Kultura Kultura

Historyk wojskowości: armia ZSRR wkroczyła do Polski, by uratować Słowian i Żydów przed ludobójstwem

Źródło obrazu: zen.yandex.ru
 
Na Białorusi odbywają się masowe uroczystości, poświęcone przygotowaniu do pierwszych obchodów Dnia Jedności Narodowej – nowego święta państwowego, które zbiega się z wkroczeniem Armii Czerwonej na wschodnie rejony Polski 17 września 1939 roku i dołączeniem Zachodniej Białorusi do ZSRR. Wokół 17 września, podobnie jak wokół innych kluczowych wydarzeń II wojny światowej, nie ustają zaciekłe spory związane z różnicami między różnymi krajami i narodami w polityce i pamięci historycznej. Swoją wizją odnośnie najważniejszych dat i postaci w historii wojskowości z portalem analitycznym RuBaltic.Ru podzielił się redaktor naczelny sieciowego wydania „Nauka. Społeczeństwo. Obrona”, członek korespondent Rosyjskiej Akademii Nauk Wojskowych i Artylerii, historyk Władimir KIKNADZE. Wywiad został nagrany na marginesie konferencji naukowej „Granice Rosji. Geopolityka, regionalistyka, pamięć historyczna”, organizowanej Bałtyckim Uniwersytetem Federalnym im. Immanuela Kanta w Swietłogorsku (obwód Kaliningradzki).

- Panie Kiknadze, zajmuje się Pan historią wojskowości. Czy wokół nią można wytworzyć taki wizerunek obwodu Kaliningradzkiego, który będzie interesujący i atrakcyjny zarówno dla Kaliningradczyków i Rosjan, jak i dla obcokrajowców?

- Myślę, że na pewno można taki obraz ukształtować wokół historii wojskowości. Przede wszystkim dlatego, że historia wojen zajmuje przytłaczającą część naszej ojczystej historii.

Rosja, jak żadne inne państwo, ma bogatą historię militarną, a przede wszystkim historię obrony Ojczyzny.

Jeśli mówimy o takich regionach jak obwód Kaliningradzki, to są one związane z udziałem armii rosyjskiej w wyzwoleniu tych czy innych narodów i ziem.

Albo z wypełnieniem pewnych zobowiązań sojuszniczych w stosunku do państw Europy i obroną ich narodów przed agresją.

Pod tym względem historia obwodu Kaliningradzkiego ma ogromny potencjał. Oczywiście zarówno dla Rosji, jak i dla obcych państw jest to historia I i II wojny światowej, wojny siedmioletniej – czyli tych wydarzeń, w których pełniliśmy nasze sojusznicze zobowiązania.

W kontekście współczesności nie zapominajmy, że dzisiaj obwód Kaliningradzki jest eksklawą Federacji Rosyjskiej i terytorium, reprezentowanym przez formacje wojskowe armii rosyjskiej, które od dziesięcioleci zapewniają bezpieczeństwo granic. No i oczywiście są tu tematy współpracy wojskowo-technicznej, która jest realizowana w regionie bałtyckim, przede wszystkim za pośrednictwem marynarki wojennej (chodzi o czasach radzieckich i postradzieckich). Oczywiście to wszystko jest bazą, na której można budować te pozytywne przykłady, które są interesujące dla teraźniejszości oraz przyszłości.

- W naszym regionie kultywowane są głównie obrazy związane z przedwojenną historią obwodu Kaliningradzkiego. Gdy odnoszą się do stosunków z Rosją, to zazwyczaj są to momenty z historii militarnej: wojna siedmioletnia, wojny napoleońskie. Tak się stało, że podstawą historii stosunków między Prusami Wschodnimi a Rosją jest historia wojskowa. Czy nie obawia się Pan, że odstraszy to obywateli sąsiednich krajów, przed którymi kreują wizerunek obwodu Kaliningradzkiego jako regionu dobrosąsiedzkiego, regionu przyjaźni między Rosją a Europą?

- Myślę, że nie, pod warunkiem, że polityka pamięci historycznej i edukacji zostanie zbudowana w sposób właściwy. Przecież to nie jest przypadek, że dziś, jak słusznie Pan zauważył, nawet podczas dyskusji panelowej na temat geopolityki, wielokrotnie pojawiała się teza, że ​​wojsko powinno grać pierwsze skrzypce w zbliżeniu regionów, zwłaszcza tych, sąsiadujących z obwodem Kaliningradzkim. To znaczy, gdy wojsko nawiąże współpracę na linii Rosja-NATO, Rosja-struktury wojskowe Unii Europejskiej, Rosja-kontakty międzypaństwowe – wszystko to będzie pracować na rzecz stabilizacji i dalej przenosić to udane doświadczenie relacji na inne obszary: naukę, edukację, kulturę.

Ponadto, wracając do tego, co powiedziałem wcześniej, historia wojskowości to nie tylko historia podbojów i zwycięstw Rosji, ale także historia misji wyzwoleńczej.

Historia o tym, że rosyjska armia, rosyjski żołnierz i ostatecznie ludność zamieszkująca nasze ziemie są zawsze gotowi pomóc nie tylko innym bratom-Słowianom, ale także wszystkim, którzy nas otaczają, z którymi obcowaliśmy przez wiele setek lat.

Zawsze jesteśmy gotowi wyciągnąć pomocną dłoń każdemu narodowi, nawet jeśli wczoraj byliśmy wrogami lub przeciwnikami.

Myślę, że obecna sytuacja nie jest wyjątkiem. Jeśli nagle państwu, sąsiadującemu dziś z Rosją, będzie zagrażać jakieś niebezpieczeństwo militarne, utrata suwerenności czy tego rodzaju apel będzie wystosowany do Federacji Rosyjskiej, do narodu rosyjskiego, mimo wszystko, co mogło się wydarzyć, mimo nawet wyburzenia pomników naszych żołnierzy-wyzwolicieli, zawsze będziemy gotowi przyjść z pomocą.

- To, co Pan mówi, jest teraz bardzo aktualne dla Polski, ponieważ stoją w obliczu ostrego odrzucenia ich polityki zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Unii Europejskiej, które w równym stopniu nie akceptują suwerennej polityki obecnego rządu polskiego. Inną kwestią jest to, że Polska jest organicznie niezdolna do przyjęcia propozycji pomocy ze strony Rosji. Więc obwód Kaliningradzki dla nich – tutaj są z Panem zgodni – to przede wszystkim region wojskowych. Tylko Polacy misję wojskową Kaliningradu rozumieją inaczej. Dla nich Kaliningrad jest przyczółkiem podboju Europy, w tym Polski.

- Dzień dzisiejszy, kiedy właśnie z Panem rozmawiamy (wywiad był nagrany w dniu 23 sierpnia – komentarz RuBaltic.Ru) to jest nie tylko data, kiedy pierwsze eszelony osadników w 1945 roku przybyły na teren regionu Königsberg. Jest to również data podpisania paktu o nieagresji pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim, który do dziś jest wykorzystywany przez naszych polskich kolegów jako argument oskarżający Związek Radziecki o rozpętanie II wojny światowej.

Jednocześnie zapomina się, że wojna rozpętała się wówczas pod wieloma względami „dzięki” pozycji Polski w stosunku do Związku Radzieckiego i jego potencjału militarnego.

Ten potencjał militarny był wielokrotnie oferowany Polsce w celu obrony jej suwerenności, jej bezpieczeństwa przed Hitlerem – a raczej obrony narodów Polski, Ukrainy i Białorusi, zamieszkujących tereny II Rzeczpospolitej, przed groźbą faszyzmu, nazizmu i ludobójstwa.

Nie sposób podważyć faktów historycznych, które są potwierdzone dokumentami, co więcej też nauka polska mówi, że pomocną dłoń wyciągano wtedy wielokrotnie, tylko ta pomoc była sugerowana i traktowana jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

Cała późniejsza historia pokazała, że obawy te były fałszywe.

Jeżeli ocenimy to trzeźwo i obiektywnie, zobaczymy, że żołnierze radzieccy ramię w ramię z polskimi formacjami powstałymi na terenie Związku Radzieckiego w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej przybyli do Polski jako wyzwoliciele od faszyzmu.

Jako wyzwoliciele jeńców z obozów koncentracyjnych.

- I również jako wyzwoliciele Białorusinów i Ukraińców od Polaków. Jeżeli już mówimy o 23 sierpnia, to po tej dacie zawsze następuje rozmowa o 17 września (1939 roku) – czyli o wkroczeniu Armii Czerwonej na wschodnie tereny Polski.

- Nie, mówimy już o latach czterdziestych XX wieku. Ale o 17 września też bardzo poprawnie uzupełnił mnie Pan. Należy tutaj zwrócić uwagę, że w bieżącym roku 17 września po raz pierwszy – a to bardzo ważne – będzie obchodzony jako święto narodowe na terytorium Białorusi. Oznacza to, że po trzech dziesięcioleciach (a my, Federacją Rosyjską, w tej kwestii niestety pozostajemy w tyle za Białorusinami), Białoruś uznała jednak na szczeblu państwowym, że to, co było zrobione 23 sierpnia i 17 września, jest przyczynkiem do zapewnienia bezpieczeństwa i niezależności narodu białoruskiego.

Działania, jakie podjęły nasze formacje wojskowe, wkraczając do Polski, która w ten moment już nie była państwem, ponieważ jej przywódcy opuścili jej terytorium, miały na celu właśnie obronę zamieszkujących tutaj narodów: białoruskiego, ukraińskiego, polskiego, żydowskiego – wszystkich, którym groziło ludobójstwo i rzeczywista zagłada.

To, że ​​po wyzwoleniu Polski w latach 1944-1945 nasze państwo wywierało pewien wpływ na polską strukturę polityczną, na pewne wektory rozwoju Polski – to jest prawda. Przede wszystkim wpływ ten wiązał się z zapewnieniem bezpieczeństwa zarówno narodowi radzieckiemu jak i narodowi polskiemu – aby nie powtórzyć błędów popełnionych w latach 30 XX wieku. I to wszystko na ten temat, nic więcej.

My, nasz naród, nasze państwo, które poniosło największe, bezmierne straty w czasie II wojny światowej, mieliśmy pełne moralne prawo w stosunku do wszystkich państw, do których wchodziliśmy w Europie i Azji z misją wyzwoleńczą, oferować te modele układu społeczno-politycznego, które z największym prawdopodobieństwem zapewniały im bezpieczeństwo. A razem z tym bezpieczeństwo naszego własnego państwa.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: