Polityka Polityka

Londyn i Paryż zmusiły ZSRR do porozumienia się z Hitlerem: nowe fakty archiwalne

Źródło obrazu: pravdanews.info
 

Minęło 80 lat od zawarcia radziecko-niemieckiej umowy o nieagresji, znanej również jako pakt Ribbentrop — Mołotow. W zachodniej historiografii powszechnie przyjmuje się, że wydarzenia te stały się «iskrą na beczkę prochu» w najbardziej krwawym konflikcie w historii ludzkości. Ale dokumenty archiwalne przedstawione w projekcie internetowym «Rok 1939. Od "ułagodzenia" do wojny», świadczą o zupełnie innym. O tym, dlaczego Związek Radziecki był zmuszony pójść na zbliżenie z Hitlerem, portalu analitycznemu RuBaltic.Ru powiedział Dyrektor Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego (RGWA) Władimir TARASOW.

Panie Tarasow, na wystawie prezentowane są setki dokumentów, ale w zbiorach archiwalnych RGWA i innych instytucjach jest ich, oczywiście, znacznie więcej. Czy potrafi Pan wyjaśnić, na jakich zasadach zostały wybrane dokumenty dla ekspozycji?

— Zaczniemy od tego, że ten projekt na temat 1939 roku jest kontynuacją innego projektu, poświęconego 80j rocznicy Układu monachijskiego. Do wystawy wirtualnej było wybrane prawie dwa razy więcej dokumentów, niż do rzeczywistej.

Wzięliśmy okres od 15 marca do 23 września 1939 roku. Projekt na temat Układu monachijskiego właśnie finalizował się marcem, to znaczy mówimy o jego chronologicznej kontynuacji. A we wrześniu Polska przestała istnieć jako niepodległe państwo.

Wszystko co jest najważniejsze i najcenniejsze z tego okresu, co się udało nam znaleźć (zarówno w naszym archiwum, jak i w innych organizacjach), wybraliśmy na wystawę. Udało nam się nawet zdobyć brakujące dokumenty z archiwum politycznego niemieckiego MSZ. W szczególności telegram od prezydenta USA Roosevelta do Hitlera.

Nie włączone do ekspozycji pozostały dokumenty, które jeżeli nie duplikują dokumentów wystawionych na ekspozycji, to i nie zawierają niczego treściwego na tle tych ostatnich.

Chyba przewidywał Pan moje następne pytanie: chciałem poprosić Pana o wyróżnienie kilku «pereł» projektu najbardziej ciekawych dokumentów, które, prawdopodobnie, zostały opublikowane po raz pierwszy. Jakie z nich Pan pamięta? A co sprawia, że ​​wymieniony przez Pana telegram Roosevelta jest aż tak interesujący?

— Jak wiadomo, Roosevelt, tak naprawde, zaaprobował porozumienia monachijskie i pobłogosławił politykę «ułagodzenia» Niemiec ze strony Wielkiej Brytanii i Francji. W telegramie do Hitlera próbował odwieść go od agresywnych planów, wzywał przedyskutować wszystkie tematy na międzynarodowej konferencji, a także wskazał 31 państw europejskich i azjatyckich, w stosunku do których III Rzesza nie powinna była podejmować żadnych agresywnych działań.

W odpowiedzi Hitler zwołał spotkanie Reichstagu, podczas którego faktycznie wyśmiał stanowisko prezydenta USA.

Wcześniej on kazał swoim dyplomatom dowiedzieć się, czy kraje wymienione przez Roosevelt'a upoważniły Stany Zjednoczone do zabrania głosu w ich imieniu. Oczywiście okazało się, że nikt się z nimi nie kontaktował.

Następnie podczas przemówienia w Reichstagu Hitler wypowiedział morskie porozumienie z Wielką Brytanią i ostro sprzeciwił się Polakom. Jego przemówienie stało się zwiastunem dalszej niemieckiej agresji.

Jeżeli chodzi o innych dokumentach, chciałbym szczególnie podkreślić po raz pierwszy opublikowane raporty Zarządu wywiadowczego Armii Czerwonej.

Są to bardzo cenne źródła, które pozwalają lepiej zrozumieć, co się działo w te czasy na kontynencie europejskim. Na przykład bardzo interesujące jest sprawozdanie specjalne Zarządu wywiadowczego dotyczące przygotowań niemieckiego wojska z 23 marca 1939 roku. Dokument w szczególności opisuje, w jaki sposób Berlin wzmacnia swoją armię i co dla tego robi.

Wydaje mi się, że bardzo ciekawa jest mapa-plakat na temat poszerzenia terytorium Niemiec w latach 1938–1948. Mapa była otwarcie dystrybuowana przez nazistów w Pradze i Rusi Przykarpackiej.

Czyli Trzecia Rzesza nie ukrywała swoich agresywnych planów na nadchodzącą dekadę.

Mapa wyraźnie, z podaniem terminów wskazuje, w jaki sposób rozszerzy się terytorium Niemiec. I Hitler naprawdę przestrzegał tych planów.

Rosyjska ambasada w Kanadzie opublikowała na swoim Twitterze skany notatki wojskowego attaché Francji w Moskwie od 13 lipca 1939 roku. W odpowiedzi jeden z użytkowników napisał: «To jest jedna z wielu rosyjskich manipulacji. Prawda jest taka, że ​​sojusz z nazistowskimi Niemcami był częścią programu radzieckiej Rosji». Czy można prześledzić w dokumentach, kiedy dokładnie «sojusz z Niemcami» został «częścią programu» ZSRR? I czy w ogóle jest godziwe mówić o sojuszu?

— W ciągu całego 1939 roku prowadzono aktywne negocjację na różnych płaszczyznach.

Natychmiast po ataku Hitlera na Czechosłowację i aneksji Memela (Kłajpedy) Związek Radziecki wypowiedział się za wspólną akcją z Wielką Brytanią, Francją i Polską.

Propozycje te, mówiąc łagodnie, zostały zatarte, ponieważ żadnych umów Europa nie chciała zawierać z ZSRR.

Ponadto Moskwa nie proponowała czegoś abstrakcyjnego — ona chciała stworzyć pełnowartościowy sojusz, aby powstrzymać agresywne aspiracje Niemiec. Wszystko to zostało odrzucone.

Na wystawie pokazujemy wiele dokumentów związanych z przebiegiem tych negocjacji.

Tylko po przekonaniu się, że osiągnięcie porozumienia z Brytyjczykami i Francuzami jest niemożliwe, Związek Radziecki wziął pod uwagę Niemcy.

Było jasne, że po zajęciu Polski Niemcy zbliżą się do naszych granic (wywiad podawał, że wszystko do tego zmierza). Zadanie polegało na przesunięciu jak najdalej naszej zachodniej granicy.

Gdybyśmy nie zawarli umowy z Niemcami, ona przechodziłaby 30 km od Mińska. 

Do końca lipca 1939 roku ZSRR nie podjął żadnych poważnych kroków w celu spełnienia propozycji Berlina, które otrzymywał i o wiele wcześniej. Niemcy przecież rozumiały, że wówczas wojna na dwóch frontach (przeciwko Francji i Wielkiej Brytanii na zachodzie oraz przeciwko Polsce i ZSRR na wschodzie) oznacza wcześniejszą porażkę dla nich.

Dla Hitlera było ważne, aby Związek Radziecki był neutralny podczas ataku na Polskę. Dlatego był gotowy na wszelkie ustępstwa, które ostatecznie się dokonały.

Początkowo chodziło przede wszystkim o porozumienia handlowe i gospodarcze. Była to ważna kwestia dla ZSRR, ponieważ w rzeczywistości był on w izolacji międzynarodowej. Dostawy sprzętu z Niemiec jak najbardziej by się przydały.

Ale powtarzam: wszystko to stało się możliwie dopiero po niepowodzeniu negocjacji z Londynem i Paryżem. Dopiero wtedy Związek Radziecki zareagował na inicjatywy Berlina.

W końcu osiągnęliśmy nasz cel: przesuneliśmy początek wojny. Czyli można stwierdzić, że zawarcie paktu o nieagresji było korzystne zarówno dla Niemiec, jak i ZSRR.

A jednak, dlaczego negocjacje radziecko-brytyjsko-francuskie zawiodły? Ponieważ Londyn i Paryż pierwotnie nie zamierzali wyjść naprzeciw Moskwie? Czy może decydującą rolę odegrała nieubłagana pozycja Polaków, którzy stanowczo odmówili współpracy z «czerwonymi»?

— Myślę, że oba stwierdzenia są prawdziwe.

W negocjacjach między ZSRR, Wielką Brytanią i Francją panowała nieufność, było to odczuwalne i nawet nikt tego nie ukrywał. Jest dobrze znane oświadczenie premiera Wielkiej Brytanii Chamberlaina: «Wolę zrezygnować ze stanowiska niż zawrzeć sojusz ze Związkiem Radzieckim». Do tego w korespondencji ze swoją siostrą odrzucał wszelkie możliwości zawarcia umów z Moskwą. Francja szła w ślad za brytyjską polityką.

W krajach tych byli ludzie, którzy myśleli racjonalnie i rozumieli, że tylko wspólne działania z ZSRR pomogą osiągnąć pozytywne zmiany w stosunkach z Niemcami. Ale polityka establishmentu była inna. Od Związku Radzieckiego domagali się jednostronnych zobowiązań, na które on, oczywiście, nie mógł sobie pozwolić.

Polska miała również wpływ na to, co się działo. Pod żadnym pozorem nie godziła się przepuścić Armii Czerwonej przez swoje terytorium.

Stało się to przeszkodą w negocjacjach radziecko-brytyjsko-francuskich. Czyli zażądali od Związku Radzieckiego sprzeciwu wobec Trzeciej Rzeszy, na którą Moskwa zadała logiczne pytanie: «Jak możemy to zrobić, jeżeli nie mamy granicy z Niemcami?»

Trzeba było przejść przez terytorium Polski. Warszawa nie chciała o tym nawet słyszeć. Rolę głównego rusofoba w tym czasie, jak mi się wydaje, pełnił minister spraw zagranicznych Polski Józef Beck.

Faktyczny przywódca kraju w tym momencie, marszałek Rydz-Śmigły, również mówił, że, niby Hitler jest naszym przeciwnikiem, ale przynajmniej on jest Europejczykiem.

Ogólnie rzecz biorąc, z Niemcami można mieć do czynienia. A Związek Radziecki to barbarzyńcy, z którymi w zasadzie żadne porozumienia nie są możliwe.

Jak zrozumiałem, Londyn i Paryż nie szczególnie próbowały ich przekonać?

— Próbowały. Od wiosny 1939 roku trwały negocjacje o różnym nasileniu w sprawie niektórych wspólnych działań. Do ostatniej chwili Brytyjczycy i Francuzi próbowali uprzytomnić Polskę.

Dopiero 25 sierpnia, po podpisaniu radziecko-niemieckiego traktatu o nieagresji, Polska zdołała wypracować bardzo niejasne sformułowanie, że w pewnych okolicznościach i warunkach można rozważyć kwestię wspólnych działań z ZSRR. Ale niestety obudziła się z ręką w nocniku. Logika zdarzeń poszła już zgodnie z innym scenariuszem.

Współcześni historycy róźnie patrzą na problem «ułagodzenia» Hitlera. Niektórzy uważają, że poręczyciele Traktatu Wersalskiego po prostu popełnili błąd wybrali niewłaściwą linię postępowania, «przegapili» objawienie potwora. Wśród rosyjskich ekspertów coraz częściej słychać tezę, że Zachód celowo poprowadził Hitlera do granic ZSRR. Który z tych punktów widzenia jest poparty dokumentami archiwalnymi?

— Archiwa potwierdzają, że kraje zachodnie rzeczywiście próbowały skierować agresję Hitlera na wschód. Wynika to z raportów wywiadu Armii Czerwonej, informacji wywiadowczych, zapisów negocjacji różnych dyplomatów. Zasadniczo nasi zachodni partnerzy nie ukrywali tego zbyt wiele.

Oczywiście przeliczyli się, oceniając zdolności Hitlera.

Logika była następująca: gdyby Hitlera nie można było ułagodzić, lepiej byłoby, gdyby on ruszył się na wschód.

Historia wyraźnie pokazała, jakie konsekwencje niesie taka polityka.

Ogólnie przyjmuje się, że pakt Ribbentrop Mołotow był miażdżącą porażką dla dyplomacji europejskiej (przede wszystkim brytyjskiej). Brytyjczycy nie spodziewali się, że Moskwa i Berlin mogą zawrzeć pakt o nieagresji?

— Zgadzam się, dla brytyjskiej i francuskiej dyplomacji był to cios. A w Londynie tak naprawdę nie wierzyli, że Moskwa i Berlin mogą się pogodzić. Chociaż na Zachodzie byli ludzie wysokiej rangi, którzy ostrzegali przed zbliżającymi się porozumieniami radziecko-niemieckimi, do których w koncu doprowadzi polityka Francji i Wielkiej Brytanii. Na przykład ten sam wojskowy attaché Francji w Moskwie, generał Auguste Palace.

Jak nie pozostawili nam wyboru, musieliśmy zawrzeć rozsądny kompromis z Hitlerem.

Była to obrona swoich interesów narodowych, co zostało później uznane przez wielu zachodnich polityków. Winston Churchill pisał, że zrobiłby to samo, będąc na miejsce Stalina.

Charakterystyczna jest reakcja różnych krajów na zawarcie radziecko-niemieckiej umowy o nieagresji.

W Wielkiej Brytanii dosłownie wywołał panikę, o czym pisał pełnomocnlk naszego przedstawicielstwa w Londynie, Iwan Majski.

W Paryżu zostali zmuszeni do podjęcia dodatkowych działań w celu ochrony naszej ambasady. A w Japonii ogólnie wybuchł kryzys polityczny. Japończycy, którzy opracowywali plany dotyczące terytoriów ZSRR, potraktowali pakt sowiecko-niemiecki jako dźgnięcie w plecy. Wpłynęło to również na dalszą politykę Tokio.

 

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: