Kultura Kultura

Pamięć historyczna: dlaczego litewskie władze nie lubią Polaków mieszkających na Litwie?

Źródło obrazu: www.runivers.ru
 

Ostatnie skandale związane z ukaraniem szefa polskiego samorządu za tablice z nazwami ulic w dwóch językach, czego konsekwencją było wystąpienie z protestem Akcji Wyborczej Polaków na Litwie podczas obrad Sejmu, a także kłótnia lidera AWPL z prezydentem Litwy – Dalią Grybauskaitė – podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego spowodowały powrót tematu dotyczącego dyskryminacji mniejszości polskiej na Litwie. Przy czym w działaniach władz litewskich można odnaleźć echa historii: „najazd” na mniejszość polską, która tradycyjnie mieszka na Litwie nie nastąpił ani nagle, ani przypadkowo. Ma on dość solidne podłoże historyczne: represjonowaniem mniejszości polskiej przed wojną zajmowały się również władze Pierwszej Republiki Litewskiej.

Wileńszczyzna lub też Kraj Wileński został włączony do Litwy w 1939 roku. Do tego czasu przez 17 lat wchodził w skład Rzeczypospolitej Polskiej. Przez owe 17 lat Litwa walczyła o te tereny, uzyskując je na mocy umowy z dnia 10 października 1939 roku między Związkiem Radzieckim a Litwą.

Po przyłączeniu Wileńszczyzny dyktatura Antanasa Smetony obrała kurs na „lituanizację” regionu: zakorzenienie kultury litewskiej i przymusową asymilację innych narodowości.

Taka polityka doprowadziła do masowych represji przeciwko mieszkającym na tym terenie Polakom: oficjalne władze zaczęły mścić się na zwykłych Polakach za to, że Kraj Wileński przez ostatnie kilkanaście lat był Województwem Wileńskim.

Mowa tu nie o polskim podziemiu, byłej polskiej administracji, członkach polskich partii czy też o współpracownikach polskich służb specjalnych – z nimi również walczono – lecz oprócz nich represjom podlegali także zwykli obywatele. Tylko za to, że byli Polakami. Jeśli ktoś jest Polakiem to znaczy, że – automatycznie, samym faktem przynależności narodowej – staje się wrogiem państwowości litewskiej.

Przypomina to niezwykle sposób, w jaki obecnie doktor Grybauskaitė odnosi się do lidera Polaków na Litwie – Tomaszewskiego: Pan, Panie Tomaszewski, jest naszym wrogiem, dlatego, że – będąc Polakiem – nie kocha Pan Litwy tak, jak powinien…

W tamtych czasach władze litewskie wprowadziły prawdziwy terror wobec uchodźców polskich. Polacy uciekali na Litwę przed hitlerowcami już od pierwszych dni II Wojny Światowej. Według oficjalnych statystyk, do lutego 1940 roku na terenie Litwy znajdowało się 27 tysięcy uchodźców, z czego 12 tysięcy Polaków i Białorusinów, 11 tysięcy Żydów, 3,7 tys. Litwinów. Szukając rozwiązania powstałego problemu władze litewskie zaczęły organizować dla uchodźców… obozy koncentracyjne, w których ich siłą zamykano. W kwietniu 1940 roku przewodniczący Międzynarodowego Czerwonego Krzyża – Max Huber – oskarżył Litwę o stosowanie polityki terroru wobec uchodźców.

„Takie obozy jak w Żagorach (lit. Žagarė) kompromitowały Litwę. U władz niepokój wzbudzał fakt, że – przykładowo – radio angielskie poinformowało, że „Litwa obiecuje wsadzić wszystkich polskich uchodźców do obozów koncentracyjnych“ – pisze Tomas Balkelis – pracownik naukowy Uniwersytetu Nottingham – w artykule zatytułowanym „Wojna, konflikt etniczny i kryzys uchodźców na Litwie: 1939-1940“ (czasopismo „Współczesna historia europejska“, Uniwersytet w Cambridge, 2007 r.).

Innym kierunkiem działań reżimu Smetony były represje skierowane przeciwko Polakom, którzy stale zamieszkiwali na terenie Kraju Wileńskiego. Poradziecka Litwa zawsze była dumna z tego, że – w odróżnieniu od Łotwy i Estonii – dała obywatelstwo wszystkim mieszkańcom, bez konieczności spełnienia przez nich żadnych dodatkowych warunków.

Jednak to właśnie Pierwsza Republika Litewska zapoczątkowała funkcjonowanie instytucji bezpaństwowca w krajach nadbałtyckich, pozbawiając w 1940 roku praw obywatelskich Polaków mieszkających w Kraju Wileńskim.

„Policjanci pilnowali, by na ulicach Wilna nie rozmawiano po polsku; zamykano również polskie instytucje oświatowe. Dziesiątki tysięcy Polaków zwolniono z pracy, jednak na tym się nie skończyło. W marcu 1940 roku władze Litwy pozbawiły obywatelstwa wszystkich Polaków, którzy zamieszkali w Kraju Wileńskim po 1920 roku. W wyniku tej decyzji około 150 tysięcy osób (ponad jedna trzecia ludności) została momentalnie pozbawiona ważnych praw politycznych i ekonomicznych: prawa swobodnego przemieszczanie się, zakupu nieruchomości, zatrudnienia – z wyjątkiem leśnictwa i rolnictwa, uczestnictwa w organizacjach politycznych” – tak represje władz litewskich przeciwko Polakom opisuje historyk rosyjski – Aleksandr Diukow – w swojej książce „Protektorat „Litwa”, opierając się na artykule naukowca Uniwersytetu w Cambridge – Tomasa Balkelisa.

Dzisiejsze pretensje Grybauskaitė, która – będąc znawcą marksizmu i leninizmu – powinna nieźle znać również historię własnej ojczyzny, wobec Tomaszewskiego i ogólnie – Polaków są echem tamtych wydarzeń.

Za panowania prezydenta Smetony policjanci pilnowali, żeby ludzie na ulicach nie rozmawiali po polsku; za panowania prezydent Grybauskaitė zdejmuje się z ulic tabliczki z nazwami w dwóch językach i zakazuje się używania polskich nazw, a nawet polskich nazwisk, które muszą być zapisane po litewsku. Polskie instytucje oświatowe były objęte zakazem zarówno wtedy, jak i teraz.

„Patriarcha” niezależności litewskiej – Vytautas Landsbergis – występując na posiedzeniu Sejmu związanym z wydarzeniami z 13 stycznia powiedział, że należy przyjąć „kilka poprawek do ustaw regulujących pracę urzędników, żeby osoby nielojalne, które celowo niszczą litewskie prawo po prostu nie mogły pracować na stanowiskach urzędniczych, włącznie z samorządami“. Od takich pomysłów tylko jeden krok do przywrócenia instytucji bezpaństwowca, a także do publicznych wykazów „nielojalnych“ obywateli, lustracji według narodowości itd. Czyżby pamięć historyczna dała o sobie znać?

Takie posunięcia w pełni odpowiadają ideologii rządzących elit litewskich – ukierunkowaniu na nation building według kryteriów etnicznych, z obowiązkową asymilacją („lituanizacją”) mniejszości narodowych. Epoka Smetony jawi się klasie politycznej współczesnej Litwy jako utracony złoty wiek. Czyż nie dlatego można odnaleźć tak wiele analogii w działaniach tamtego reżimu przywódczego i obecnej „dyktatury demokracji”?

Również w polityce związanej z podejściem do mniejszości polskiej na południu Litwy można zauważyć wpływ tradycji historycznej.

Prawo Polaków, by zostać Polakami – jak i w ogóle każdego człowieka, który posiada możliwość swobodnego wyboru (zwłaszcza wyboru języka i światopoglądu) – budowniczych litewskiego państwa narodowego nie interesowało ani wtedy, ani obecnie.


Tekst przetłumaczony: Marcin Trendowicz.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: