Gospodarka Gospodarka

4 naiwne pytania o atak Polski na „Nord Stream — 2”

Źródło obrazu: i.pinimg.com
 

Polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) nałożył na Gazprom karę w wysokości 7,6 mld dolarów. Z rozpędu zostało ukaranych również pięć europejskich firm, od których Warszawa domaga wycofania się z projektu „Nord Stream — 2” i zapłacenia łącznie 100 mln dolarów. Portal analityczny RuBaltic.Ru wraz z czołowym analitykiem Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Igorem Juszkowem odpowiadają na 4 główne pytania dotyczące nowych roszczeń Polski.

1. Jaki jest sens w roszczeniach polskiego regulatora?

Głowy polskich funkcjonariuszy antymonopolowych zajęty są „Nord Stream’em — 2” jeszcze od roku 2016. Wtedy po raz pierwszy zaczęli podejrzewać, że budowa gazociągu może doprowadzić do „ograniczenia konkurencji”. Podobno Gazprom i tak dominuje na polskim rynku, a jeśli będzie współpracował z europejskimi koncernami naftowo-gazowymi i budował „Nord Stream — 2”, wówczas jego pozycja będzie znacznie silniejsza.

Po transakcji finansowej między Gazpromem a europejskimi wierzycielami „Nord Stream — 2” (Uniper, OMV, Shell, Wintershall i Engie) polski regulator wszczął pełne dochodzenie. Pierwszą ofiarą regulatora padła francuska Engie.

W listopadzie ubiegłego roku została ukarana grzywną w wysokości 172 mln złotych „za stałą i nieuzasadnioną odmowę przesłania żądanych dokumentów”.

A dwa miesiące temu na listę ukaranych trafił Gazprom, który też odmawiał udzielenia UOKiK żądanych informacji.

„Moim zdaniem jest to celowe działanie, które powinno było uniemożliwić kontynuację postępowania. Dlatego zdecydowałem się nałożyć na Gazprom karę w wysokości prawie 213 mln złotych. To maksymalna sankcja przewidziana przez prawo za odmowę udzielenia informacji na wniosek kierownika urzędu — oświadczył Tomasz Chróstny.

Ale to było swoiste „przygotowanie przed wytoczeniem ciężkich dział”.

Teraz UOKiK stawi kropkę w postępowaniu, które trwało 4 lata: Gazprom musi zapłacić 7,6 miliardów dolarów, natomiast jego partnerzy europejscy — 100 milionów dolarów.

Ponadto tym ostatnim nakazano wycofać się z „Nord Stream — 2” w ciągu 30 dni.

  2. 7,6 miliarda dolarów — to jest przecież gigantyczna kwota. Dlaczego tak dużo?

Jak zauważa Igor Juszkow, zastosowano tutaj podejście formalistyczne: kwota jest obliczana na podstawie obrotów koncernu. Problem jednak tkwi w tym, że Gazprom otrzymał znacznie większą karę w porównaniu ze swoimi europejskimi partnerami.

„Został ukarany grzywną, jak mówią, z powodów niechęci osobistej. Relacji Warszawy z Moskwą nie są najcieplejsze, więc polski regulator antymonopolowy rozumie, że może ukarać rosyjską firmę na kwotę aż do 10 miliardów dolarów — i nic z tego powodu mu nie grozi. Natomiast konflikt z europejskimi naftowo-gazowymi gigantami jest niebezpieczny — z przekonaniem mówi Juszkow.

Z drugiej strony uczestnicy „Nord Stream — 2” musieli zostać jakoś ukarani. Otrzymali więc, w przeciwieństwie do Gazpromu, czysto symboliczną grzywnę.

3. Wiemy, że Polacy już wyegzekwowali ostatnio od Rosji odszkodowanie za eksport gazu po „nieuczciwych” cenach. Czy tym razem też wygrają?

Raczej nie niż tak. Tym razem pozycja Warszawy ze strony wygląda bardzo dziwnie. Rosja buduje rurociąg do Niemiec przy wsparciu firm niemieckich, austriackiej, francuskiej i anglo-niemieckiej — co z tym Polska ma w ogóle wspólnego?

„Dla niej ta historia z pewnością zakończy się niepowodzeniem” — przewiduje Juszkow. — Na etapie europejskich sądów przeciwnicy Gazpromu mają niewielkie szanse. Jaki wtedy jest sens tej sprawy? Kiedy projekt „Nord Stream — 2” dopiero się rozpoczynał, wyłącznie dla jego potrzeb powstała spółka „Nord Stream — 2 AG”. Gazprom chciał sprzedać po 10% swoich akcji każdej z pięciu europejskim firm. Ale żeby jednak sfinalizować tą transakcję, firmy europejskie musiały uzyskać odpowiednie zezwolenia od organów antymonopolowych wszystkich krajów, w których prowadzą działalność.

Wszyscy wydali, za wyjątkiem polskiego regulatora. I europejscy partnerzy Gazpromu dostosowali się do tego zalecenia — nie kupili po 10% akcji „Nord Stream — 2 AG”. Cały kapitał spółki należy do rosyjskiego koncernu. A Europejczycy właśnie tylko udzielili pożyczek na budowę „Nord Stream — 2”.

Lecz nikt nie jest zobowiązany do uzgodnienia pożyczek ze służbami antymonopolowymi. Dlatego Polacy mają bardzo słabą pozycję.

Możliwe jest to, ze nawet nie mają nadziei na wygraną — po prostu próbują uczynić „Nord Stream — 2” toksycznym, aby zmusić europejskie firmy do wycofania się z niego”.

Tutaj Warszawa wyraźnie występuje jako przewodnik interesów amerykańskich.

Stany Zjednoczone tak samo wzywają Europę do rezygnacji ze współpracy z Gazpromem, grożąc jej sankcjami.

A zza rogu „podchrumkuje” polski regulator antymonopolowy. 

4. Jak będą się zachowywały europejskie firmy? Czy będą musiały ulec wymaganiom Polski?

Oczywiście UOKiK nie da rady zmusić partnerów Gazpromu do wycofania się z „Nord Stream — 2”. Bo w taki sam sposób zaskarżą to w sądzie. Dlatego więc Warszawa wtrąciła się w nierówną walkę.

„Polskie podejście wygląda bardzo dziwnie. Wcześniej były dwustronne sprawy sądowe — najpierw Polska ukarała francuską Engie, później Gazprom. A teraz grzywną zostali ukarani wszyscy. Oznacza to, że zarówno Gazprom, jak i jego europejscy partnerzy figurują w jednej sprawie sądowej. Sześć koncernów przeciwko jednemu organowi antymonopolowemu. I teraz dać odpór Polsce będzie łatwiej. Każdy sąd, jaki by nie był bezstronny, weźmie pod uwagę, że po stronie Gazpromu jest także Uniper, OMV, Shell, Wintershall i Engie” — podkreśla Juszkow.

 Trzeba też mieć na uwadze, że europejskie inwestycje w projekt „Nord Stream — 2” obecnie nie tylko są wykonane, ale już zostały zrealizowane niemal w całości. Prace budowlane zakończone są w 97%.

„O ile rozumiem, kredyt został opracowany w taki sposób, że powinien zostać spłacony kosztem zysku z tranzytu. — dodaje Juszkow. — Engie napisała w swoich sprawozdaniach, że pożyczka musiałaby zostać umorzona, gdyby „Nord Stream — 2” nie byłby skończony. Oznacza to, że polskie organy antymonopolowe de facto proponują europejskim firmom wyrzucić do kosza 4,5 miliardów euro, zainwestowanych w budowę gazociągu. Bardzo dziwna pozycja. Wydaje mi się, że sąd powinien stwierdzić, że jest to banalne nadużycie władzy”.

Partnerzy Gazpromu mogą spełnić wymagania UOKiK tylko w tym przypadku, gdy padną ofiarą amerykańskich sankcji.

„Logika Europejczyków jest następująca: robimy wszystko, co nie jest zabronione przez prawo, ale jeśli coś jest nam zabronione, to jesteśmy posłuszni” — wyjaśnia Juszkow. — Wyraźnie pokazała to kompania Allseas, która dostarczyła statek do układania rur na budowę „Nord Stream — 2”. Myślę, że jeśli zostaną wprowadzone oficjalne zakazy, inne europejskie firmy pojdą w ślad za tym przykładem”.

Ale jak dotąd nie ma nowych zakazów.

Amerykanie ograniczają się tylko do gróźb i wyraźnie nie chcą ich wdrażać w życie.

Gazpromowi też nie spieszy się z wznowieniem prac przy budowie „Nord Stream — 2”. Wokół gazociągu trwa wielka gra polityczna z niejasnym zakończeniem.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: