rozpoczął.
«Polska wydała już Ukraińcom ponad milion dokumentów, które dają im prawo do ubiegania się o polskie obywatelstwo po upływie roku» — mówi Oleg Mandiuk, konsul generalny Ukrainy w Krakowie, podczas debaty zorganizowanej na Uniwersytecie Ekonomicznym.
Portal Fakt.pl, który opublikował te informacje, przewiduje, że kilkaset tysięcy obywateli ukraińskiego pochodzenia zagłosuje już w następnych wyborach parlamentarnych w Polsce.
Najprawdopodobniej niektóre z tych osób otrzymają obywatelstwo dzięki karcie Polaka. Należy zauważyć, że większość kart Polakа wydawana jest mieszkańcom zachodniej Ukrainy, która wcześniej była częścią Drugiej Rzeczpospolitej. Wynika to z założenia, że w tym regionie mieszkają etniczni Polacy. Rzeczywistość jest jednak inna, na przykład w Obwodzie Lwowskim Polacy stanowią obecnie tylko 1% populacji.
Ale kto wtedy dostaje karty Polaka? Nie jest tajemnicą, że na Ukrainie można kupić dowody na swoje «polskie korzenie» za pieniądze, a ukraiński Internet jest przepełniony ogłoszeniami, które oferują pewną pomoc w nabyciu karty Polaka. Właśnie w taki sposób mieszkańcy zachodniej Ukrainy zdobywają ten dokument.
Warto przypomnieć, że to właśnie ten region Ukrainy jest źródłem rozpowszechniania ideologii banderowskiej, a większość pomników Bandery znajduje się na terenie Zachodniej Ukrainy.
Właśnie akurat posiadacze kart Polaka w roku 2014 pozowali z flagą UPA (Ukraińska Powstańcza Armia — organizacja zakazana w Federacji Rosyjckiej) na parkingu centrum handlowego w Przemyślu. Więc dzięki karcie Polaka wielu zwolenników Bandery i Szuchewycza będzie mogło uzyskać polskie obywatelstwo.
Jednak liczba obywateli pochodzenia ukraińskiego w Polsce może gwałtownie wzrosnąć ze względu na sytuację na Ukrainie i wydarzenia, które ewentualnie mogą mieć miejsce w ciągu najbliższych kilku lat. Zamach stanu w Kijowie w 2014 roku, zwany «Euromajdanem», radykalnie zmienił układ sił w tym kraju.
Dzięki wysiłkom zachodnich polityków Ukraina stała się «punktem zapalnym» w pobliżu granic Rosji.
Ukraińscy urzędnicy stale wypowiadają się, że ich kraj «toczy wojnę z Rosją», ukraińscy eksperci wzywają do opracowania pocisków, zdolnych do uderzenia w rosyjskie elektrownie jądrowe, brzmią hasła, nawołujące do stworzenia broni jądrowej na Ukrainie.
W takiej sytuacji Rosja postrzega Ukrainę jako poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i będzie zmuszona rozwiązać problem ukraiński. Celem Moskwy jest przekształcenie Ukrainy w przyjazne jej państwo federalne. Możliwe również, że Ukraina stanie się konfederacją państw.
Rzeczywiście, jeśli Jugosławia się rozpadła, to dlaczego nie może sie rozpaść Ukraina, która była sztucznie stworzona kosztem terytoriów innych państw (w tym Drugiej Rzeczpospolitej)?
Dla Rosji rozwiązanie kwestii ukraińskiej ma fundamentalny charakter, można więc założyć, że za kilka lat Ukraina stanie się przyjaznym państwem lub konfederacją państw. W takim przypadku rusofobiczna ideologia banderowska, wrogo nastawiona do Rosji, zostanie zakazana na tych terytoriach.
Powstaje pytanie: gdzie w tej sytuacji pójdą weterani ATO (uczestnicy działań bojowych w Donbasie — komentarz RuBaltic.Ru) z rękami unurzanymi po łokcie we krwi cywili Donbasu oraz członkowie różnych grup nazistowskich i banderowskich, takich jak «Azow», «Prawy Sektor» (zakazany w Federacji Rosyjskiej), «Swoboda», radykalna prawicowa grupa nacjonalistyczna S-14, Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe — Ukraińska Samoobrona Ludowa (UNA-UNSO, zakazane w Federacji Rosyjskiej) i inne podobne?
Całkowita liczba tych osób może znacznie przekroczyć milion. Wystarczy spojrzeć na mapę, aby zrozumieć, że poza Polską nie mają oni gdzie indziej emigrować. Tylko tutaj już jest mniejszość ukraińska, a władze i lokalne elity polityczne przywitają ich z otwartymi ramionami.
Świadczy o tym niedawna historia zatrzymania w Polsce Igora Mazura, jednego z liderów UNA-UNSO, organizacji założonej w roku 1990-m jako następczyni OUN-UPA (zakazanej w Federacji Rosyjskiej). W polskich mediach ten banderowiec został ogłoszony jako «aktywista obywatelski o propolskich poglądach», a cała polska elita polityczna stanęła w jego obronie — od rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara do redaktora naczelnego «Gazety Polskiej» Tomasza Sakiewicza.
Dlatego nie ma wątpliwości, że wszyscy zbiegowie ukraińscy banderowcy i naziści zostaną również ogłoszeni «przyjaciółmi Polski» i otrzymają status uchodźców politycznych wraz z późniejszym nabyciem polskiego obywatelstwa.
Właśnie w ten sposób czeczeńscy bojownicy, którzy walczyli na Kaukazie, otrzymali polskie obywatelstwo. W rezultacie w Polsce może pojawić się znaczna grupa obywateli pochodzenia ukraińskiego, w której główną rolę odegrają zwolennicy radykalnej ideologii banderowskiej.
Gdy tylko liczba Ukraińców z polskim obywatelstwem przekroczy pewną liczbę, na przykład sto tysięcy osób — na podstawie Związku Ukraińców w Polsce, znanego również z poglądów probanderowskich, można utworzyć partię polityczną mniejszości ukraińskiej.
Po tym, jak przedstawiciele tej siły politycznej przejdą do Sejmu, zażądają tam pewnej liczby miejsc dla przedstawicieli mniejszości ukraińskiej. Wraz ze wzrostem liczby obywateli ukraińskiego pochodzenia w kraju, liczba miejsc w Sejmie też będzie rosła. W przyszłości może wyjść na to, że ukraińscy posłowie będą mieli prawo wetować decyzje Sejmu.
A dalej Polska może zostać ogłoszona państwem dwóch narodów: Polaków i Ukraińców, posiadającym dwa języki państwowe i szczególne prawa mniejszości ukraińskiej, odnotowane na szczeblu legislacyjnym.
Ostatnim krokiem może być uznanie prawa Ukraińców do własnej narracji historycznej, w ramach której otrzymają oni prawo do oficjalnego uhonorowania w Polsce swoich «bohaterów narodowych», Banderę i Szuchewycza.
Zresztą już teraz niektóre siły w Polsce prowadzą działania w tym kierunku. W szczególności ostatnio polscy działacze związani z «Gazetą Wyborczą» wzięli udział w renowacji i odbudowie wcześniej zniszczonych pomników członków UPA we wsi Werchrata, zaś oświadczenia działaczy skupiły się na tym, że są to pomniki tych, którzy «zginęli w bitwach z NKWD za wolną Ukrainę». Tak więc prace nad promocją ukraińskiej narracji historycznej w polskim społeczeństwie już trwają.
Post scriptum
Podsumowując, możemy stwierdzić, co następuje:
— Podstawową przyczyną Ukropolonii jest model rozwoju gospodarczego kraju, wybrany przez elity polityczne. A ponieważ w najbliższej przyszłości nie spodziewa się żadnych zmian w kursie gospodarczym Polski, liczba Ukraińców nad brzegiem Wisły będzie tylko wzrastać.
— Istnieją bardzo wpływowe siły zewnętrzne zaangażowane w ten projekt. Jednocześnie polskie elity polityczne są pod pełną kontrolą tych sił.
— Siły polityczne, nastawione na ochronę interesów narodowych w kraju wciąż powstają. Siły te faktycznie nie mają środków medialnych i finansowych. Podlegają one bardzo mocnej presji w polskiej przestrzeni medialnej, gdzie są starannie reprezentowani jako marginale polityczne i «agenci Kremla».
Niestety, od 1989 roku w Polsce nigdy nie pojawiły się elity polityczne, zorientowane na własny kraj, wiec kraj faktycznie się znajduje pod kontrolą zewnętrzną.
Projekt Ukropolonia jest już wdrażany w Polsce. Kraj powoli, ale zdecydowanie zmierza w tym kierunku. Jedyne pytanie brzmi: za ile lat ten projekt będzie w stanie osiągnąć swój ostatni etap...